Etykiety

Co tu się dzieje?

Witam!
Szybkim wstępem: Morfina to moja suka (Golden Retriever), przez którą wielokrotnie jestem świadkiem sytuacji których normalnie bym nie zobaczyła. Te sytuacje są opisywane na tym właśnie blogu. Jeśli jesteś tu przypadkiem to wiedz, że bardzo zbłądziłeś.

czwartek, 24 października 2019

Problem małych cukierków

Pewien jegomość z okolicy, posiadający psy rasy Mops (sztuk dwie), uważał, że nie ma potrzeby sprzątania po małym psie, ponieważ "Nie opłaca się schylać do takiego glutka, ładować to w worek i szukać śmietnika. Przecie tego nikt nawet nie zauważy". Do pana nie docierały argumenty, że "czego ludzkie oczy nie widzą, to odnajdzie but". Odpowiedź była zawsze ta sama "Trzeba uważać jak się chodzi, a to się szybko w ziemi rozłoży, jeszcze nawóz naturalny będzie".

Bardziej odpowiedzialni właściciele czworonogów mogli zrobić kilka rzeczy:

  1. Przestać zbierać cukierki po swoich psach, co przyczyniłoby się do całkowitego zaminowania trawnika i uniemożliwiło przejście przez niego.
  2. Zbierać za właściciela Mopsów i zostawiać takie piękne, zapachowe pakunki na wycieraczce.
  3. Podkablować jegomościa do straży miejskiej (prawdopodobny brak reakcji).
  4. Dać za wygraną i pogodzić się z koniecznością odstawiania baletu w drodze po kasztany własnego psa.
Była też jeszcze jedna, ukryta opcja.
Mężczyzna może nie był pierwszej młodości i miał słaby wzrok, ale rekompensowała mu to pamięć. Doskonale wiedział gdzie w ostatnich dniach załatwiały się jego psy i był w stanie omijać te fragmenty zieleni tygodniami, wracając do nich, kiedy już czekolada się rozłożyła, albo została wyniesiona na czyjejś podeszwie. 
Ludzie zaczęli więc skrupulatnie chodzić za Mopsami i przesuwać ich cukierki w inne miejsca. Nie naprawiało to problemu dla pozostałych, ale szanse na wdepnięcie były takie same, niezależnie od miejsca rozmieszczenia bomb-niespodzianek.

Właściciel Mopsów był nieco zdziwiony kiedy kilka razy zdarzyło mu się pomylić miejsce omijane, ale najwidoczniej uznał, że pogarsza mu się pamięć. Zamiast kupić sobie żeń-szeń, albo zaopatrzyć się w woreczki, mężczyzna zaczął fotografować miejsca zrzutki, żeby mieć pewność, że nie oszalał. Kiedy po kilku dniach zdjęcia nie pokrywały się z faktycznym położeniem czekoladek, jegomość domyślił się spisku i oświadczając wszystkim, że "Nikt nie będzie robił z niego wariata" dalej szedł w zaparte. W zaparte szli też jednak okoliczni psiarze i mężczyzna, mając dość takiej zabawy, przekalkulował sobie, że korzystniejsze będzie dla niego wykonanie dwóch skłonów, niż codzienne czyszczenie butów.
Poddał się, choć się do tego nie przyznawał.
Spytany o to, co sprawiło, że zmienił zdanie odnośnie sprzątania, mówił coś o "J*bniętych ludziach", wypuszczał z siebie powietrze jak zatrzymujący się parowóz i maszerował grzecznie do Mopsów.

Nic jednak nie trwa wiecznie i po krótkim czasie mężczyzna zaczął przejawiać ponowne problemy z pamięcią. Zapominał woreczków, albo zapominał się schylić, a kiedy już się schylał, zapominał po co.
Zdaje się, że mieszkańcy będą musieli zacząć zabawę w ukryte pisanki od nowa. Tak dla przypomnienia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz