Etykiety

Co tu się dzieje?

Witam!
Szybkim wstępem: Morfina to moja suka (Golden Retriever), przez którą wielokrotnie jestem świadkiem sytuacji których normalnie bym nie zobaczyła. Te sytuacje są opisywane na tym właśnie blogu. Jeśli jesteś tu przypadkiem to wiedz, że bardzo zbłądziłeś.

niedziela, 9 czerwca 2019

Normalność na wagę złota

Niedziela. Godziny poranne. Dzwonią kościelne dzwony. Nieco ciszej i delikatniej niż zwykle, ale jednak dostatecznie głośno żeby zmusić organizm do rozwarcia powiek. Oczom moim ukazuje się puchate stworzenie z pyskiem przy mojej twarzy i łapą na dzwonku. Więc to nie kościół. Włosiane dmucha mi w twarz ciepłym powietrzem i łapą stara się wymacać przycisk dający jej władzę.
Spoglądam na zegarek. Jest ósma. Nie tak źle. 
Odsuwam od siebie żywą suszarkę i postanawiam narzucić na siebie cokolwiek. Jest niedziela rano. Nikt nie zauważy, że wyglądam jak menel, z guziczkiem poduszki odciśniętym na policzku i fryzurą alpaki schowaną pod czapką. Wkładam buty, nie zastanawiając się zbyt długo czy są moje i czy maja parę i wychodzimy. Morfina zwiedza i obwąchuje. Puszcza raz strumyczek żeby nie było, że wyżebrała wyjście zupełnie bez przyczyny, ale ja doskonale wiem dlaczego wyszliśmy. Nie ma to nic wspólnego z potrzebami fizjologicznymi. Ptysiowi po prostu nie podoba się pomysł długiego, nieprzerwanego snu.
Nagle znikąd podbiega do nas mały człowiek i uwiesza się na szyi Świniaka. Morfina merda i zabiera się do wylizania twarzy dziewczynki. Dziecko się cieszy i cieszy się głaskane futro, gdyż każdy kontakt z ludzką ręką to dobry kontakt.
- Agnieszka! - dobiega nas dźwięk wściekłej samicy i dziecko aż podskakuje. Głos kobiety idealnie nadawałby się na agresywny budzik. Dziewczynka klepie psa i podbiega do matki schowanej za drzewem.
- Co Ci tyle razy mówiłam? - pyta kobieta dziecka.
- Ale piesek - podskakuje dziewczynka i wskazuje paluszkiem na wciąż rozwaloną na plecach puchatą bestię.
- Pytam co Ci kazałam robić jak chcesz pogłaskać pieska?
- Zapytać?
- Właśnie. Zapytałaś pani?
- Nie... Ale piesek nie gryzie, zobacz.
- Nie ważne, że nie gryzie. Musisz pytać. Może być chory, albo pani może nie mieć ochoty żebyś głaskała jej pieska. Jak pani powie nie, to znaczy nie, ale najpierw trzeba spytać. Tak?
- Tak...
- To co musisz zrobić?
- Spytać.
- No.
Dziecko podchodzi do nas ponownie i staje w znacznej odległości. Nie odklejając wzroku od Morfiny pyta najcichszym głosikiem jaki jest w stanie z siebie wydobyć.
- A czy można pogłaskać pieska?
- Jasne - odpowiadam i dziecko wraca do przeglądu psiego futra.
- Tylko nie po głowie, nie wszystkie psy lubią po głowie - poucza rodzicielka - Po boku głaskaj, albo po brzuszku.
Dziewczynka podąża za instrukcją i przyjmuje podawane przez Morświna łapy. Mój beżowy ziemniak leży na grzbiecie, zajmując pół chodnika i mrużąc oczy odpala ogonowe śmigiełko.
- No chodź już, nie zawracaj pani głowy - woła matka swe potomstwo.
- Ok - odpowiada zadowolony brzdąc i zmierza do rodzicielki.
- Wróć, co się mówi?
- Aaaa. No tak.
Dziecko wraca, mówi uroczyste "dziękuję" i truchcikiem kieruje się do kobiety.
Niby nic, ale miło widzieć starania matki w wychowaniu małego człowieka. Tym bardziej, że obecnie podchodzi się do puchatków na smyczy jak do dobra publicznego które zawsze musi mieć ochotę na zabawę, lubić dzieci i z którym "można zrobić wszystko", inaczej jest niewychowane i wredne.
Każdy pies to osobny charakter, osobowość i inna historia. Nie znając jego przeszłości i wkładając go do jednego worka ze wszystkimi psami świata, stajemy się ignorantami którzy narażają siebie i swoje dzieci.
A wystarczy tak niewiele.
Tylko jedno pytanie żeby uniknąć nieporozumień.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz