Etykiety

Co tu się dzieje?

Witam!
Szybkim wstępem: Morfina to moja suka (Golden Retriever), przez którą wielokrotnie jestem świadkiem sytuacji których normalnie bym nie zobaczyła. Te sytuacje są opisywane na tym właśnie blogu. Jeśli jesteś tu przypadkiem to wiedz, że bardzo zbłądziłeś.

niedziela, 14 lipca 2019

Bardzo ważne bańki mydlane

Są takie dni kiedy człowiek budzi się rześki i pełen życia. Przeciąga się i myśli "Dzisiaj nic mi tego dnia nie zepsuje, to jest bardzo dobry dzień. Zrobię tyle rzeczy, będę produktywna, nadrobię zaległości, nic nie zmieni mojego nastroju".
A potem okazuje się, że ten dzień ma dla nas inne plany, wszystko trafia szlag i po serii złych wiadomości, kłótni z szefem, czy nieudanych pracach stwierdzamy, że było jednak za wcześnie na taki optymizm.

Nagle dobry dzień staje się bardzo złym dniem. Pogoda zsyła serię plag, gradobicia i rzuca piorunami, podczas gdy trzeba przebiec się po urzędach czy innych mało przyjaznych miejscach, gdzie znudzona życiem kobieta patrzy na petenta jak na ostatniego karalucha i odsyła go z piętra na piętro, od drzwi do drzwi, tylko po to by końcowo wrócił do królowej dezaprobaty i płaszczył się przed nią jak przed cesarzem.
Problemy w domu, w pracy, w szkole, na siłowni, czy z sąsiadami. Wszystko sprzeciwia się ludzkiej woli i postanawia, że dzisiaj wyprowadzi z równowagi jak największą część populacji. Nic nam nie wychodzi.
Po takiej serii niepowodzeń snujemy się ulicami, które nagle wydają się bardziej szare i denerwujące. Samochody trąbią na siebie, sygnalizacja nie działa, chodniki zablokowane przez roboty budowlane. Gorzej być nie może. Brakuje tylko jakiejś krajowej tragedii.
To wszystko działa nam na nerwy.

Wtedy coś kapie nam na czoło. Świetnie. Albo właśnie jakiś samotny ptak narobił nam na głowę, albo zaraz się rozpada i wrócimy całkowicie przemoczeni.

Dotykamy mokrego miejsca i odkrywamy, że nie jest to ptasia kupa, a na niebie co prawda kłębią się chmury, ale nie są to chmury deszczowe.
Podnosimy zasępioną twarz i rozglądamy się dookoła.Wszędzie gdzie okiem sięgnąć przetaczają się w powietrzu kolorowe bańki mydlane. Niebo zasłane jest tęczowymi kuleczkami. Bąbelki everywhere.


Szukamy źródła takiego zabąblowania. Spoglądamy na parapety domów, na brudne chodniki i zajęte ławki. 

Na balkonie widzimy starszego człowieka, który poprawiając okulary odchyla firanę i woła kogoś ukrytego we wnętrzu mieszkania. Po chwili do staruszka dołącza przygarbiona kobieta w podobnym wieku. Mężczyzna całuje ją w czoło i obejmuje ramieniem. Oboje przyglądają się z uśmiechem wirującym w powietrzu bańkom, przejmującym teraz całą ulicę.


Słyszymy piskliwy, dziecięcy śmiech i spoglądamy w kierunku jego właściciela. Mały chłopczyk wydając z siebie bardzo zaraźliwy chichot ściga się z dorosłym mężczyzną na wózku inwalidzkim. Oboje usiłują złapać jak najwięcej baniek zanim te dotrą do chodnika. Kuleczki pękają im w dłoni, rozbijają się na głowach i pryskają do oczu. Chłopczyk przebiera małymi, tłustymi nóżkami, nad którymi dopiero co nauczył się panować i przegania mężczyznę na wózku, który ewidentnie daje małemu fory. To może być jego brat, ojciec, albo wujek, nie ma to w tym momencie znaczenia. Panowie świetnie się bawią i śmigają po chodniku między pękającymi bąbelkami.

Na ławce siedzi kobieta z psem, której podopieczny przygląda się dziwnemu zjawisku z przekrzywioną głową i po chwili zaczyna łapać pyskiem zbliżające się bańki, nie dając im najmniejszych szans na przetrwanie. Zwierzę merda ogonem i poszczekuje, podczas gdy właścicielka przebija palcem te wodne kuleczki, które znalazły się zbyt blisko jej twarzy.


Patrzymy na to wszystko i orientujemy się, że stoimy na środku chodnika i tamujemy ruch. Ludzie nie upominają się jednak o przejście. Część z nich również się zatrzymała i obserwuje kolorowy pokaz malutkich baloników z płynu do mycia naczyń. Część mija nas, rozmawiając przez telefon, albo spiesząc się gdzieś z oczami wlepionymi w ekrany smarfonów. Traktują nas jak przeszkodę, którą należy ominąć i skierować się do punktu docelowego. Nie zwracają na nas uwagi.

Łapiemy kontakt wzrokowy z pozostałymi gapiami. Niektórzy peszą się i wracają do czynności którą wykonywali wcześniej, inni uśmiechają się nieśmiało i kontynuują obserwowanie tęczy w kulistej formie.

Wszystko na chwilę staje się lepsze. Nasze problemy okazują się być bez znaczenia w tym jednym momencie. Płyn do baniek kiedyś się skończy, bąbelki znikną, a my wrócimy do naszego denerwującego, trudnego dnia i dawnych problemów, tak jak reszta tych ludzi. Przez te kilka minut coś odwróciło jednak naszą uwagę. Może nawet sprawiło, że się uśmiechnęliśmy. Coś nas zatrzymało, kazało nam unieść głowy i spojrzeć na chwilę w niebo. Rozejrzeć się dookoła.

Świat jaśnieje nam chociaż na chwilę. Nawet jeśli tylko na kilka sekund, to przyjmujemy je z ulgą. Nikt nie może żyć w ciągłym stresie i napięciu, takie chwile są ważne. Czasem dużo ważniejsze od tego co robiliśmy przez cały dzień, bo są tylko dla nas. Odbieramy je sami i nikt nie może nam ich zabrać. Możemy dzielić z kimś te chwile, ale każdy z nas zareaguje na nie inaczej, u każdego wywołają one inne emocje.

Nie wiemy dlaczego zarówno my, jak i inny dorośli ludzie reagują tak na tę atrakcję dla dzieci. Może w naszym życiu brakuje takich małych niespodzianek? Może nawet jeśli temu zaprzeczamy, my też potrzebujemy odrobiny kolorowych kuleczek?

Ruszamy powoli do przodu i odkrywamy, że sprawcą całego zamieszania jest mała maszyna do baniek, stojąca na parapecie jakiegoś sklepu.




Czy ktoś wystawił ją na sprzedaż, czy tylko żeby przyciągnąć do sklepu dzieci, nie ma tu większego znaczenia. Nie liczy się motyw, a skutek. Ktokolwiek to zrobił na pewno nie spodziewał się efektu który wywołał na wielu twarzach pokrytych już zmarszczkami, w wielu zrezygnowanych ludziach. To było przypadkiem.

Nikt nie jest szczęśliwy cały czas i nawet jeśli ktoś tak twierdzi, to tylko się oszukuje. Nie jest to możliwe. Wszyscy mają lepsze i gorsze chwile. Trzeba jednak szukać w życiu tego, co jest nas w stanie odciąć od świata chociaż na krótki czas. Czegoś, co zablokuje na kilka sekund cały ten zgiełk.
Każdy w swoim życiu powinien mieć takie maszyny do baniek pojawiające się niespodziewanie w odpowiednim momencie.

Dla każdego ta maszyna wygląda jednak inaczej.
Może dlatego tak trudno je znaleźć.
A może wystarczy tylko uważnie się rozglądać i poczekać aż taka maszyna sama się pojawi. Może dopiero wtedy dowiemy się jak wygląda i czego powinniśmy szukać.

Taka maszyna może też za każdym razem wyglądać inaczej.
Ważne jest tylko by mieć oczy szeroko otwarte, bo bardzo łatwo jest je przegapić.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz