Etykiety

Co tu się dzieje?

Witam!
Szybkim wstępem: Morfina to moja suka (Golden Retriever), przez którą wielokrotnie jestem świadkiem sytuacji których normalnie bym nie zobaczyła. Te sytuacje są opisywane na tym właśnie blogu. Jeśli jesteś tu przypadkiem to wiedz, że bardzo zbłądziłeś.

wtorek, 14 maja 2019

Frodo - szczurza recenzja i moje trzy grosze

Kto jest na grupie wie, że panowie Masło, Popcorn, oraz Karmel przenieśli się do większej rezydencji którą zakupiłam, a następnie wlokłam przez dwa miasta. Dziś zakwasy na ramionach utrudniają mi pisanie, ale postanowiłam podzielić się moją opinią na temat nowej klatki.


Coś co widzimy na zdjęciu, a co w teście wytrzymałości poległo po pierwszych kilku minutach to pochylnie.


Zamysł był taki, że miały one uprościć dojście z jednej półki na drugą.
Jednak jedyne co trzyma je przy podestach to to:


Ten malutki kawałek wystającego plastiku w tej malutkiej dziurce...


... miał uchronić pochylnię przed wypadaniem. Szczurom wystarczyło kilka minut by pozbyć się natręctw. Świetnie radzą sobie bez nich, wspinając się po kratach więc odpuściłam montowanie czegoś co nie zostało zaakceptowane i nie jest młodym potrzebne.
Jeśli chodzi o same półki to podoba mi się wszystko poza ich stabilizacją w poziomie.
Teraz są tu...


... a za chwilę tam.


Kompletnie bez żadnego oporu. Szczury sobie z nich robią transport i skróty na niższe piętra.
Uważam też, że zatrzaski trzymające kuwetę z klatką są zbyt luźne, ale słyszałam, że to urok Frodo.


Nie przeszkadza to w użytkowaniu, a klatka jest stabilna bez nich, więc to również można zignorować.
Są jeszcze malutkie drzwiczki i trzeba skończyć kurs ręki węgorza żeby dostać się do półek...


... ale jestem zakochana w otwieranej górze.
Nawet zapięcia są proste a jednocześnie skuteczne.
Klik i zablokowane.


Klik i odblokowane.


Pyk i otwarte.


Cóż jednak z tego kiedy mistrz koncepcji położył sobie klatkę na komodzie i żeby swobodnie używać góry musiałby mieć dwa i pół metra najmniej.
Nie żebym miała jakiekolwiek wyjście w pokoju, w którym kiedy stoi się na środku dotyka się obu przeciwległych ścian dłońmi, bez przesuwania się z miejsca. To było jedyne, wolne, bezpieczne miejsce w moim pokoju z dala od okna.
Klatka ma małe niedopracowania, ale tak naprawdę bardzo mi się podoba.
Nie moje zdanie jest jednak najważniejsze, a jej lokatorów. Jak więc zadżumieni oceniają nowy dom?
Masło tak naprawdę obchodziły tylko dwa obiekty: koszyk i miska. Kiedy odnalazł położenie obu, wcisnął swoje napuszone ciało pod kocyk i zasnął snem niewinnych nie zauważając nawet powiększonej przestrzeni. Klatka jak klatka. Ważne, że miał przy sobie to co kochał.
Karmel będąc lokalnym Kamikaze musiał sprawdzić, czy nowe wymiary klatki dają nowe możliwości lotu i postanowił urządzić zawody w skakaniu z dachu na hamak. Hasło przewodnie: na linie nad przepaścią tańcz. Zauważył też przesuwające się półki i patrząc mi głęboko w oczy zaczął odkrywać w sobie duszę perkusisty. Słowem - bardzo dobra inwestycja.
Popcorn natomiast nie polubił się z klateczką. Usiadł w rogu i będąc napuszonym kartoflem obserwował poczynania brata. Widząc, że nie wynegocjuje ode mnie starego mieszkanka choćby spojrzeniem wykrzywiał widelce i że nie działa na mnie jego oskarżycielski przymruż pogodził się z nowym miejscem i ostentacyjnie ułożył się w kuwecie. Jego ocena - wypchaj się przestrzenią, akceptuje tylko to co znam.

Ocena ogólna:
Patrz mamę, bez trzymanki, a teraz na ogonie.
Gdzie moja micha gruba buło i poproszę kocyk, oraz
Nie podoba mnie się gdyż za duży teren do obsikiwania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz