Etykiety

Co tu się dzieje?

Witam!
Szybkim wstępem: Morfina to moja suka (Golden Retriever), przez którą wielokrotnie jestem świadkiem sytuacji których normalnie bym nie zobaczyła. Te sytuacje są opisywane na tym właśnie blogu. Jeśli jesteś tu przypadkiem to wiedz, że bardzo zbłądziłeś.

wtorek, 28 maja 2019

Kubeczek

Dzisiejszy temat będzie nieco bardziej techniczny...
Nie, nie! Nie uciekajcie jeszcze, nic strasznego dziać się nie będzie. Obiecuję, że nie spalę nikomu komórek mózgowych i zachowacie poczytalność.
Porozmawiamy o kubeczku.
Dokładniej o moim kubeczku.
AutoCAD to program do dwuwymiarowego i trójwymiarowego wspomagania projektowania z działu grafiki inżynierskiej.
Co to oznacza w praktyce?
Głównie tyle, że jest to program w którym za pomocą paska poleceń można negocjować ewentualne tworzenie linii i rysunków. Słowo "negocjować" jest tu użyte celowo, ponieważ CAD nie lubi nowicjuszy i potrafi sprawić im zaskakująco dużo problemów. 
Chcecie narysować prostą linię, a wychodzi łuk który do tego po trzech kliknięciach zmienia się w pączka z dziurką.
Przez ostatnie trzy godziny dopieszczaliście projekt kolanka? Error: Program przestał odpowiadać i musi zostać zamknięty. Zapomnijcie też o auto zapisie. Po otwarciu plik jest uszkodzony, albo Wasz rysunek stanął na etapie szkieletu 2D.
Obiekty w trójwymiarze są dużo bardziej skomplikowane niż takie dwuwymiarowe, toteż radość kiedy w końcu uklei się bałwanka i zdoła zapisać projekt jest nie do opisania. Kiedy jeden ze studentów równoległej grupy stworzył coś co po zmrużeniu oczu przypominało nieco szyszkę święto trwało cały tydzień, a gość uważany był za boga.
Milion poleceń o niewiadomym znaczeniu, oraz brak współpracy i zrozumienia komend ze strony programu nie ułatwia osiągnięcia takiego sukcesu.
Moja babcia mawiała, że można polubić coś nowego jeśli już się to zrozumie.
Niestety w tej jednej sprawie nie miała do końca racji. Mimo największych chęci i zrozumienia nauki (do pewnego poziomu) nie jestem w stanie zaprzyjaźnić się z fizyką. Pomimo niezrozumienia AutoCADa i jego złośliwości pałam jednak dozą sympatii do tego narzędzia szatana.
Nie mam pojęcia co znaczą te kolorowe guziczki z niezrozumiałymi funkcjami i wiem, że po ich wciśnięciu mój projekt trafi szlag, oraz że już nigdy nie uda mi się wrócić do poprzedniego etapu, ale mimo wszystko w moim sercu jest specjalne miejsce dla tej niebieskiej siateczki i raportów o braku możliwości wykonania polecenia "przenieś linię". 
Po opanowaniu (powiedzmy) rysowania na płaskim przeszliśmy z prowadzącym do tworzenia brył. Podczas kiedy profesor przechadzał się po sali i z uśmiechem obserwował jak studenci jeden po drugim tracą zmysły i ulatuje z nich całe życie, ja skupiona usiłowałam negocjować warunki umowy o postawienie linii na wybranej przeze mnie osi. CAD zgodził się podjąć współpracę dopiero kiedy obiecałam mu moją duszę, jedną nerkę i pierworodnego.
Przez kolejne godziny pracowałam bardzo ciężko i intensywnie, słysząc za plecami towarzyszy boju przeklinających program do trzech pokoleń wstecz i miałam nadzieję, że jeśli każdy mój ruch będzie przemyślany i ostrożny uda mi się uniknąć utraty wszystkiego. Stałam się graficznym saperem, obmyślającym strategie stawiania kółek i linii jak zawodowy szachista.
Zajęło mi to kilka godzin, ale w końcu mój wytwór został zapisany i ujrzał światło dzienne.
Stworzyłam kubeczek.


Taki filiżanko-kubeczek. W pełni funkcjonalny i działający.
Wiem, co powiecie:
"Poważnie, zachwycasz się tym krzywym kubkiem? Nic niezwykłego."
Wy nie rozumiecie. To mój kubeczek. Zrobiłam go sama. Całkiem sama. To mój pierwszy kubeczek, pierworodny i najpiękniejszy. Byłam z siebie strasznie dumna i gotowa bronić jego godności i dobrego imienia własnym życiem.
Pozwólcie, że Wam w skrócie przedstawię "prostotę" moich działań, by stworzyć to dzieło.
Weźmy takie uszko.
Małe, proste uszko w kształcie litery "U".
Żeby je stworzyć najpierw musimy narysować jego kształt na siatce 2D.


Jeśli już przestaliśmy przeklinać i udało nam się tego czynu dokonać musimy przejść na widok 3D. 
Teraz musimy ukleić kółeczko zaczepione środkiem na początku wcześniej stworzonej łamanej. Należy pamiętać, że uszko musi być na tyle duże by mogło stanowić uchwyt, ale na tyle małe by nie wystawało ponad kubek. Ścianki kubka muszą być na tyle grube żeby bez problemu zatopić w nich uszko, ale jednocześnie cienkie na tyle, żeby wyszedł nam kubek a nie miska.


Teraz musimy obrócić to kółeczko tak jak na rysunku.


Proste?
Tylko z pozoru. Polecenie "obróć w 3D wokół osi o x stopni" okazuje się dla programu tak niezrozumiałe, że kółeczko jest w stanie wędrować wszędzie i w każdej możliwej konfiguracji poza tą w której powinno się znaleźć.
Kiedy po godzinie i utracie chęci do życia mamy kółeczko we właściwym miejscu możemy funkcją "przeciągnij" sprawić by wyruszyło w podróż po wyznaczonej osi.


Teraz "tylko" wyrównywanie krawędzi milionem innych funkcji, zmienienie szkieletu konstrukcji na wypełnienie i gotowe.
A to tylko uszko.


Profesor spojrzał, obrócił mój piękny, jedyny, unikalny, cudny kubeczek wokół własnej osi i określił projekt jako "zaliczony, ale nic wybitnego".
Jego zdanie nie miało jednak dla mnie znaczenia. Znaczenia nie miały nawet głosy aprobaty pozostałych członków grupy którzy dużo bardziej optymistycznie podeszli do mojego kubeczka.
Najważniejsze było dla mnie samospełnienie czymś tak błahym jak zrobiony w 3D wirtualny kubeczek.
Co mogłam z nim zrobić?
Teoretycznie mogłam wydrukować go drukarką 3D.
Praktycznie mogłam na niego patrzeć, obracać go i zachwycać się jego gładkością, jak również maltretować nim bliskich którzy podobnie jak prowadzący nie byli w stanie zrozumieć potęgi kubeczka.
Ten twór kosztował mnie... może nie krew, pot i łzy, ale wiele cierpliwości i walkę o zachowanie poczytalności.
Testował moje opanowanie i determinację.
Miałam prawo się nim zachwycać, zwłaszcza, że był to mój pierwszy projekt który przypominał jakąkolwiek istniejącą rzecz.
Wcześniej udało mi się stworzyć sześcian z aureolką i blok trapezu z dziurkami. 
Do czego zmierzam?
Czy ten post ma jakiś cel?
Czy ma jakieś wnioski?
Czy chciałam tylko pochwalić się walcem z dziurką w programie graficznym?
Tak... Ale też i nie.
To co próbuję Wam nieumiejętnie przekazać w tym stanowczo za długim poście to to, że jeśli naprawdę jesteście czymś zafascynowani i podoba Wam się co robicie lub widzicie, to niezależnie od braku zainteresowania czy aprobaty ze strony otoczenia nie powinniście tracić zapału.
Niezależnie od tego jak bezużyteczne i niepotrzebne to się może wydawać.
Ktoś mądry powiedział, że czas zmarnowany na czymś co sprawia nam przyjemność nie jest zmarnowany. Miał rację. Możemy tworzyć coś bardzo długo i po drodze tracić do tego zapał, ponieważ efekt końcowy może wydawać nam się niedostateczny i niewarty zachodu. Może ktoś robi to lepiej i szybciej, więc po co próbować? Oczywiście, że ktoś robi to lepiej i szybciej, a efekt nie odzwierciedla często zapału i ciężkiej pracy włożonej w zadanie.
Nie znaczy to jednak, że należy się poddać tylko dlatego, że nasze poświęcenie nie zostanie docenione przez ludzi wokół, a często i przez nas samych. Może nawet się rozczarujemy, ale następnym razem pominiemy pewne błędy i wyjdzie jeszcze lepiej.
Za trzydziestym razem ten kubek zrobimy w pięć minut i będzie miał na uszku rzeźbienia wczesnego baroku. Może zainteresuje prezesa firmy i miesiąc później taśmę produkcyjną opuści milion takich kubeczków.
Milion zdobionych barokowo, pięknych, dopieszczonych kubeczków.
Nie wiem czy udało mi się przekazać co miałam na myśli, ale jeśli nie to przynajmniej wiecie jak zrobić w CADzie uszko do kubeczka.
Ponieważ właśnie takich informacji spodziewaliście się po poście na blogu o nazwie "Codzienna dawka Morfiny".
Blog bawi i uczy, proszę bardzo.
Czasem nie.
Czasem ani nie bawi, ani nie uczy.
Czasem zmusza tylko do przebrnięcia przez tekst o wirtualnym kubku.
Ktokolwiek tu dotarł - gratuluję wytrzymałości. Spójrzcie do jakich poświęceń jesteście zdolni. To teraz weźcie te poświęcenie i determinację i użyjcie jej w jakiś twórczy sposób. 
Nie ma znaczenia co to będzie, jak długo będziecie się z tym czuć dobrze.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz