Etykiety

Co tu się dzieje?

Witam!
Szybkim wstępem: Morfina to moja suka (Golden Retriever), przez którą wielokrotnie jestem świadkiem sytuacji których normalnie bym nie zobaczyła. Te sytuacje są opisywane na tym właśnie blogu. Jeśli jesteś tu przypadkiem to wiedz, że bardzo zbłądziłeś.

środa, 29 maja 2019

Norsk Lundehund i wybrakowany Świniak

Spaceruję z psem po tych łąkach zielonych posrebrzanych zaschłymi pozostałościami psiej przemiany materii. Z łanów trawy wychyla się psi łeb. Chwilę później przednie łapy, tylne i w końcu merdający ogon.
Rozradowany podrostek kręci się między nogami Morfiny i popiskuje, kiedy świniak próbuje określić co to za stworzenie i czego szuka na podwoziu. Morfinie udaje się zlokalizować pysk delikwenta i bez zbędnych ceregieli przechodzi do obmywania językiem szczenięcej głowy.
- Atena! - słyszę gdzieś w oddali - Atena!
W trawie po pas brodzi mężczyzna ze smyczą, ciągnąc za sobą starszą kobietę.
Pies słysząc swoje imię przerywa na chwilę zabawę w "kto będzie bardziej uległy" i rozgląda się dookoła.
- Tutaj jest - odzywam się jak ten ostatni konfident, ale w tym gąszczu w życiu by psiaka nie znaleźli.
- O, znalazłaś kolegę? Nie ugryzie?
- Nie - odpowiadam zastanawiając się co by się działo gdyby Atena wpakowała się pod nogi psu, który nie ma ochoty na bliskie kontakty. Prawdopodobnie beztroski właściciel zbierałby teraz resztki psa w gęstwinie.
- Pani go puści, niech pobiegają - słyszę z usta właściciela małej wyderki.
- Nie. Jest za gorąco dla niej na bieganie. Ma problemy z sercem i słabo u niej z chłodzeniem.
- No co pani, przecież to pies.
- Owszem pies. Suka konkretnie.
- To jak serce chore?
- Normalnie, taka wada. 
- I biegać nie może?
- Może, ale nie kiedy jest tak ciepło. Do tego krótko, bo stawy i tak są już obciążone.
- A bo to te, Labradory. Taka pospolita rasa, zepsuta zupełnie.
- Raczej Golden, dlaczego zepsuta?
- No co to ma być. Jakieś serce, jakieś stawy. Pies ma być zdrowy i biegać kilometrami w śnieg, w deszcz, w upały. Jak mój. Bo to rzadka rasa jest. Norsk Lundehund. Sześciopalczasty, odporny i niezepsuty.
- Przestań pierdzielić jakbyś samochód tej pani sprzedawał - odzywa się kobieta stojąca do tej pory z tyłu - Pies jest pies. Tak się przechwalasz tą rasą, a wygląda jak zwykły kundel.
- Ma dobre geny, nie znasz się to się nie odzywaj. Taka jest prawda, te wszystkie pospolite psy to nie dość, że mało oryginalne, to jeszcze chorowite. Mojego będę na wystawy wysyłał. Będzie na siebie zarabiać. Nie wyobrażam sobie żeby płacić za leczenie i jeszcze nic z tego nie mieć. Taki pies powinien być od razu usypiany jak coś jest z nim nie tak. Żeby złych genów nie szerzyć.
- Jej geny nigdzie się nie wybierają i nie zamierzają się szerzyć - odpowiadam starając się nie patrzeć z politowaniem na mężczyznę.
- Ale na miejsce tego psa mogłaby pani mieć zdrowego. Szkoda czasu na takie wybrakowane przypadki. Na logikę przecież.
- Czyli jak panu pies zachoruje do go pan zostawi, albo uśpi tak?
- Mój jest okazem zdrowia. Nic mu nie będzie, ale jakbym miał takiego psa to tak, uspałbym i bym się nie zastanawiał, i dla jego dobra, i dla mojego. No bo jaki sens, jak w niczym nie jest dobry. Ani w zawodach nie wystartuje, ani na wystawie.
- Mnie też uśpisz, bo jestem stara i kiedyś zacznę chorować? - nie wytrzymuje kobieta.
- Przestań, ludzie to co innego. O psach rozmawiamy.
- Gówno powinieneś mieć a nie psa. Znalazł się, rekordzista świata w wyścigu po pilota. Własnych gaci nie potrafisz uprać, a się będziesz o zawodach wypowiadał. Jakbyś kiedyś pobiegł w wyścigu, to by Cię własny brzuch zabił.
- A Tobie co?
- Co? A powiem Ci co. Po dziurki w nosie mam Twoich wielkich planów. Sam idź i zarób pieniądze dla odmiany, a nie wymyślaj że pies na Ciebie będzie kokosy zbijał. Od dzisiaj sam sobie pierzesz, gotujesz i zarabiasz na to co ugotujesz.
- Ale mamo, ja pracy nie mam jeszcze. Dobrze wiesz, że szukam.
- Orzeszków w pępku szukasz, a nie pracy. Skończyło się powiedziałam.
- Ale co mam niby robić?
- Nie wiem. Może idź na wystawę się pokazać. Jak dla mnie to możesz nawet w stroju żyrafy na rurze tańczyć, wracam z psem do domu. W niczym dobry nie jesteś, to jaki sens Cię trzymać.
- Nie przy ludziach, co Ty odwalasz? Ej, wracaj.
Kobieta odchodzi pospiesznie z psem na rękach, a mężczyzna gubiąc klapki w wysokiej trawie skokiem pijanego kangura usiłuje ją dogonić.
Chyba stałam się przyczyną wypchnięcia pisklęcia z gniazda w trybie przyspieszonym. 
To ewidentnie nie jest jego dobry dzień.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz