Etykiety

Co tu się dzieje?

Witam!
Szybkim wstępem: Morfina to moja suka (Golden Retriever), przez którą wielokrotnie jestem świadkiem sytuacji których normalnie bym nie zobaczyła. Te sytuacje są opisywane na tym właśnie blogu. Jeśli jesteś tu przypadkiem to wiedz, że bardzo zbłądziłeś.

piątek, 1 lutego 2019

Prywatny sposób na naukę

Proces uczenia się jest bardzo zróżnicowany u wielu ludzi. Każdy ma swoją własną, unikalną technikę do wyrycia w mózgu rzeczy które nigdy więcej mu się nie przydadzą, ale są mu potrzebne na egzamin czy kolokwium, a nie sposób zapamiętać ich w sposób logiczny. Trzeba je po prostu wykuć.
Pewnie wielu z Was nie dotyczy już ten problem, ale dla studentów zaczyna się właśnie "system eliminacji studentów jest aktywny" (skrót: sesja) i należy zastanowić się jak zapamiętać cały semestr w jedną noc. Jak zmusić mózg do pochłonięcia miliona niezrozumiałych treści tylko po to, by następnego dnia mógł zwrócić to na kartkę papieru.
Ja mam swój własny sposób i jest to jedyna metoda działająca w moim przypadku.
Nauka w łazience.
Ja wiem, brzmi dziwnie i nietypowo. Właściwie dlaczego w łazience? Przecież pokój jest dużo lepiej przystosowany. Jest miły, przyjazny, ma kolorki na ścianach, jest przytulny. Właśnie w tym problem. Do nauki potrzebuję pomieszczenia które mnie nie rozprasza, w którym nie ma na czym zawiesić oka na dłuższą chwilę i które przede wszystkim nie posiada łóżka. Mój mózg jest prosty w obsłudze, widzi łóżko - chce mu się spać. To samo dzieje się po owinięciu kocem. Reakcja natychmiastowa "O, czas na drzemkę". Nie. Czas na naukę, ale jest tak zimno że w samym swetrze nie da rady.
To dlaczego nie kuchnia, albo korytarz?
Korytarz jest zbyt zimny, tamtejsze temperatury odpowiadają tylko niedźwiedziom polarnym i Morfinie. Dziwię się, że nikt do tej pory nie postawił tam flagi zdobywców najmroźniejszych terenów świata. Jeśli chodzi o kuchnię to tutaj jest pułapka. Lodówka. Jak już wiemy, mój mózg uwielbia proste skojarzenia i kiedy widzi wielką, białą szafę z jedzeniem z automatu robię się głodna. Każdy ma swoją ulubioną rzecz do zagryzania podczas filmów czy nauki. Moją jest marchewka z czekoladą. Możecie śmiało oceniać, jesteśmy na etapie w którym mówię Wam, że uczę się w towarzystwie muszli sedesowej, więc jest mi wszystko jedno. Dlaczego marchewka z czekoladą? Nie mam pojęcia, co więcej to zestawienie smakuje mi tylko jak mam przed nosem zeszyt do fizyki kwantowej, albo inną równie pasjonującą lekturę. Nie jest to marchewka PRZED czekoladą albo PO czekoladzie. Nie, nie, to jest marchewka Z czekoladą. Razem. Gdybym miała uczyć się w kuchni, w lodówce dnia następnego brakowałoby połowy produktów, bo kiedy skończyłaby się ulubiona przegryzka przeszłabym do pochłaniania całej reszty. Zazdroszczę ludziom, którzy w stresie nie potrafią nic jeść, ja jem wtedy podwójnie.
Zostało nam więc tylko jedno pomieszczenie spełniające warunki - łazienka. Fakt, czasem trzeba wyjść, żeby udostępnić miejsce reszcie rodziny, która idzie tam w innych celach i czasem potem trzeba wietrzyć, ale od czego są odświeżacze powietrza. Psik psik i całe pomieszczenie znów pachnie morską bryzą. W łazience jest jednak zimno, jako że sąsiaduje ona z korytarzem i jest naprzeciwko zewnętrznych drzwi. Koc odpada, omówiliśmy to już wcześniej. Zabieram więc kurtkę, materiał na całą noc i migruję do łazienki, żeby wyjść z niej nad ranem, ze zwycięsko bolącą głową. Jeśli się nad tym zastanowić łazienka jest idealna. Ile razy można liczyć kafelki, albo czytać opakowania szamponów? Po jakimś czasie to robi się jeszcze nudniejsze niż materiał i łatwiej jest się skoncentrować.
Mijają minuty, godziny, mam wrażenie że również lata. Materiał nie jest prosty i wymaga brutalnego zapamiętywania siłowego. Od dwudziestu minut czytam to samo zdanie, które nie chce pozostać w głowie mimo najlepszych chęci. Dokładniej:


Z jakiś powodów to zdanie nie podoba się głowie. Krążę więc po pomieszczeniu 2x2 i powtarzam je z różnymi tonacjami głosu w kółko. 
- Metodą okluzji w żelu poliakryloamidowym, aminocylaza pleśniowa, L-aminokwasy i L-asparaginowy kwas z fumaranu amonowego. Fumaran amonowy, aminocylaza pleśniowa, żel poli... poliakryloamidowy - dodaję zerkając po raz kolejny na kartkę.
W okolicach godziny 20:15 kiedy zastanawiam się na głos z czego ten kwas L-asparaginowy był produkowany, z junkersa dobiega głos:
- Furman amonowy! -
Odwracam się w stronę źródła dźwięku i odruchowo odpowiadam:
- Dziękuję... -
Sąsiad popełnił mały błąd w nazwie, ale można mu to wybaczyć, ze względu na niewyraźny system przekazu. Cieszę się, że dostarczam wiedzę z zakresu literatury szkół wyższych całemu pionowi. E.coli bądź co bądź jest jak najbardziej na miejscu podczas wieczornego posiedzenia na tronie królów. 
Zastanawiam się tylko ilu sąsiadów dzięki moim technikom uczenia się przy myciu zębów, czy kąpieli zdobyło wiedzę w dziedzinie im do tej pory nieznanej i czy powinnam zacząć pobierać jakąś prowizję.

1 komentarz:

  1. uczenie się na głos ma tę zaletę, ze może słuzyc jako wieczorna kołysanka dla sąsiadów :)

    OdpowiedzUsuń