Etykiety

Co tu się dzieje?

Witam!
Szybkim wstępem: Morfina to moja suka (Golden Retriever), przez którą wielokrotnie jestem świadkiem sytuacji których normalnie bym nie zobaczyła. Te sytuacje są opisywane na tym właśnie blogu. Jeśli jesteś tu przypadkiem to wiedz, że bardzo zbłądziłeś.

czwartek, 28 listopada 2019

Powrót anonima (again)

Pamiętacie jeszcze moją przesympatyczną sąsiadkę, prawdopodobną autorkę anonima?
Jeśli nie, zapraszam tutaj:

Autor anonima (?)

Cała reszta może przejść ze mną do sytuacji właściwej.

Wracając dzisiaj do domu z Morfiną, spotkałam przy klatce schodowej wyżej wymienioną sąsiadkę.
- Dzień dobry - powiedziałam, kulturalnym człowiekiem będąc, lecz w odpowiedzi usłyszałam:
- Dla kogo dobry, dla tego dobry. 
Nie mogę powiedzieć, że nie spodziewałam się takiej odpowiedzi. To by było kłamstwem.
- Przez Panią oka w nocy nie zmrużyłam! Ja i cała moja rodzina też - dodała kobieta, kiedy ja szukałam w torebce kluczy.
Wiedząc, że kilka ostatnich nocy spałam poza domem, musiałam włożyć ogromny wysiłek w to, żeby opanować własny uśmiech. Zachowując pokerową twarz, spytałam więc:
- A tak konkretnie to co ma Pani na myśli?
- Dobrze wiesz co mam na myśli - odparła, bujając w wózku dziecko w dość agresywny sposób.

Czyli znowu jesteśmy na "Ty". Szybko poszło.

- No właśnie niespecjalnie - powiedziałam, odnajdując klucze, ale nie umieszczając ich jeszcze w zamku. Zapowiadało się na dłuższą wymianę zdań.
- To - sapnęła kobieta, celując palcem w mojego psa - Szczekało przez całą noc i nie pozwalało mi spać! Co zasnęłam, to znowu zaczynało i moje dzieci się budziły jeszcze bardziej niż ja, a teraz są bardzo marudne. Będziesz mi je usypiać teraz? A jak zasną w dzień, to w nocy nie będą chciały spać i co, przyjdziesz je uspać?
Perfekcyjne wyczucie czasu - pomyślałam.
- Ale to nie jest możliwe - odparłam.
- Jest! Mam to nagrane. Całe piętnaście minut szczekania! Więcej bym nagrała, ale ja w przeciwieństwie do Ciebie mam co robić i musiałam dzieci uspokajać. Chciałabym Ci tylko powiedzieć, że dzisiaj idę z tym do administracji, a jak ona z tym nic nie zrobi, to na policję, bo to jest zakłócanie ciszy nocnej - powiedziała kobieta. Jej duma rozsadzała jej uniesioną wysoko twarz.
- A nie miru domowego? - spytałam. Nie mogłam się powstrzymać.
- Co?
- No w liście coś było o mirze domowym, nie o ciszy nocnej.
- Nie wiem o czym mówisz, ale wiedz, że masz przesrane.
- No to jest bardzo ciekawe, tak, ale to nie mój pies szczekał.
- Jak nie Twój, jak Twój. Ja doskonale wiem skąd dźwięk dochodził i to było z Twojego mieszkania.
- Aha.
- No aha. Teraz już się nie wykręcisz, wszystko mam na taśmie - rzekła sąsiadka, machając mi przed twarzą telefonem - I czego się tak szczerzysz, co? wesoło Ci? Myślisz, że Ci się znowu upiecze? - dodała, widząc rosnący na mojej twarzy rogal. Byłabym słabym pokerzystą.
- To było dzisiaj w nocy tak? - spytałam dla pewności.
- Tak i wczoraj też, ale dzisiaj to już była gruba przesada.
- Dzisiaj i wczoraj. No to mam przykrą wiadomość. To nie mógł być mój pies, ponieważ mój pies przez całą noc był ze mną w innym mieście. Także tak średnio byłoby go słychać, nawet jakby ujadał przez megafon.
- Ale, że teraz w nocy Was niby nie było?
- Tej nocy i poprzedniej, jeszcze wcześniejszej również.
- A masz jakieś dowody?
- Nie muszę mieć, ale jest kilka osób, które mogą to potwierdzić.
- Takich, z którymi ustaliłaś wspólną wersję zdarzeń? No faktycznie bardzo to prawdziwe.
- Nie muszę niczego udowadniać. Nie było mnie w domu. Psa w domu też nie było. Właściwie byli tam tylko ludzie i szczury, a żadne z nich raczej nie szczekało.
- Ale mi wymówka. Już coś lepszego mogłaś wymyślić. Ja tu mam wszystko nagrane.
- To ja chętnie posłucham - odparłam i kobieta wyszukała w swojej komórce nagranie głosowe, które odtworzyła mi, patrząc na mnie wymownie i kiwając głową.
- To nie mój pies - powiedziałam - I to nie jest piętnaście minut nagrania, a siedem.
- Mam jeszcze drugie i to jest Twój pies.
- Mogę pokazać jak szczeka mój pies, bo gabaryty właściciela głosu z nagrania są na pewno dużo mniejsze. To szczekanie brzmi na Yorka, ostatecznie Shih tzu, czy inną małą rasę. Mój pies nie ma aż tak cienkiego głosiku - odparłam i obserwowałam jak szczątki racjonalności przegrywają walkę z upartością kobiety.
- To ten pies - odparła kobieta.
- No, dobrze jak uważasz.
- Tak uważam i już możesz szukać mu nowego domu, bo długo tu nie pobędzie. Nie może być tak, że kundel będzie rządził całym blokiem, bo w nocy nie może zamknąć ryja.
- Znam inne stworzenia, które w nocy nie potrafią się zamknąć i mieszkają znacznie bliżej. Może warto zacząć od nich?
- Czy Ty mi grozisz? Do tego włazisz na dzieci? Słuchaj, tylko spróbuj wejść na dzieci, a zobaczysz do czego jestem zdolna.
- Nie mam zamiaru na nic wchodzić. Jeśli bardzo chcesz, zgłaszaj to szczekanie, które nie pochodzi od mojego psa, nawet do samego papieża.
- Wypadniesz stąd, zobaczysz!

Z czego wypadnę, kiedy wypadnę i jak wypadnę już się jednak nie dowiedziałam, bo postanowiłam przerwać dyskusję, przytakując i wchodząc do mieszkania. Z tego wszystkiego zapomniałam nawet zapytać dlaczego "jej stary", którym tak ostatnio mnie straszyła w końcu nie dotarł pod moje drzwi.
Może następnym razem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz