Etykiety

Co tu się dzieje?

Witam!
Szybkim wstępem: Morfina to moja suka (Golden Retriever), przez którą wielokrotnie jestem świadkiem sytuacji których normalnie bym nie zobaczyła. Te sytuacje są opisywane na tym właśnie blogu. Jeśli jesteś tu przypadkiem to wiedz, że bardzo zbłądziłeś.

czwartek, 18 października 2018

Mały, wesoły rozmaryn

Wczesnym porankiem budzi mnie znienawidzone narzędzie wszystkich ludzi, prowadzących nocny tryb życia... budzik. Siadam, patrzę piętnaście minut w przestrzeń i próbuję znaleźć jakikolwiek powód, żeby nie zaakceptować dalszego związku mojej głowy z poduszką. Użalając się na swój los wstaję, podchodzę do okna i otwieram je. Jeszcze zanim uderzy mnie zimne powietrze, czy pierwsze promyki słońca, mych uszu dobiega niskie:
- O mój rozmarynie, rozwijaj się! -
Oh, świetnie. Przybyli ułani. W samą porę.
Wychylam się, żeby sprawdzić cóż to za kawaleria mi wyje pod oknem z samego rana i widzę starszego mężczyznę, stojącego pod murkiem, ze spodniami opuszczonymi do kolan.
Więc to jeden z tych poranków. 
Jako, że człowiek (na szczęście) stoi tyłem, zajmuje mi dłuższą chwilę żeby zidentyfikować w nim sąsiada z klatki obok. Sądząc po jego wesołym nastroju i potędze strumienia jaki opuszcza jego pęcherz, człowiek ten wraca właśnie z tournee po barach, a jego organizm wydala wypite do tej pory browarki.
Sąsiad odcedzając ziemniaczki postanawia wspomóc się jeszcze kilkoma powtórzeniami:
- O mój rozmaryyyynie, rozwijaj się -
Trzeba przyznać. Zarówno pęcherz jak i przeponę ma jak na swój wiek nad wyraz silne.
Z balkonu obok wychyla się kobieta i krzyczy do mężczyzny:
- Ten rozmaryn to Ci uwiędł już z 20 lat temu, capie! -
To oczywiście żona sąsiada. Jak zwykle miła i kochająca.
Mężczyzna nie ruszając się z miejsca lokalizuje emitor dźwięku i rzuca krótkie:
- Babo do domu! -
- Ja lepiej sikam na stojąco niż Ty na siedząco, więc skończ się zachowywać jak człowiek w buszu, schowaj tego orzeszka i idź się wysikać do chałupy! - odpowiada żona i w tym momencie orientuję się, że na balkonach stoi już co najmniej jedna czwarta bloku.
Sąsiadowi widowisko jednak nie przeszkadza.
- Jeszcze bym Cię tym znokautował kobieto! -
- W herbacie byś tym nie zamieszał, bo by dna kubka nie sięgnęło. Rusz że się, bo ludziom tylko śniadanie obrzydzasz -
W tym momencie na drodze staje młodzieniec z psem na smyczy i telefonem w dłoni. Orientuje się w jakim znalazł się położeniu, kiedy jego pies zaczyna ujadać na obnażonego mężczyznę, bujającego się przy murku. Oczy młodzieńca z komórką w dłoni i starszego pana z... dyfuzorem substancji płynnych w dłoni spotykają się i mężczyzna z psem udając, że niczego tutaj nie widział zaczyna powoli wycofywać się na inną część podwórka.
- Spokojnie, nie gryzie - wykrzykuje w stronę speszonego młodzieńca podlewacz roślinności i rozpoczyna proces ponownego przyodziewania wcześniej porzuconych spodni.
- Nie gryzie, bo martwe nie może ugryźć. Skończ te popisy, bo nawet pies Cię wyśmiał baranie -
- O mój rozmarynie, rozwijaj się! - zakrzykuje ponownie sąsiad i po rozwiązaniu problemu nieposłusznego paska, bierze kurs na klatkę schodową i znika widowni z oczu.
Przestanę rano otwierać okna. Moja głowa nie jest na to gotowa o tej porze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz