Etykiety

Co tu się dzieje?

Witam!
Szybkim wstępem: Morfina to moja suka (Golden Retriever), przez którą wielokrotnie jestem świadkiem sytuacji których normalnie bym nie zobaczyła. Te sytuacje są opisywane na tym właśnie blogu. Jeśli jesteś tu przypadkiem to wiedz, że bardzo zbłądziłeś.

sobota, 20 lipca 2019

Plecak

Pewnego dnia w naszym mieście, tuż obok tak zwanego łuku palaczy (ludzie często stoją tam, chroniąc się przed deszczem i paląc), znaleziono plecak.
Nie byle jaki plecak. Bardzo ładny, różowy plecak marki Adidas.

Plecak czekał na swojego właściciela pod łukiem palaczy kilka dni, lecz nikt go stamtąd nie zabrał.

Dlaczego nikt więc nie przygarnął takiego ładnego i na pewno nietaniego plecaka?

Powodów mogło być tyle co historii.

Jedni ludzie zapewniali, że widzieli w plecaku podejrzany przedmiot z kabelkami. Domniemaną bombę miała ponoć zgłosić na policji grupka ludzi. Funkcjonariusze rozkazali zostawienie przedmiotu w spokoju do momentu przyjazdu na miejsce oddziału specjalnego. Ładunek wybuchowy został rozbrojony przez sapera, a cała elektronika zabrana jako dowód na komisariat.
Dlaczego policja nie zabrała również plecaka?
Kto dokładnie widział całe zajście i czy ma zdjęcia tego widowiska?
Co dokładnie chciano wysadzić w powietrze?
Na te pytania nikt nie potrafił odpowiedzieć.

Młodzież kręcąca się pod łukiem na hulajnogach (oczywiście nie żeby w tajemnicy podpalać, a tylko i wyłącznie w celach towarzyskich) miała inną wersję zdarzeń.
Ich zdaniem to były narkotyki, albo nielegalne pieniądze.
Na pewno chodziło o porachunki gangów, albo jakiś spanikowany i zagubiony dealer zostawił plecak z towarem i później znaleźli go przechodnie i odnieśli zawartość na policję, lub przygarnęli.
Dlaczego dealer miałby nosić nielegalne substancje w plecaku zwracającym na siebie uwagę wściekłym różem?
Czemu go nie ukrył?
Dlaczego znalazca odniósł zawartość wyciągając ją z plecaka skoro w nim byłoby mu wygodniej ją nieść?
Tutaj również nie dało się uzyskać jednoznacznej odpowiedzi.

Dzieci zarzekały się, że to one znają prawdę i widziały całe zajście na własne oczy. Ponoć jedna, starsza od nich dziewczyna kupiła w internecie "przeklętą przesyłkę" ponieważ chciała sprawdzić czy w kupionych przedmiotach naprawdę mieszkają siły nieczyste. Dostała pozytywkę, misia i bransoletkę które włożyła do plecaka i wyszła. Zniknęła tej nocy bez śladu i nie została odnaleziona. Został po niej tylko plecak i nikt nie wiedział co się z dziewczyną stało.
Nikt nie dotykał przedmiotu, ponieważ bano się przejścia klątwy na kolejne osoby.
Gdzie podziały się przedmioty?
Dlaczego nie ogłoszono zaginięcia dziewczyny?
Skąd właściwie dzieci o tym wiedziały?
Pozostaje to tajemnicą.

Starsi twierdzili, że w plecaku ktoś niósł szczeniaczki, albo małe kotki i chciał je utopić w stawie. Został jednak nakryty i porzucił zwierzątka które wydostały się z plecaka i uciekły.
Gdzie teraz były?
Dlaczego nikt nie odnalazł ani jednego z nich?
Jak przeżyłyby same?
Ponownie żadnych informacji.

Mówiono również o bezdomnym który uprowadził właścicielkę plecaka, lub nawet o gwałcicielu który po zamordowaniu dziewczyny nosił jej plecak jako trofeum, aż o całym zajściu nie dowiedziała się policja i nie rozpoznano przedmiotu.
Pytania rodzą się tu podobne jak przy wersji podanej przez dzieci.

Nikt nie wie jaka jest prawdziwa historia tego plecaka i czy któraś z powyższych chociaż ociera się o fakty. Najbardziej prawdopodobne jest to, że przedmiot po prostu spadł komuś z balkonu podczas suszenia, albo został zgubiony. 
Może nikt go jeszcze nie zabrał właśnie ze względu na te wszystkie sensacyjne historie.
Może jest gdzieś uszkodzony i został wywleczony ze śmietnika.
A może po prostu nikomu taki plecak nie jest potrzebny.

Do czego zmierzam?
Domysły.
Domysły rządzą światem.
Ktoś coś zauważy, przekaże komuś innemu, ktoś inny doda coś od siebie i przekaże dalej. W ten sposób z kota wychodzi tygrys, a z agrestu arbuz. Ludzie uwielbiają wyolbrzymiać i plotkować. Taka już ludzka natura.
Problem zaczyna się kiedy kogoś w tych domysłach ponosi i kiedy dotyczy to drugiego człowieka. Istnieje wtedy duże ryzyko, że niedomówienia i domysły przejdą w obgadywanie.


Przykłady:


Dwoje dorosłych mężczyzn mieszka razem. Dobrze się dogadują, świetnie się bawią, często wychodzą razem na piwo. Są dla siebie wsparciem.
Domysły? Na pewno geje.

Sąsiad rozmawia z młodą kobietą, której nikt wcześniej nie widział. To może być jego siostrzenica, albo kuzynka, lub pani z warzywniaka.
Domysły? Na pewno zdradza żonę, trzeba w tej chwili iść do pani Halinki i na młodą siksę nakablować.

Niezbyt bogaci ludzie z trójką dzieci wykupują zagraniczne wczasy. Odkładali latami, wygrali na loterii, albo pomogła im rodzina.
Domysły? Ukradli, albo się zapożyczyli. Potem będą jeść suchy chleb i zapijać wodą.

Domysły potrafią ranić i wprowadzać w błąd. Jeśli nie znamy sytuacji, nie wymyślajmy własnych scenariuszy które mogą w bardzo znacznym stopniu rozmijać się z prawdą tylko dla samozadowolenia i zaspokojenia własnej ciekawości.
Zwłaszcza jeśli chodzi o innych ludzi.

Czasem zwykłe "nie wiem" jest najlepszą i najbezpieczniejszą odpowiedzią.

Jak mawiała moja babcia: "Głowa powinna być królem, a język posłańcem, nigdy na odwrót".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz