Etykiety

Co tu się dzieje?

Witam!
Szybkim wstępem: Morfina to moja suka (Golden Retriever), przez którą wielokrotnie jestem świadkiem sytuacji których normalnie bym nie zobaczyła. Te sytuacje są opisywane na tym właśnie blogu. Jeśli jesteś tu przypadkiem to wiedz, że bardzo zbłądziłeś.

poniedziałek, 4 lutego 2019

Psi rycerze i groźny smok

Wracam z zakupów. Na chodniku mijam dwie starsze panie, intensywnie o czymś rozprawiające na środku przejścia. Wokół kobiet biegają luzem dwa, niewielkie psy. Jednym z nich jest mocno przekarmiony Jamnik, a drugim bukiet ras w różowych szeleczkach. Oba słodziaki rzeźbią fosę wokół swoich właścicielek, które mimo wymijających ich w pośpiechu ludzi nie raczą przesunąć się nieco w bok, żeby upłynnić ruch chodnika. Zza rogu wyłania się kobieta z psem na smyczy. Zwierzak wygląda na miks Owczarka.
Poprawiając siatki przypadkiem podsłuchuję kawałek rozmowy starszych pań.
- Ja to tym dużym psom nie ufam wcale. Nigdy nie wiadomo co im do głowy przyjdzie - rzecze jedna z kobiet.
- Bo to od wilka pochodzi, to wiesz? - odpowiada natychmiast druga.
Jak dobrze mądrych posłuchać...
Panie, gestykulując zawzięcie próbują przekonać siebie nawzajem jak niebezpieczne i nieposkromione potrafią być psy powyżej kolana. Owczarkowate idzie grzecznie przy nodze, podczas gdy właścicielka odwraca jego uwagę i odgradza go ciałem od rozmawiających kobiet.
Małe i gniewne w różowych szelkach z warkotem kosiarki rzuca się do nóg większego psa. Miłość do ciastek na krótkich nóżkach orientuje się w sytuacji i również dołącza do szarży koleżanki, mimo że oba psy nie sięgają większemu psu powyżej uda.
- Kapsel *gwizd* *gwizd* Kapsel! Do mnie Kapsel - zdziera gardło starsza pani, przerywając rozmowę z koleżanką.
- Fili! Zostaw pieska, Fili! - dołącza druga.
Ani Kapsel ani Fili nic sobie jednak nie robią z nawoływań i pogwizdywań. One mają misję. Muszą otoczyć i zatłuc smoka i uwolnić księżniczkę na drugim końcu smyczy. Waleczny duch w małym ciałku nakazuje im walczyć. 
Właścicielka Owczarka po tuningu stara się jak może żeby skoncentrować na sobie psa, ale małe podgryzacze nie ułatwiają zadania. W końcu smok nie wytrzymuje i odwarkuje maluchom, odganiając je uzębionym pyskiem od swoich nóg.
Starsze panie wpadają w panikę. Magicznie w ich rękach pojawiają się smycze. Ciumkając i gwiżdżąc próbują złapać swoje futrzane pociechy, które wchodzą w drugie stadium wściekłości. Paróweczek zostaje pochwycony pierwszy. Krótkie nóżki i wypchany bojlerek nie pozwalają mu na ucieczkę. Bukiet ras walczy dalej i niebezpiecznie blisko podbiega do warczącej coraz głośniej paszczy. W końcu udaje się pochwycić również księżniczkę w różu i panie niosąc małe traktorki wracają na miejsce docelowe, znajdujące się na środku chodnika. Właścicielka Owczarkowatego uspokaja psa, poprawia smycz w dłoni i idzie dalej. Pies odwraca się za siebie, ale po chwili odpuszcza i drepcze przy nodze swojej pani. Małe gniewne nie odpuszczają, dopóki smok nie zniknie im całkowicie z oczu. Tym razem się nie udało. Właścicielki puszczają swoje psiaki na ziemię i oswobadzają je ze smyczy.
- Mówiłam pani, nie ma co ufać dużym psom - odzywa się zmachana niewiasta, obserwując swoją węszącą księżniczkę.
- Z nimi nigdy nie wiadomo - potwierdza właścicielka paróweczki, po czym wracają do przerwanej brutalnie rozmowy.
 ¯\_(ツ)_/¯

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz