Etykiety

Co tu się dzieje?

Witam!
Szybkim wstępem: Morfina to moja suka (Golden Retriever), przez którą wielokrotnie jestem świadkiem sytuacji których normalnie bym nie zobaczyła. Te sytuacje są opisywane na tym właśnie blogu. Jeśli jesteś tu przypadkiem to wiedz, że bardzo zbłądziłeś.

środa, 27 lutego 2019

Autobus, telefon i morze łez

Autobus, godziny poranne. Ludzie jadą do szkół, na uczelnie, do pracy. Na ich twarzach maluje się frustracja i niewyspanie. Siadam z tyłu autobusu, tylko tam jest jeszcze wolne miejsce. To będzie bardzo długi dzień.
Zauważam znajomą kurtkę i szalik. Siedzi w przedniej części autobusu. Nie ma tam wolnych miejsc, więc postanawiam przesiąść się bliżej, kiedy już coś się zwolni. Po autobusie krąży zapłakana dziewczynka. Zauważam ją dopiero teraz. Kurtka, czapka, szalik, plecak - wszystko w odcieniach różu i bieli. Może mieć z dziewięć / dziesięć lat i spacerując od człowieka do człowieka coraz bardziej zalewa się łzami. Dziewczynka rozgląda się niepewnie i podchodzi do kolejnej osoby. Jest coraz bardziej spanikowana. Ludzie, których zaczepia dziecko kiwają przecząco głowami i coś tłumaczą, jestem jednak za daleko żeby usłyszeć. Autobus zatrzymuje się na przystanku i do pojazdu wlewa się nowa fala ludzi. Dziewczynka znika mi z oczu, ale po chwili, kiedy wszyscy odnajdą już swoje miejsca pojawia się znowu. Stoi blisko znajomego, który kiwa na nią ręką. Dziecko podchodzi i o czymś chwilę rozmawiają. Znajomy wręcza dziewczynce swój telefon. Ta patrzy na niego przez chwilę, po czym wyciąga rękę z rękawiczki, stuka w ekran i przykłada urządzenie do ucha. Mówi kilka zdań i uspokajając się trochę, oddaje komórkę mężczyźnie. Ten wręcza jej chusteczki i chwilę jeszcze rozmawiają.
Przede mną stoi starsza kobieta, więc oferuję jej moje miejsce, a sama przechodzę do przedniej części autobusu. Zatrzymuję się obok znajomego, witam z nim i pytam co się dzieje.
Okazuje się, że dziecko wsiadło niechcący nie do tego autobusu co trzeba i zorientowało się, kiedy było już zbyt daleko żeby poznawać co to za miejsce. Dziewczynka, o imieniu Ola zapomniała z domu komórki którą zostawiła w ładowaniu, więc krążyła po autobusie prosząc ludzi o możliwość zadzwonienia do mamy. Z jakiś powodów ludzie jednak odmawiali. Może sami zapomnieli komórki, mieli słabą baterię, lub zasięg, a może widzieli dziecko o ciemniejszej karnacji i odezwały się w nich złe doświadczenia z przeszłości, których nie powinni przekładać na spanikowaną i zapłakaną dziewczynkę.
Mała kiedy trafiła w końcu na zaoferowany telefon, zadzwoniła do mamy, powiedziała na jakim przystanku zatrzymuje się właśnie autobus i dowiedziała się, że ma wysiąść na Nowym Świecie, gdziekolwiek to jest. Miała ją stamtąd odebrać babcia i odwieźć do szkoły samochodem. Znałam ten przystanek, był zaraz przed moim. Wiedząc, że znajomy wysiada dużo później, zaoferowałam zaczekanie z dziewczynką na babcię. Ten jeden przystanek mogłam się przecież przejść. Słysząc naszą rozmowę odezwała się kobieta, siedząca nieco z tyłu. Odparła, że ona wysiada na Nowym Świecie i może poczekać z dzieckiem.
Uspokoiliśmy do końca dziewczynkę i czekaliśmy na odpowiedni przystanek. Na miejscu czekała już na nią babcia, więc pilnowanie dziecka nie było konieczne. Staruszka wsadziła głowę do autobusu, podziękowała wszystkim i biorąc plecak dziewczynki zaczęła ją wypytywać co się stało.
Dalej jechaliśmy w ciszy. Wysiadłam na kolejnym przystanku i chociaż z ust znajomego po wyjściu dziecka nie padło ani jedno słowo, wiedziałam co siedzi w jego głowie. Widziałam jak spogląda na ludzi, którzy patrząc dziewczynce w oczy odesłali ją dalej.
Żałowałam tylko, że tego dnia nie zajęłam miejsca tuż przy kierowcy, może udałoby się oszczędzić stresu dziecku i otrzymałoby telefon przy pierwszej próbie.
Co z Wami ludzie? Gdzie to dziecko miałoby Wam uciec z tym telefonem w jadącym autobusie? Nawet gdyby wybiegła na przystanku, który młody i wyglądający zdrowo człowiek nie dogoniłby dziesięciolatki?
Czy naprawdę kilka złych życiowych doświadczeń musi blokować w nas wszelkie ludzkie odruchy?
Nie wydaje mi się.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz