Etykiety

Co tu się dzieje?

Witam!
Szybkim wstępem: Morfina to moja suka (Golden Retriever), przez którą wielokrotnie jestem świadkiem sytuacji których normalnie bym nie zobaczyła. Te sytuacje są opisywane na tym właśnie blogu. Jeśli jesteś tu przypadkiem to wiedz, że bardzo zbłądziłeś.

sobota, 19 października 2019

Problematyczna dyszka

W ostatniej chwili wpadam na przystanek autobusowy (jak zwykle). Linia ku mojej uldze spóźnia się o kilka minut, więc mam jeszcze czas na zakup biletu w automacie i tym samym oszczędzenie sobie przepłacania u kierowcy.
Zdaję sobie sprawę, że moja poranna organizacja czasu jest fatalna, prawdopodobnie przez piętnaście drzemek ustawionych po budziku.

Szperając w portfelu w poszukiwaniu drobnych, kątem oka zauważam kobietę, która podchodzi do ławki, schyla się po coś, przygląda podniesionemu obiektowi i chowa go do kieszeni. Nie mam czasu zastanawiać się co znalazła kobieta, bo przez zamroczony umysł próbuję dotrzeć do tego jakiej kategorii bilet kupić. Nie, żebym nie kupowała tych samych od kilku lat.

Transakcja kończy się sukcesem i wyglądając mojego numeru na wesołym, żółtym pojeździe, zauważam, że do kobiety podchodzi dwóch mężczyzn, którzy jeszcze przed chwilą stali obok mnie.

- Przepraszam, nie znalazła Pani przypadkiem moich pieniędzy? - pyta jeden z panów i dziewczyna, wyjmując słuchawki z uszu, zaczyna badawczo przyglądać się przybyszom.
- Znalazłam jakieś pieniądze, to prawda - odpowiada po chwili.
- No, to moja dyszka - mówi mężczyzna, wyciągając przed siebie rękę i sugerując tym samym, że chciałby odzyskać pieniądze.
Kobieta już sięga do kieszeni, najwidoczniej będąc uczciwą i nie chcąc okradać obywateli, ale w tym momencie zza zakrętu wychodzi starsza kobieta, popychając przed sobą balkonik i zaglądając pod ławki.
- Przepraszam, szuka Pani czegoś? - pyta kobieta, przerywając na chwilę transakcję z panami.
- Zgubiłam tu gdzieś pieniążki. Dziesięć złotych. To były pieniądze na leki. Nie widziała Pani może? Teraz mi braknie.
Kobieta spogląda to na mężczyzn, to na kobietę i widać, że szuka w ich oczach odpowiedzi.
Znalazła dziesięć złotych, a teraz okazuje się, że powinna znaleźć dwadzieścia.
- Ale bo... - zaczyna, ale zniecierpliwieni panowie pospieszają ją ruchem ręki.
- Chwila. Ja znalazłam jeden banknot. Ktoś kłamie - mówi bardziej do siebie niż do zgromadzonych.
- Znalazła Pani moje dziesięć złotych? - pyta z nadzieją staruszka.
- Raczej moje dziesięć złotych - odpowiada mężczyzna - Muszę kupić bilet, może Pani szybciej?
Widać, że dziewczyna nie wie co robić. Nie może przecież spytać o numer banknotu. To byłoby absurdalne. Ze zgubionymi przedmiotami jest dużo prościej. Wystarczy poprosić o szczegółowy opis. Może faktycznie oboje zgubili taką samą kwotę pieniędzy w tym samym czasie, ale byłoby to wielkim zbiegiem okoliczności. No i gdzie w takim razie podział się drugi banknot? Ktoś teoretycznie mógł znaleźć go wcześniej, ale sprawa jest podejrzana. Mężczyźni prawdopodobnie widzieli moment znalezienia pieniędzy, a stali na tyle blisko, że byli również w stanie określić nominał i skorzystać z okazji na darmową gotówkę. Nikt jednak nie wie tego na pewno, a oczernianie obcych ludzi widocznie kłóci się z sumieniem dziewczyny. Z drugiej strony staruszka nie wygląda jakby kłamała.
- To czyje są te pieniądze? - pyta dziewczyna, licząc na szczerą odpowiedź.
- Moje - mówi pewnie mężczyzna - Mówię przecież.
- Pan też zgubił dziesięć złotych? - pyta staruszka - Jakiś pechowy dzień chyba.
Nadjeżdża mój autobus i dziewczyna najwidoczniej też ma zamiar do niego wsiąść, bo oddaje dychę mężczyźnie i wyciąga z portfela kolejną, wręczając ją kobiecie.
Oboje dziękują, z tym że staruszka dużo wylewniej i kobieta wsiada do żółtego pojazdu.

Bilans jest ujemny. Zamiast dziesięciu złotych na plusie, dziewczyna wylądowała z mankiem na dychę, ale przynajmniej postąpiła zgodnie z własnym sumieniem i nie będzie się musiała zastanawiać czy oceniła sytuację prawidłowo i oddała pieniądze właściwej osobie.

Zdaje się, że spokój ducha był dla niej ważniejszy.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz