Etykiety

Co tu się dzieje?

Witam!
Szybkim wstępem: Morfina to moja suka (Golden Retriever), przez którą wielokrotnie jestem świadkiem sytuacji których normalnie bym nie zobaczyła. Te sytuacje są opisywane na tym właśnie blogu. Jeśli jesteś tu przypadkiem to wiedz, że bardzo zbłądziłeś.

wtorek, 2 lipca 2019

Dwie skrajności

Dziś będzie o tym jak nie należy przesadzać w żadną stronę.

Dwoje ludzi o skrajnych poglądach mieszkało obok siebie.

Dziewczyna uważała zwierzęta za najbliższą sobie rodzinę.
Chłopak natomiast traktował je jako stworzenia pełniące określone funkcje.
Krowa miała dawać mleko, kury znosić jajka, psy pilnować podwórka, a koty polować na myszy.

Między sąsiadami o tak różnych stanowiskach dochodziło do częstych kłótni.
Chłopak wyśmiewał ubranka i spineczki w które odziane były psy dziewczyny, a ona rozpaczała nad losem tych zwierząt które nigdy nie widziały szamponu.

Awantury były właściwie o wszystko.

O konia, który zdaniem dziewczyny był męczony ciągnięciem wozu.
O psy, które zjadały resztki i kości.
O koty które atakowały ptaki i wyciągały z gniazd małe gryzonie, tylko po to by się nimi pobawić.
O krowę stojącą w upale.

Dziewczyna była oburzona. Psy były co prawda szczepione, ale ich żywienie i higiena wołały o pomstę do nieba.
Jej zwierzęta były zadbane, dostawały najlepsze frykasy i chodziły tylko w najnowszych ubrankach.

Chłopak codziennie obrywał od swojej sąsiadki za zaniedbanie i skandaliczne traktowanie zwierząt. On nie pozostawał dłużny i odcinał się śmiechem z ubranych psiaków i filtrowanej wody jaką dostawały do picia.

Minęło kilka lat i powiedzenia "kto się czubi, ten się lubi", oraz "przeciwieństwa się przyciągają" chyba się u nich sprawdziły, bo zostali parą i zamieszkali razem. Żadne z nich nie zrezygnowało ze swojego zdania odnośnie małych domowników. Kłótnie nie zelżały, do tego każde z nich chciało swoje praktyki przenieść na zwierzęta partnera, co zaostrzało tylko spór.

Pewnego dnia ukochane psy dziewczyny zaczęły się drapać i wymiotować. Winą został obarczony chłopak. Dziewczyna myślała, że wprowadził on swoje barbarzyńskie zachowania na jej biedne czworonogi. Mogły też złapać coś od ich podwórkowych braci.
Para pojechała z chorymi do weterynarza.
Na miejscu okazało się, że psów nie można kąpać co kilka dni, bo zmywa im się naturalną florę bakteryjną. Ludzkie frykasy takie jak kurczak w czekoladzie, czy galaretki owocowe nie są odpowiednią formą żywienia, a lakiery do włosów i te do paznokci to czysta fanaberia właścicielki.

Psy przez brak odporności i złe żywienie złapały jakieś paskudztwo i były leczone ponad miesiąc.

Od tamtej pory konflikty zelżały. Para zaczęła wymieniać się swoimi uwagami i spostrzeżeniami zamiast wszczynać kłótnie. Kupili kilka książek i razem je przeczytali. Warunki bytowe i żywieniowe poprawiły się wszystkim zwierzętom - zarówno tym kanapowym, jak i tym strzegącym podwórka.

Koty zostały wykastrowane, psy przestały jeść kości i solone potrawy, ubranka poszły w niepamięć.

Jeśli można z tej historii wyciągnąć jakieś wnioski, to chyba głównie takie, że należy rozmawiać. Antagonizm bardzo rzadko rozwiązuje sprawy, za to argumenty i chęć wysłuchania drugiej strony mogą przynieść wiele dobrego.

Zanim opowiemy się po którejkolwiek ze stron w jakiejkolwiek sprawie, najpierw powinnyśmy wysłuchać obu. Może się bowiem okazać, że sytuacja wygląda zupełnie inaczej niż wydawałoby się to na początku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz