Etykiety

Co tu się dzieje?

Witam!
Szybkim wstępem: Morfina to moja suka (Golden Retriever), przez którą wielokrotnie jestem świadkiem sytuacji których normalnie bym nie zobaczyła. Te sytuacje są opisywane na tym właśnie blogu. Jeśli jesteś tu przypadkiem to wiedz, że bardzo zbłądziłeś.

niedziela, 21 lipca 2019

Gest palca

Pilnowałam ostatnio pewnego małego chłopca. Dziecko było w moim mieszkaniu pierwszy raz, ponieważ wcześniej opiekowałam się nim w jego domu. Tym razem w mieszkaniu małego gnoma trwał remont i hałas, kurz, oraz brygada remontowa przegoniły nas do mojej jaskini.

Młodzieniec zajechał pod mój blok na swoim rumaku, stanowiącym rowerek z bocznymi kółkami, pożegnał się z mamą i został zaproszony w moje skromne progi.
- Piesek! - zauważył błyskotliwie chłopczyk i spojrzał na mnie - Dobry piesek?
- Tak, dobry piesek - odpowiedziałam - Można pogłaskać i się poprzytulać, bardzo lubi dzieci.
Zanim zdołałam dokończyć zdanie, dziecko było już przyklejone do Morfiniej szyi i obie strony były z tego faktu bardzo zadowolone. Nie przerywając kontaktu ręki z futrem, dziecko podreptało do mojego pokoju. Chłopiec nieśmiało zajrzał do klatki i widząc w niej łaciate stworzenia, krzyknął:
- Chomiczki!
- To nie chomiczki - powiedziałam pokazując zwisające z koszyków ogony - To szczurki.
- Chomiczki z ogonkami! Jakie słodkie. Gryzą?
- Nie. Chcesz dotknąć?
- Tak!
- Ale delikatnie i nie dostaniesz ich do rąk bo mogłyby spaść, dobrze?
- Tak.
Dziecko było bardzo delikatne i pogłaskało gryzonie po grzbiecie paluszkiem, dopytując o ich imiona. Przez kolejnych kilka godzin w mieszkaniu słychać było tylko i wyłącznie improwizowany rap którego motywem przewodnim były Masło, Popcorn i Karmel we wszelkich możliwych kombinacjach.

Jako, że ogrom energii w końcu zaczął się z malca wylewać, a pogoda nie była najgorsza, zabrałam młodego na rowerek. 
Król szybkości cisnął swoją bryką po ścieżce rowerowej całe 2 km/h. Ludzie mijali go, uśmiechając się do chłopca śpiewającego pod nosem "Mam ku-be-łek, mam ku-be-łek". To był cały repertuar, a melodia i słowa nie ulegały zmianom.
Z naprzeciwka jechała właśnie grupka ludzi na gokartach napędzanych siłą nóg, które można wynająć w naszym mieście od godziny.
Młodzieniec zjechał na bok na swoim rowerku, po czym ni z tego ni z owego wystrzelił środkowym palcem prosto w kierunku przejeżdżających, uśmiechając się przy tym od ucha do ucha.
Nie wiem kto był w większym szoku, ale ludzie na gokartach obdarzyli mnie spojrzeniem pełnym dezaprobaty i niedowierzania, więc otrząsnęłam się z zawiasu i dogoniłam małego rajdowca, przepraszając przejeżdżających za zaistniałą sytuację.
- Ej, ej, ej. Co to miało być? Wytłumaczysz mi to?
- Ale co? - spytał zaskoczony chłopiec.
- Co pokazałeś tym ludziom?
- Paluszek, o ten - wyjaśnił mały książę i zademonstrował swój maleńki, środkowy palec.
- No widziałam właśnie, dlaczego to zrobiłeś? 
- Bo tak się robi - odpowiedziało dziecko, które ewidentnie było zakłopotane i zagubione.
- Wiesz co to właściwie oznacza?
- Tak! Tata mi powiedział. Tak się pozdrawiają kierowcy.
Wcięło mnie, ale beztroska na twarzy chłopca utwierdzała mnie w przekonaniu, że nie próbuje się wykręcić.
- Nie, absolutnie nie, tata Ci tak powiedział?
- Tak.
- To musiał się pomylić. To bardzo nieładny znak i nikomu nie wolno go pokazywać.
- A co oznacza?
- Że się kogoś bardzo nie lubi i że się go chce obrazić.
Chłopiec strzelił rybkę ustami i spojrzał na odjeżdżających ludzi.
- Bo ja nie chciałem - powiedział - Bo ja myślałem... bo oni jechali i ja jechałem... bo tata mówił, że to takie "cześć" jest i ja byłem kierowcą i oni.
- Nie przejmuj się, każdemu się zdarzają błędy, ale już tak nie pokazuj, ok? Możesz komuś zawsze pomachać, tylko nie jak skręcasz bo się wywrócisz.
- Ok.

Chłopczyk lekko posmutniał, ale wsiadł na pomniejszoną wersję Harleya i ruszył przed siebie. Później tego samego dnia wyjaśniłam sprawę rodzicom i ojciec chłopca przyznał, że kiedyś poniosło go na drodze kiedy pewien obywatel zajechał mu drogę. Był wtedy z synem i pokazując gest poszanowania drugiego kierowcy nie chciał wyjść na buca, więc wcisnął maluchowi, że to dobry znak.
Cóż... teraz będzie musiał to wszystko odkręcić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz