Etykiety

Co tu się dzieje?

Witam!
Szybkim wstępem: Morfina to moja suka (Golden Retriever), przez którą wielokrotnie jestem świadkiem sytuacji których normalnie bym nie zobaczyła. Te sytuacje są opisywane na tym właśnie blogu. Jeśli jesteś tu przypadkiem to wiedz, że bardzo zbłądziłeś.

piątek, 11 października 2019

Kolorowy wiatr pod oknami

Czwarta trzydzieści cztery rano. Śpię. Jestem gdzieś między ustalaniem warunków pobytu kaczkosmitów na Ziemi przez najbliższy kwartał, a załatwianiem im dostawy uranu, której żądają w zamian za oszczędzenie planety. Moje sny nie są normalne, ale czego można się spodziewać po takim mózgu. W tle leci jakaś piosenka. Słyszę ją coraz wyraźniej. Zaczyna przebijać się przez głosy strajkujących i wymachujących szyldami z przekreślonymi ufoludkami. Jest coraz wyraźniejsza i słyszę już poszczególne słowa. Obraz się rozmazuje, a statki wraz z otoczeniem znikają mi z pola widzenia. 

Otwieram oczy i orientuję się, że leżę w łóżku swojego własnego pokoju, w którym rozlega się głośne "powiedz czemu wilk tak wyje w księżycową noc". Dźwięk dobiega z podwórka. Otwieram okno tylko po to, żeby zostać znokautowaną "tymi melodiami, co z gór płyną". Głos śpiewaka jest bardzo rozedrgany i przeciągły. Z całą pewnością nie jest to Edyta Górniak.
Lokalizuję źródło dźwięku i patrzę na tę Pocahontas w wersji męskiej, stąpającą boso po trawie, z opróżnioną butelką wina w dłoni. Wcale się nie dziwie, że mu wyją wilki, gość pewnie sam znajduje się teraz na księżycu, co sugeruje mi jego rozbujany chód. Wiek nieszczęśnika określiłabym na "coś koło czterdziestki", chociaż wypita ambrozja może dodawać mu kilka lat. Mężczyzna ma na sobie różową szarfę z napisem, którego nie jestem w stanie odczytać. Prawdopodobnie wygrał jakiś konkurs na miss Świebodzina.
- Rafaaaał! - rozlega się ryk z lokalu, w którym trwa impreza ze światełkami i polską muzyką rozrywkową - Rafaaał!
Rafał ogląda się na swojego Johna Smitha i odgrywa scenę przy wodospadzie, machając koledze ręką jak zawodowa miss Indian.
- Rafał wracaj, wystygnie Ci - tłumaczy pan w rozpiętej koszuli, trzymający w dłoni buty. Swoje ma na nogach, więc są to chyba buty jego bosego kolegi.
- Rafał, chodź.
- Miej serce - przemawia powoli właściciel szarfy - I patrzaj w serce.
- Rafał, buty mam Twoje.
Rafał jednak, nie odwracając się, stąpa beztrosko po trawie niczym Rusałka, nucąc:
- Dlaczego, powiedz mi, tak mało wiesz...
- Rafał ku*wa, nie będę za Tobą biegał. Mariusz zaraz będzie rozlewał i jak chcesz to sobie tu zostań.
Rafał jakby przytomnieje i krokiem nimfy sunie w stronę drzwi lokalu, skuszony ognistym trunkiem.

Czekałam na scenę z orłami, ale się nie doczekałam.
Jestem lekko rozczarowana.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz