Idąc za Waszą radą, zdecydowałam się odwiedzić zwierzolubnych sąsiadów i ostrzec ich przed kobietą z dwoma latoroślami, która do zwierząt przedstawia stosunek wysoce antagonistyczny i jest główną podejrzaną w sprawie otrzymanego przeze mnie anonima.
Ci, których zastałam w domu mieli dla mnie bardzo ciekawą wiadomość. Sąsiadka już u nich była i jej wizyta miała charakter uświadamiający.
Sąsiad od węża dowiedział się na przykład, że przetrzymywanie takich zwierząt w bloku jest nielegalne i zostanie to przez kobietę zgłoszone odpowiednim służbom, które odbiorą mu węża i przerobią go na gustowne akcesoria, na przykład pasek, albo torebkę, ponieważ to jedyne do czego te potwory się nadają.
Sąsiadka z mieszkania obok została uświadomiona o swoim celowym "bryzganiu swoim praniem po nie swoich oknach", co fizycznie jest dość trudne do osiągnięcia.
Dostało się nawet starszej pani z niższego piętra, za "umyślne gotowanie kalafiorów i innych produktów aromatycznych, które drażnią nos dorosłych i dzieci, przez co nie można oddychać i spać".
Dowiedziałam się również, że Morfina staranowała na spacerze najmłodsze purchlę (co nigdy nie miało miejsca), jej szczekanie nie pozwala dzieciom spać (również nie jest to prawdą), a liczba zwierząt jaką przetrzymuję w domu jest nieznana i za chwilę w bloku mogą zalęgnąć się robaki, choroby i ogólny brud.
Sytuacja została przedstawiona w następujący sposób:
Kanarki ćwierkają za głośno, koty się drą, psy szczekają tak, że nie da się spać, sąsiedzi palą na balkonach i urządzają dzikie imprezy po nocach, wodospad zwierzęcych ekskrementów przelewa się po trawnikach, chodnikach i ulicach, ponieważ absolutnie nikt tego nie sprząta, a cały blok to jedna wielka sodoma i gomora, w której lada moment rozszerzy się zaraza, która zdziesiątkuje ludzką populację, zaczynając od niewinnych dzieci, które w tej sytuacji są najbardziej poszkodowane. Młode absolutnie nie uprzykrzają innym życia robieniem z rur perkusji, rzucaniem klockami o podłogę, albo wydawaniem z siebie okrzyku bojowego, który mocno przekracza dozwolone decybele o czwartej nad ranem.
Zostały podjęte daleko idące działania, mające na celu zlikwidowanie "tego zoo" i uporządkowanie bloku jako społeczności.
Pośmialiśmy się trochę z sąsiadami i postanowiliśmy życzyć kobiecie szczęścia, bo może jej się przydać w batalii, którą odważnie postanowiła toczyć z administracją budynku.
Zdaje się, że pani od jabłek dorobiła się godnej następczyni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz