Etykiety

Co tu się dzieje?

Witam!
Szybkim wstępem: Morfina to moja suka (Golden Retriever), przez którą wielokrotnie jestem świadkiem sytuacji których normalnie bym nie zobaczyła. Te sytuacje są opisywane na tym właśnie blogu. Jeśli jesteś tu przypadkiem to wiedz, że bardzo zbłądziłeś.

poniedziałek, 13 maja 2019

IGRY

Na Politechnice rozpoczęły się właśnie IGRY, czyli takie Juwenalia dla uczelni technicznych. Czym są IGRY?
Cóż, według strony Politechniki:
"IGRY to jedyne w swoim rodzaju wydarzenie kulturalne, które gromadzi w jednym miejscu tysiące ludzi. Celem Juwenaliów jest dobra zabawa podczas organizowanych koncertów, integracja ludzi, a także wspólne tworzenie historii"
W rzeczywistości jest to czas, w którym populacja trzeźwych studentów zmniejsza się o trzy czwarte i nie ma mowy o zapamiętaniu historii dnia poprzedniego, co dopiero o tworzeniu nowej.
Dla tych którzy będą w stanie utrzymać się w pozycji dwunożnej jest jednak przygotowanych wiele atrakcji. Koncerty (których nikt nie słucha chyba, że jest zgazowany do tego stopnia, że zbiera krucjatę przeciwko Skazie z "Króla Lwa" i chce negocjować fakt zrzucenia Mufasy ze skały) zespołów takich jak: Farfocle, Lej mi pół, czy ŁYDKA GRUBASA (to są oryginalne nazwy tych zespołów, chciałabym w tym momencie żartować), wieczór filmowy (w tym roku między innymi Shrek), wielkie grillowanie (nazwa już dawno powinna zostać zmieniona na wielkie jaranie, igrowa łąka w tym czasie jest niczym Woodstock. Tyle ziela nie przerobiłby nawet Bob Marley) i planszówki (bo w takim stanie nawet chińczyk może być "Grą o tron"). 
Wszystko rozpoczyna korowód (jedyna taka okazja by zobaczyć pompowany kostium męskiego przyrodzenia, albo kolesia wielkości dwóch wikingów przebranego za zębową wróżkę), a punktem kulminacyjnym jest przekazanie studentom klucza do bram miasta przez Prezydenta. Choć można podejrzewać, że studenci potrafiliby zastać miasto murowane, a zostawić rozkopane to co roku jakimś cudem udaje się przetrwać temu miejscu. Najwidoczniej tak przesiąkło już klimatem, że stało się silniejsze niż wioska Galów.
Mamy też Finał Bojów Akademików w Quidditcha. Tak, dobrze przeczytaliście i jeśli kiedykolwiek czytaliście "Harrego Pottera" to dobrze Wam się ta nazwa kojarzy. Jako, że studenci są wyśmienici z zielarstwa pragną się spełniać również na innych frontach. Jest również masowa akcja "komu upadł pieniążek" przeprowadzana przez najwyśmienitszych testerów czystości podłogi, czyli bicie rekordu Guinnessa w ilości osób robiących pompki.
Słowem, dla każdego coś dobrego.
Mnie jednak przyciągnęła jedna atrakcja, która jak mi się wydaje przypadłaby do gustu również Morfinie - Pirate Party. Nie ze względu na tematykę, ale na obecność wielkiego gościa w kostiumie.

Powiększona wersja misia z Sagi paradująca na otwartej przestrzeni mogłaby wywołać największą falę szczęścia u tego psa jaką kiedykolwiek widziałam. Ogrom endorfiny przepływającej przez Morfinę nie byłby w stanie pomieścić się w jej małym ciałku. Tęcze i jednorożce fruwałyby po okolicy jak liście na jesieni.
Właśnie dlatego postanowiłam, że oszczędzę światu tej anomalii.
Również dlatego, że na teren nie wolno wprowadzać zwierząt.
*ciężkie westchnięcie Morświna z oddali*

2 komentarze:

  1. Nie no bez przesady. Ja akurat słucham Łydki Grubasa, a Lej Mi Pół zawsze towarzyszy nam kulturalnych posiadowkach przy alkoholu ze znajomymi(mieszkam w bloku, sąsiedzi nigdy nie skarżyli się na za głośna muzykę, bo nie puszczamy jej tak, żeby w mieście obok było słychać). Lepiej, z grupy, którą jedziemy na IGRY, jest kilka osób, które nie zamierza pić, a reszta jest na tyle odpowidzialna, że nie dopuści sie do stanu czworonoznego... ale no coz, my zawsze byliśmy jacyś inni xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety osób z takim podejściem nie ma wielu ;)

      Usuń