Etykiety

Co tu się dzieje?

Witam!
Szybkim wstępem: Morfina to moja suka (Golden Retriever), przez którą wielokrotnie jestem świadkiem sytuacji których normalnie bym nie zobaczyła. Te sytuacje są opisywane na tym właśnie blogu. Jeśli jesteś tu przypadkiem to wiedz, że bardzo zbłądziłeś.

sobota, 4 maja 2019

Lucy?

Siedzę z Morświnem na ławce i obserwuję czarnego Jamnika który usiłuje zakopać jakiś kamień. Ten jednak nie ma zamiaru ustąpić. Kiedy dół okazuje się być za płytki pies wyciąga z niego kamyczek i ponawia próbę. Właścicielka paróweczki łapie ze mną kontakt wzrokowy i z rogalem na ustach zmierza w moją stronę, ciągnąc psa za sobą i mówiąc do niego:
- Patrz Mikuś, to Lucy, no idź się przywitać z Lucy.
Rozglądam się dookoła, ale nie zauważam innych ludzi z psami. Musi chodzić o mnie. Kobieta podchodzi i jej ręce lądują na Morfinowej głowie. Świniak jest wniebowzięty i słabo ją obchodzi, że widzi tę panią pierwszy raz w życiu.
- No co tam Lusia, co powiesz? - pieje niewiasta podczas kiedy Jamnik obwąchuje niepewnie uszy mojego psa. Ogon Morfiny wyraża zachwyt dla zaistniałej sytuacji i nie ma nic przeciwko byciu Lusią.
Czuję, że zaszło nieporozumienie więc nachylam się w stronę kobiety i rzucam coś w stylu:
- Przepraszam, ale to nie jest Lucy, ani Lusia. Chyba się pani pomyliła.
- Co też mi pani mówi, przecież poznam tego psa wszędzie. Tak samo się kładzie i tak samo piszczy, tak samo reaguje na Mikusia. To Lucy. A gdzie jest Basia? Czemu pani ją wyprowadza? Jet pani rodziną? Sąsiadką? Nie widziałam pani wcześniej.
Kobieta patrzy na mnie wyczekująco, Morfina obdarza mnie spojrzeniem pełnym wyrzutu mówiącym "Tylko spróbuj mi zepsuć mizianko. Jestem Lusia, dotarło?", a Jamnik świdruje mnie swoimi ciemnymi oczkami jakby chciał powiedzieć "Tej, ale to nie jest Luśka. To jest jakaś tania podróbka, w co Ty pogrywasz?".
- Niech pani spojrzy na obrożę. Tam jest zawieszka z imieniem - mówię w końcu.
- No faktycznie imię inne, ale to jest Lucy. Lucy! Lusia! Widzi pani? Reaguje na imię!
- Niech pani zawoła tym samym tonem "Alojzy", albo "Stefan" też zareaguje.
- Ale to jest Lucy. Poznam wszędzie tego psa! Niech się pani nie rusza, ja dzwonię po właścicielkę.
- Proszę bardzo - odpowiadam i wsłuchuję się w miarowe dźwięki nawiązywania połączenia.
- Basia? - mówi do słuchawki kobieta - Basia sprawdź czy Lucy jest na posesji. Sprawdź szybko! Ale jak to jest? Niemożliwe. Przecież patrzę na nią teraz. Sprawdź czy masz dobrego psa. Jesteś pewna? Czemu pytam? Bo tutaj jest identyczny pies, reaguje na imię Lucy i tak samo się zachowuje. No dobra jak jesteś pewna to dobrze.
Kobieta rozłącza się i następuje niezręczna cisza, w której patrze jej głęboko w oczy. Mniej pewna siebie niewiasta zabiera Jamnika pod pachę i ku niezadowoleniu Morfiny odchodzi rzucając w moją stronę:
- Tym razem się pani upiekło, ale niech pani uważa.
Na co mam uważać już się jednak nie dowiaduję, bo kobieta przebiera nóżkami szybciej niż mały pajączek.
Morfina odprowadza ją spojrzeniem pełnym smutku i obdarowuje mnie westchnięciem dezaprobaty.
Bowiem czym jest własna tożsamość wobec głasków.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz