Etykiety

Co tu się dzieje?

Witam!
Szybkim wstępem: Morfina to moja suka (Golden Retriever), przez którą wielokrotnie jestem świadkiem sytuacji których normalnie bym nie zobaczyła. Te sytuacje są opisywane na tym właśnie blogu. Jeśli jesteś tu przypadkiem to wiedz, że bardzo zbłądziłeś.

środa, 24 października 2018

Dowcipniś na wózku

Środowy poranek. Jesień, deszcz, plucha, chłód i szaruga. Niezadowoleni ludzie tłoczą się w autobusie, w którym zaczyna brakować już nawet miejsc stojących, ponieważ siedzące skończyły się dziesięć przystanków temu. Każdy myśli już tylko o dotrwaniu do końca tygodnia. Ewentualnie o powrocie, kawie i kocyku.
Do autobusu wsiada mężczyzna koło czterdziestki.
Nie wsiada sam, pomagają mu jacyś ludzie, ponieważ człowiek ten porusza się na wózku. Nie ma obu nóg.
Mężczyzna dziękuje pomocnikom, którzy wracają na przystanek, po czym rozmieszcza się na miejscu dla wózków. Wszyscy ścieśniają się jeszcze bardziej, żeby zrobić miejsce. Gdyby ktoś teraz zemdlał, tłum podtrzymałby tę osobę w pozycji stojącej aż do następnego przystanku.
Naprzeciwko mężczyzny stoi spacerówka z małym dzieckiem. Berbeć płacze i wije się w nadziei, że zostanie wzięty na ręce. Mężczyzna na wózku zaczyna odwracać uwagę dziecka i po chwili płacz ustaje, a na twarzy brzdąca zaczyna malować się zaciekawienie. Kiedy dziecko zaczyna się śmiać, zaraża się jego najbliższe otoczenie i również zaczyna chichotać, w tym drobna dziewczyna, stojąca tuż za wózkiem mężczyzny, dźwigająca ciężko wyglądającą torbę.
- Postaw że to dziewczyno, bo się przedźwigasz. Chcesz sobie zniszczyć kręgosłup w tak młodym wieku? - pyta pan na wózku, nie przestając uśmiechać się do dziecka, które rechocze już jak mała żabka.
- Ale nie ma gdzie, straszny dzisiaj tłok. Na ziemi nie mogę, bo ubrudzi się od błota, a muszę ją dostarczyć w dobrym stanie - odpowiada dziewczyna i poprawia torbę
- Jak to nie ma gdzie? A tutaj o? Jest dużo miejsca, zmieści się - odpowiada człowiek, wskazując na podnóżek wózka, na którym zazwyczaj znajdują się nogi.
- Nie no gdzie tam. Nie mogę. Potrzymam jeszcze te kilka przystanków, nic mi nie będzie - odpowiada skrępowana dziewczyna
- Dziecko nie wygłupiaj się. To po coś jest, a jako że mnie kończyn brak, to może sobie postać coś innego, przynajmniej tak pusto nie będzie -
- No, ale -
- Żadne ale, nie bój się nie odjadę z tym. Taki szybki nie jestem -
- Nie, to nie o to chodzi tylko że... -
- Stawiaj, stawiaj. Będę miał lepszy balans -
Dziewczyna niechętnie, ale z widoczną ulgą pozbywa się torby, podczas gdy mężczyzna wciąż mówiąc do dziecka, zaczyna w międzyczasie rozmawiać z pasażerami wokół niego.
- Godziny szczytu co? -
- Niestety - odpowiada ktoś z tłumu
- A ja się wycwaniłem. Zawsze mam ze sobą miejsce siedzące. Jak ktoś chętny to można na kolanka. A nie, czekaj... nie mam kolan. Tym lepiej, więcej miejsca dla chętnego -
Ludzie na początku zdystansowani, po chwili zaczynają żartować razem z niepełnosprawnym. Jego dystans do życia i poczucie humoru udziela się w zaskakującym tempie. Po chwili z tłumu wyłania się cichy głos dziewczynki, siedzącej na kolanach mamy:
- Mamo a czemu ten pan nie ma nóżek -
- Cicho Ania, nie wolno tak - odpowiada zawstydzona matka. Wózkowicz, ma jednak inne zdanie na ten temat:
- Ale moment, bardzo spostrzegawcze dziecko. Ania tak? Otóż nie mam nóżek, bo miałem operację i musieli mi wyciąć -
- Bardzo pana przepraszam - próbuje ratować sytuację kobieta - nie wiem co w nią wstąpiło -
- Oj csii. Z małą rozmawiam teraz. Musisz jeść dużo warzyw, ja nie jadłem i patrz co się stało -
- A odrosną panu kiedyś? - pyta nieco ośmielona dziewczynka
- Chyba nie, ale za to nigdy nie będę miał żylaków, nie uderzę się w mały palec, ani nie wdepnę na klocka! O... i mam miejsce na siatki ładnych dziewczyn. Są plusy -
Kilka przystanków dalej mężczyzna oddaje dziewczynie torbę i sam wysiada niewiele później. Pomaga mu w tym kierowca i jeden z pasażerów.
- Jak w lektyce - śmieje się niepełnosprawny, kiedy mężczyźni znoszą wózek i stawiają go na ziemi - chłopaki, bo się jeszcze przyzwyczaję. Już mnie tak nie rozpieszczajcie - 
Autobus odjeżdża, a mężczyzna powoli, pchając wózek siłą własnych rąk zmierza w kierunku pasów.
Podziwiam optymizm i podejście do życia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz