Etykiety

Co tu się dzieje?

Witam!
Szybkim wstępem: Morfina to moja suka (Golden Retriever), przez którą wielokrotnie jestem świadkiem sytuacji których normalnie bym nie zobaczyła. Te sytuacje są opisywane na tym właśnie blogu. Jeśli jesteś tu przypadkiem to wiedz, że bardzo zbłądziłeś.

sobota, 9 lutego 2019

Groźny cukiereczek

Wracam z Morfiną ze spaceru. Właściwie do pokonania zostaje nam ostatnia prosta. Na horyzoncie stoi mężczyzna z małym psem na smyczy. Psiak sięga nieco powyżej kostki. Płaski pyszczek, rozmiar chlebaka i za duże uszy, które stoją wbrew prawom grawitacji, chyba tylko dzięki sile woli. Gdyby pies się postarał pewnie mógłby na nich odlecieć. Słowem - sama słodycz. Cukierek wypatruje Morfi i zmienia się w rybę na żyłce. Dwa kilogramy furii wije się jak wąż i ujada wściekle swoim cienkim głosikiem.
Postanawiam przejść na drugą stronę ulicy, żeby nie denerwować karzełka. Po co ma się wściekać. Kiedy docieram do pasów dźwięk ujadania staje się jakby bliższy i dołącza do niego nawoływanie mężczyzny. Drobne gniewne biegnie w naszym kierunku na pełnej prędkości, powiewając uszami jak flagą i ciągnąc za sobą smycz, która musiała wyślizgnąć się z dłoni właściciela. Mężczyzna biegnie za psem krzycząc jego imię, ale krótkie nóżki napędzane nienawiścią okazują się szybsze. Morfina wycofuje się lekko widząc rozpędzony, wokalny pocisk i merda zawzięcie ogonem chcąc zapewnić małego kosmitę, że przybywa w pokoju i nie ma wrogich zamiarów. Takie sygnały nie działają na księcia ciemności, który z warkotem małego niedźwiedzia zmniejsza skutecznie dzielący nas dystans. Morfina tracąc nadzieję na pokojowe rozwiązanie sytuacji chowa się za moimi nogami i obdarza mnie spojrzeniem pt. "On chce mnie zabić, interweniuj". Wysuwam się do przodu, gotowa przyjąć psie zęby na siebie. To nie byłby pierwszy raz. Moja kartoteka pogryzień jest bogatsza nawet od Morfinowej właśnie przez takie sytuacje. Pocieszam się faktem, że mniejsze zęby bolą mniej i jak będę mieć szczęście nie przejdą przez kurtkę. Jeśli pies będzie próbował mnie wyminąć i dostać się do Świniaka, ucierpią odkryte dłonie, ale nie takie stworzenia były już w nie wczepione. Morfina kuli się w sobie kiedy niespodziewanie pies-szybowiec zatrzymuje się dwa metry od nas. Jego furia zmienia się w niepewność. Z daleka puchaty wróg wyglądał zapewne na mniejszego. Cukierek dalej ujada, ale zachowuje dystans bojąc się podejść bliżej do sporo większego psa. Chęć mordu podpowiada mu żeby nie przerywać szarży, jednak instynkt samozachowawczy ma inne plany.
Właściciel dobiega do psa i łapie za smycz, odciągając potworę, która czując opór linki znowu zaczyna swój taniec węgorza.
- Bardzo panią przepraszam, wyrwał się skubaniec -
- Nie no, nic się nie stało -
- Kurczę, jakby ten pani mu się odwinął to by nie było co zbierać -
Spoglądam na Morfi, która widząc ujarzmioną bestię powoli odkleja się od moich nóg.
- Wie pan, to by raczej nie nastąpiło - odpowiadam i patrzę jak mężczyzna odchodzi, biorąc uszatka na ręce.
Drobince wraca tryb mordercy.
- Skończ się wydzierać, gówno byś zrobił. Tylko w pysku jesteś mocny - przemawia do psa właściciel - Jak większość ludzi. Taki chojrak a przed chwilą nie byłeś taki cwany kozaku -
Coś w tym jest.
Coś w tym kurczę jest.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz