Etykiety

Co tu się dzieje?

Witam!
Szybkim wstępem: Morfina to moja suka (Golden Retriever), przez którą wielokrotnie jestem świadkiem sytuacji których normalnie bym nie zobaczyła. Te sytuacje są opisywane na tym właśnie blogu. Jeśli jesteś tu przypadkiem to wiedz, że bardzo zbłądziłeś.

niedziela, 16 czerwca 2019

Odzienie wierzchnie to przeżytek 2 (?)

Pamiętacie post o topless panach w średnim wieku, jeżdżących komunikacją miejską?

Jeśli nie, zapraszam tutaj:


Odzienie wierzchnie to przeżytek


Jeśli tak, to mamy kontynuację (niestety).
W moim mieście trwa obecnie festyn. Na scenie na powietrzu występują wokaliści i rozstawione zostały różne atrakcje dla dzieci: dmuchane zamki, małe coastery i baseny z kulkami. Całe rodziny przychodzą na piknik i zjeść watę cukrową.
Impreza nie w moim typie, ale ludzie bawią się dobrze.
Wszystko pachnie popcornem i imitacją masła, małe gnomy drą się i haftują dopiero co pochłoniętym hot-dogiem na karuzeli, tatusiowie siedzą przy stołach i delektując się chmielowym napojem bogów rozmawiają o życiu. Ktoś na scenie produkuje się w upale, ktoś wykłóca się o zgubionego przez pociechę bucika w zamku z kulkami.
Obchodzę festyn dookoła i szukam cienia dla mojej foki na smyczy.

Wśród tłumu ubranych (mniej lub bardziej) ludzi widzę oczywiście kilku nudystów z cenzurą dolną. Jak zwykle przedział wiekowy tych ludzi to 50 +. Krążą między rodzinami z żółtym płynem w jednorazowym kubeczku i ocierają się ciałami o ludzi. Jest tłum, nie da się przejść inaczej. Widać, że jest to niekomfortowe dla otoczenia, ale przecież mr McGee ma pod pachą otoczenie. Jemu jest gorąco i w koszulce byłoby mu bardziej gorąco.
Na początku jest tylko jeden, ale jego zachowanie zachęca resztę i po chwili naliczam już trzech.
Zapytani przez kogoś czy im nie za chłodno, odpowiadają "Przecież Ty się też możesz rozebrać, kto Ci broni?".
Czwarty dziadzio zostaje powstrzymany przez jego żonę, za co jestem jej bardzo wdzięczna. Zwijam się stamtąd, zanim plaga obejmie więcej uprażonych słońcem umysłów.
Kiedy chwilę później wracamy z Morświnem do domu, zauważam jeszcze jednego jegomościa, który po obmyciu ramion w fontannie, gramoli się przez piasek na placu zabaw w drodze do klatki schodowej swojego domu.


Cenzura na klacie, bo rozmiar miseczek większy niż u niejednej kobiety.
Żeby więc panie nie dostały kompleksów a Google nie określił tego jako treści 18+ zachowujemy anonimowość tego pana... i jego biustu.
Ja naprawdę rozumiem wiele. Wiem, że jest niemiłosiernie gorąco i niektórzy źle znoszą upały. Można jednak wtedy nałożyć sobie na kark namoczony ręcznik, zainwestować w mały wiatraczek na baterie, albo wachlarzyk, zabrać z domu parasolkę, lub po prostu zostać w mieszkaniu, gdzie można biegać sobie na waleta do woli.
Zaakceptować nawet można tak luźny "strój" jeśli występuje na ławeczce przed blokiem, albo w parku gdzie nie przewija się obecnie wiele osób. Pomijając walory wizualne, nie trzeba się wtedy z człowiekiem przytulać żeby go wyminąć.

Pchanie się się jednak do autobusu, na festyn, czy do marketu gdzie jest niemiłosiernie dużo ludzi i klejenie się do nich jak naklejka jest średnio fajne.

Niestety jest coraz cieplej i trzeba będzie liczyć się z faktem, że populacja takich osobistości może się zwiększyć. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz