Etykiety

Co tu się dzieje?

Witam!
Szybkim wstępem: Morfina to moja suka (Golden Retriever), przez którą wielokrotnie jestem świadkiem sytuacji których normalnie bym nie zobaczyła. Te sytuacje są opisywane na tym właśnie blogu. Jeśli jesteś tu przypadkiem to wiedz, że bardzo zbłądziłeś.

piątek, 25 października 2019

Zupa ze szczurzego ogona

O szczurzym ogonie krążą legendy. Jak zresztą i o całych szczurach.
Panuje przekonanie, że jest on oślizgły, w dotyku przypomina glizdę, a do tego zawiera strychninę, która jest trująca i szczur potrafi porzucić go w sytuacji stresowej. 

W rzeczywistości służy im on do utrzymania równowagi i prawidłowej temperatury ciała (termoregulacja następuje głównie przez łapki i ogon). Strychnina to mit. W ogonie szczura nie ma żadnej trującej substancji, która mogłyby być niebezpieczna przy kontakcie. 
Szczur nie porzuca też ogona. To nie jaszczurka. Chwytając gryzonia za ogon można sprawić, że go sobie wykręci w rozpaczliwej próbie ucieczki, ale które zwierzę nie postąpiłoby podobnie?
Ten ogon nie jest też wcale "oślizgły". Pokryty jest malutkimi włoskami i łuskami, powstałymi z martwego naskórka i brudu.




Prawdą jest, że szczury są bardzo czystymi i dbającymi o higienę zwierzętami, jednak pojęcie higieny jest dla nich nieco inne. Gryzonie te (zwłaszcza niekastrowane samce) uwielbiają znaczyć moczem wszystko co w ich mniemaniu "należy do nich". Hamaki, klatkę, ludzką rękę, czy nawet drugiego szczura. Obiekt nie ma dla nich znaczenia, jeśli jest obsikane - jest swojskie. Znaczenie człowieka jest więc niemałym komplementem i oznaką, że szczur traktuje go jako "swojego". O podobnych emocjach świadczy iskanie, czy lizanie ręki. Choć ludzie okazują sobie sympatię w inny sposób, szczur pozostanie szczurem i jego zachowania mogą być dla człowieka niesmaczne.

Moje produkty spożywcze potrafią czyścić swoje futro godzinami, ale z jakiegoś powodu ogon jest w tym procesie pomijany (jak u większości szczurów). Leniwe buły nie mają zamiaru pozbywać się narastającego na nim brudu, więc trochę im w tym pomagam.

Do akcji wchodzi ciepła woda, szczoteczka do zębów i następuje proces szorowania. Przy okazji wskazane jest też czesanie reszty szczura, jeśli tylko to toleruje.

Utrzymywanie szczurzego ogona w nienagannym stanie może być jednak problematyczne i to nie ze względu na sam proces.

Już wyjaśniam.

Tego dnia mieliśmy wizytę kuzyna, który wpadł do mojej mamy po dokumenty, ale zdecydował się zostać na obiedzie. Chłopak krążył po pokoju i zastanawiał się co też wyprawiam z tymi gryzoniami, roznoszącymi pchły, dżumę i zarazki.
Wytłumaczyłam mu, że czyszczę im szczoteczką ogony, więc postukał się w czoło i zostawiając u mnie swój kubek, poszedł na obiad. Kiedy skończyłam z jednym gryzoniem, odstawiłam go do klatki i odkładając szczoteczkę na biurko, ruszyłam umyć ręce, żeby również móc zasiąść do stołu. Resztę miałam zamiar ogarnąć po powrocie.
Kluczowa chwila, zapamiętajcie ją.
Kuzyn skończył swój posiłek szybciej niż ja. Poszedł do pokoju po swój kubek i kiedy ja również zabrałam swój, zorientowałam się, że doszło do fatalnej pomyłki.
Na biurku stały trzy kubki.



Przypadek sprawił, że wszystkie były białe i wszystkie miały w sobie wodę.
Ten po prawej należał do mnie, ten na środku do kuzyna, a ten po lewej był wodą, służącą do płukania szczoteczki.
Pewnie już wiecie co się stało, ale i tak Wam powiem.
Kuzyn zabrał pierwszy kubek z brzegu, który był zupą z brudnych łusek i zanieczyszczeń, pochodzących z czyszczonego ogona. Zanim zdążyłam wybiec z pokoju i powstrzymać chłopaka, on zmieniał już kolory na twarzy po pierwszym łyku. Określił wodę jako "dziwną w smaku" i kiedy zorientował się czego skosztował, odstawił sprint szpagatami w wolnym stylu do łazienki, którą przy dźwiękach cofki i konwulsji okupował następne dwadzieścia minut. W toalecie skończył nie tylko dopiero co zjedzony obiad, ale i śniadanie. 
Kiedy kuzyn opuścił łazienkę, miałam wrażenie, że jego uczucia oscylują na granicy "mam ochotę Cię zamordować", a "mam ochotę zmusić Cię do wypicia tego". Całość była oczywiście tylko nieszczęśliwym wypadkiem, ale czułam się winna, ponieważ nie umieściłam szczoteczki w kubku, co byłoby jasnym znakiem "nie pić tego", a zamiast tego odłożyłam ją na biurku.
W ramach rekompensaty, przez następne dwa tygodnie nosiłam chłopakowi obiad do domu. Niesmak jednak pozostał.

Lekcja numer jeden: zawsze zostawiać szczoteczkę w kubku.



Lekcja numer dwa: kupić kolorowe kubki.
Lekcja numer trzy: zawsze sprawdzać zawartość naczynia przed jego opróżnieniem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz