Etykiety

Co tu się dzieje?

Witam!
Szybkim wstępem: Morfina to moja suka (Golden Retriever), przez którą wielokrotnie jestem świadkiem sytuacji których normalnie bym nie zobaczyła. Te sytuacje są opisywane na tym właśnie blogu. Jeśli jesteś tu przypadkiem to wiedz, że bardzo zbłądziłeś.

czwartek, 23 maja 2019

Kiedy dorosłość nie jest jednoznaczna z odpowiedzialnością

Na spacerze z watą cukrową zatrzymała mnie pewna para. Ludzie Ci byli starsi ode mnie, ale najwyżej o 10 lat. Trzymając się za ręce spytali czy mogą zająć mi chwilkę. Pełna podejrzeń o nagły napad Świadków Jehowy odpowiedziałam, że mam tylko chwilę. Para spojrzała po sobie i spytała o możliwość pogłaskania psa. Kiedy się zgodziłam zaczęli zachwycać się rozłożoną na plecach Morfiną i okazało się, że sami przymierzają się do zakupu właśnie tej rasy.
- Jakby nam pani mogła powiedzieć co musimy wiedzieć przed kupieniem pieska - padło z ust mężczyzny.
Jakbym miała mu streścić całą swoją wiedzę i siedmioletnie doświadczenie w posiadaniu własnego zwierza w pięć minut.
Przeleciałam szybko w głowie najcenniejsze informację i licząc, że zapamiętają chociaż połowę zaczęłam od tego, że wypadałoby poczytać trochę literatury o danej rasie zanim się na nią zdecydują i literatury o psach ogółem. Zwłaszcza, że przyznali iż byłby to ich pierwszy pies.
Zaczęłam mówić o hodowlach, o tym że nie należy wspierać pseudo, że można adoptować z fundacji i spytałam dlaczego właściwie wybrali akurat tę rasę.
- Bo one są takie słodkie, zwłaszcza szczeniaki.
Najgorsza odpowiedź jakiej można było udzielić.
- Wie pani, szczeniak szybko wyrośnie i to jednak sporo.
- Mamy podwórko.
- To nie wystarczy, one potrzebują dużo ruchu poza własnym terenem inaczej się zanudzą i frustrację wyładują na państwa meblach, lub zaczną bez ustanku szczekać.
- A właśnie, a ile taki pies jest w stanie wytrzymać w domu? Niszczy dużo? Sika w domu?
Zaczęłam się zastanawiać czy Ci ludzie wiedzą cokolwiek o psach poza tym, że są puchate i chodzą na czterech łapach. Po wywodzie o wychowaniu, spędzaniu z psem dużo czasu, szkoleniu szczeniąt i ich zabawie przeszłam do spacerów.
Niemałym szokiem był dla tych ludzi fakt wychodzenia co kilka godzin z dorosłym psem i maksymalnie co trzy ze szczeniakiem.
- A w nocy? - spytał mężczyzna z miną wyrażającą dezaprobatę dla takiego pomysłu.
- To zależy. Dorosły pies wytrzyma całą noc chyba, że zachoruje. Wtedy spacer może być nawet co 15 minut. Szczeniak musi wyjść również w nocy, inaczej nauka czystości będzie trwała dłużej.
- Ale w zimę to chyba nie?
- Uważa pan, że w zimę psy nie muszą się załatwiać?
- Nie no, ale to tylko na chwilę i z powrotem nie?
- Nie. Zakres ruchu i przebyte kilometry nie zmieniają się niezależnie od tego jakie panują warunki pogodowe.
- On jest taki słodki, że warto się poświęcić - odparła kobieta miziająca psią szyję i kiedy myślałam już, że to ona ma więcej poczucia odpowiedzialności zaczęła rozmowę o pieniądzach i szkoleniu.
Kiedy wyszło, że dobra karma, weterynarz, środki czystości i te przeciw kleszczom nie są wcale takie tanie, a marketowa karma nie wystarczy zaczęła nerwowo spoglądać na męża. Do tego dochodzą przecież zabawki i dużo poświęconego czasu, bo (o zgrozo) szczeniak nie przychodzi z pakietem komend które ma w standardzie i wszystkiego trzeba go uczyć od podstaw, włącznie z dbaniem o przedmioty.
Byłam wyrozumiała i docierał do mnie fakt, że każdy kiedyś zaczynał od zera, z brakiem jakiejkolwiek wiedzy. Liczyłam, że ludzie z decyzją poczekają aż dokształcą się na tyle żeby wiedzieć chociaż podstawy i że warto dać im szansę.
Wtedy jednak z ust mężczyzny padło zdanie które podniosło mi wszystkie włosy na rękach.
- Przecież jak coś z nim będzie nie tak, to zawsze można go oddać hodowcy, racja?
- Co ma pan na myśli?
- No, jak nie będzie go można nauczyć żeby nie niszczył, ani nie sikał, albo jak będzie jakiś chory czy coś.
Wtedy zrozumiałam, że problem tych ludzi nie leży w braku wiedzy, ale w podejściu do zwierząt. Pies miał być ozdobą, czymś co ładnie się prezentuje na zdjęciach i pilnuje podwórka. Przedmiotem, któremu należy dać wody i karmy i to wystarczy. Ma być słodkie i urocze i na tym koniec.
Przez chęć obrony i może trochę odciągnięcia pary od pomysłu pieska przynajmniej na razie, zaczęłam mówić o chorobach genetycznych, operacjach i kosztownym leczeniu. O tym, że ta rasa często miewa problemy z żołądkiem i nie jest to przyjemne ani dla oka, ani dla nosa.
Poprosiłam też, żeby porozmawiali z kimś wykwalifikowanym, kto pomógłby im bardziej zrozumieć na czym polega posiadanie psa. Hodowca, weterynarz, ktokolwiek. Poleciłam im kilka książek i forum dla psiarzy. Liczyli zapewne na bardziej pozytywne recenzje z mojej strony, a nie wymienianie wad i problemów, ale moim zdaniem powinni być świadomi zarówno uroków posiadania psa, jak i tych negatywnych stron.
Miałam wielką nadzieję, że poszerzą swoją wiedzę i nie będą spieszyć się z decyzją. Osoba przypadkowo spotkana na ulicy nie powinna być jedynym źródłem jakichkolwiek informacji, zwłaszcza podanych naprędce w 15 minut.
Kiwali głowami i cały czas się uśmiechali, więc była duża szansa na to, że na razie robią tylko wstępny rekonesans i do samej adopcji jest jeszcze daleko.
Kiedy odchodziłam usłyszałam jednak coś, czego chyba nie powinnam słyszeć ale zdanie zostało wypowiedziane ciut za głośno.
- Wszędzie trafią się maniacy, masakra.
Pozostaje mieć nadzieję, że spotkają na swojej drodze odpowiednich ludzi (maniaków jak to ujęli), którzy pomogą im pojąć pewne rzeczy zanim zdążą wyrządzić krzywdę jakiemuś psu, lub nieświadomi obowiązków wezmą go i po chwili porzucą jak starą zabawkę.
Pozostaje tylko mieć taką nadzieję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz