Etykiety

Co tu się dzieje?

Witam!
Szybkim wstępem: Morfina to moja suka (Golden Retriever), przez którą wielokrotnie jestem świadkiem sytuacji których normalnie bym nie zobaczyła. Te sytuacje są opisywane na tym właśnie blogu. Jeśli jesteś tu przypadkiem to wiedz, że bardzo zbłądziłeś.

piątek, 3 maja 2019

Jak powinno wyglądać zwierzę idealne (zdaniem kilkulatka) - prosta instrukcja

Pilnowałam ostatnio małego chłopca. W przedszkolu rozmawiali o zwierzątkach, a konkretnie o tych domowych. Pani przedszkolanka spytała gnomów jakie zwierzę według nich jest idealne. Dzieci rzucały pomysłami, a mikrus siedział przy stoliku i nie potrafił wymyślić nic innowacyjnego. Z rybką nie da się pobawić, kotek czy piesek mają futro które wszędzie się sypie, koń jest za duży i nie można trzymać go w domu, ptaki nie są specjalnie pro ludzkie, a gryzoniom zdarza się pomylić palec z marchewką.
Postanowiliśmy narysować więc jak według niego takie zwierzę idealne powinno wyglądać. Właściwie rysowałam ja, bo młody potrafił wyczarować kredkami tylko słoneczko i patyczane ludziki.
Nie zważając na mój brak talentu zaczęliśmy wzorzec od psa. W końcu to zwierzę domowe i dość popularne, a do ideału niewiele mu brakowało. Przynajmniej ja tak uważałam.



Uznaliśmy jednak, że sypiące się futro jest uporczywe w sprzątaniu, czesaniu i usuwaniu z ubrań. Ponadto wielu ludzi ma alergię. Pazurki hałasują przy chodzie i czasem niechcący można zostać podrapanym. Młody uznał również, że zęby nie są temu zwierzęciu potrzebne, ponieważ będzie jadło miękkie owoce i zmielone obiadki.

Nie miałam za dużo do gadania, chłopiec najwyraźniej chciał stworzyć najbardziej pacyfistyczne i pokojowe stworzenie na ziemi.
Usunęliśmy więc sierść, zęby i pazury jako, że zostały uznane za zbędne.



Spytałam chłopca co według niego powinien mieć taki zwierzak. Liczyłam na przypływ wyobraźni, ale nie spodziewałam się, że bez zastanowienia odpowie...
- Skrzydła!
Daliśmy więc naszemu łysemu psu skrzydła.


Ze skrzydłami był jednak problem. Według mnie złapanie uciekającego psa samo w sobie jest wyzwaniem, ale gdyby ten pies posiadał dodatkowo funkcję latania zadanie stałoby się całkowicie niewykonalne.
Okazało się, że mój problem wcale nie jest problemem dla małego stworzyciela, ale coś było nie tak na innym podłożu.
Pióra sypałyby się i robiły bałagan, a przecież z tego powodu pozbyliśmy się sierści. Niektórzy (wliczając w to mnie) mają do tego alergię na pierze. Takie skrzydła nie mogły więc zdać egzaminu.
Natomiast takie:



Takie likwidowały problem bałaganu i uczulenia całkowicie.
Według chłopca zwierzak wyglądał jednak bezbronnie. Mógł co prawda uciekać i to dość szybko biorąc pod uwagę skrzydłowy napęd, ale odebraliśmy mu pazury i zęby które mogły stanowić jakąś obronę. 
Nie chcieliśmy jednak żeby w obronie stworzenie mogło wyrządzić komuś nieumyślnie krzywdę.
Daliśmy mu więc rogi.



Zakręcone, baranie rogi. Cel był prosty: uniknięcie przebicia napastnika i zrobienia z niego szaszłyka jak miałoby to miejsce przy porożu jelenim. Takie rogi mogły nabić siniaki, ale nie zabić. Były więc dobrą opcją do samoobrony.
Chłopiec uznał także, że skoro nasze zwierzę potrafi latać, powinno też móc pływać.
Potrzebne mu były odpowiedni ogon i płetewki.



Zwierzak zaczynał przypominać połączenie Vaporeona (kto oglądał Pokemony ten wie), oraz smoka. Zaczęłam się zastanawiać czy ktokolwiek chciałby trzymać w domu taką abominację. Ktoś poza kilkulatkiem.
Według karzełka wyglądał epicko, ale pojawił się kolejny problem. Nie był zbyt uroczy, więc niektórzy ludzie nie byliby przekonani. Poza tym przez ten brak futra byłoby mu strasznie zimno.
Dodaliśmy więc kilka modyfikacji...



... które nie sądzę żeby jakoś specjalnie pomogły temu biednemu, łysemu, bezzębnemu stworzeniu. Dostał kwiatuszka na dupsko rodem z "My Little Pony", szaliczek i buciki. Otrzymał też dar w postaci oczu, nosa i wibrysów żeby cokolwiek widział i czuł.
Tak oto powstał unikatowy model bezzębnego, antyalergicznego, niehałasującego potworka z funkcją latania i pływania. Prototypy dostępne w różnych wariantach kolorystycznych oraz rozmiarach od S - wielkość Chihuahua, przez L - formatu psa średniej wielkości, aż do XL - wersji jeździeckiej i Jumbo - przewoźniczej wersji na 12 osób.
Jestem troszkę zaniepokojona, ale młody szalony doktor wyglądał na bardzo zadowolonego z efektów. Teraz tylko mieć nadzieję, że nie będzie miał nigdy dostępu do laboratorium i że nie zaczną go fascynować zabawy na kodzie genetycznym.
Świat może tego nie udźwignąć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz