Etykiety

Co tu się dzieje?

Witam!
Szybkim wstępem: Morfina to moja suka (Golden Retriever), przez którą wielokrotnie jestem świadkiem sytuacji których normalnie bym nie zobaczyła. Te sytuacje są opisywane na tym właśnie blogu. Jeśli jesteś tu przypadkiem to wiedz, że bardzo zbłądziłeś.

poniedziałek, 17 grudnia 2018

Różyczka, Mruczuś i konflikt gatunków

W klinice weterynaryjnej pacjentem nie zawsze jest piesek czy kotek, nie zawsze nawet jest to ssak. Jak się okazuje, niektórzy ludzie nie są tego świadomi i przeżywają niemałe zdziwienie kiedy odkrywają, że tych mniej futrzanych podopiecznych też się leczy.
W poczekalni kliniki siedziała grupka ludzi. Mężczyzna koło trzydziestki, kilka młodszych osób, jedna kobieta z psem i nieco starsza z kotem na kolanach. Opiekunowie pacjentów rozmawiali między sobą i wymieniali doświadczenia chorobowe, kiedy padło na mężczyznę z transporterem.
- A Pan to co to tam ma za cudo? Chomiczka może albo Koszatniczkę? - spytała rozweselona właścicielka kota, który z niepokojem przyglądał się leżącemu na podłodze psu.
- Nie. Moje to bezfutrowe raczej -
- Czy to żółwik? Ja tak lubię żółwiki -
- Nie. Nie żółwik -
- To może jakiś jaszczurek, albo kameleon. No bo chyba nie wąż. Nie lubię węży -
- Jak Pani nie lubi węży to Różyczka też się Pani raczej nie spodoba -
- O matko, to co to Pan tam trzyma? -
- Lepiej, żeby Pani nie wiedziała -
Starsza pani umilkła na chwilę, ale ciekawość zjadała ją żywcem i musiała zerknąć przez ramię mężczyzny do transportera.
Jestem pewna, że krzyk kobiety słyszany był aż w Japonii, a tamtejsze dzieci pytały rodziców czy to Godzilla. Zapanował chaos. Kot wyleciał z kolan właścicielki, kiedy ta wyrwała z miejsca jak koń wyścigowy z boksu i futrzak o mało co nie wylądował na psie, który słysząc krzyk uruchomił swoją wewnętrzną syrenę i zaczął wyć zachrypniętym głosem. Technicy wybiegli, żeby sprawdzić kto uruchomił alarm przeciwpożarowy, a ich oczom ukazał się obrazek dość abstrakcyjny. Dorosły mężczyzna osłaniający transporter przed starszą panią, która gdyby mogła weszłaby na żyrandol i rzucała stamtąd przedmiotami, kot na szafce, pies pod szafką, reszta klientów w panice jak najdalej walczącej dwójki.
Technicy wkroczyli i zaczęli uspokajać kobietę, psią syrenę i wystraszonych ludzi.
- Co tu się dzieje? Co Pani robi? Straszy Pani pacjentów -
- Tam jest pająk! Wielki, olbrzymi! Ja mam arachnofobię... i chore serce, ja się nie mogę denerwować -
- Pająk jest w transporterze i jest pacjentem, ma prawo tu przebywać. Niech się Pani nie martwi, nie ucieknie -
- Ale, żeby taką bestię leczyć? To przecież miotłą trzeba bo się jeszcze rozmnoży -
- Mam nadzieję - odparł pod nosem mężczyzna, ale znokautowany wzrokiem technika zaprzestał mówienia.
- Niech się Pani uspokoi i usiądzie, zaraz będzie Pani kolej -
- Ja tu nie będę w jednym pomieszczeniu czekać z tym... czymś! Ja mam prawo się bać, czy nie ma jakiegoś prawa które nakazałoby im wyjść? -
- Nie. Ten Pan przyszedł tutaj ze zwierzęciem, które jest zabezpieczone. Równie dobrze ktoś może bać się Pani kota, który zabezpieczony nie jest, bo nie ma nawet transportera, ani smyczy i szelek -
- Przecież to kot, co on może zrobić -
- Nieistotne, ktoś może się bać. Proszę trzymać zwierzątko przy sobie i nie denerwować już pacjentów i ich opiekunów -
- To jest skandal, on może uciec i kogoś ugryźć i zabić -
- Ona - wtrącił mężczyzna 
- Proszę Pana pająki nie mają płci. To są bezosobowe kreatury stworzone do zabijania -
- To podobnie jak koty -
- Proszę? -
- Koty przynoszą martwe zwierzęta na wycieraczkę. Tarantula przynajmniej zjada to co zabije, więc ofiara bezsensownie nie ginie. Podrapanie kota długo się goi, nie mówiąc o tym, że są wredne -
Stałam tam i przyglądałam się dwojgu dorosłych ludzi, którzy zachowywali się jak dzieci i przekomarzali kto ma rację i czyja opinia jest ważniejsza. Dyskusja skończyła się dopiero, kiedy jedno z nich musiało wejść do gabinetu.
Weterynarz obejrzał oba zwierzaki, przepisał Mruczusiowi tabletki, Różyczce dietę i odesłał właścicieli do domu.
- Ale żeby się pokłócić o nieswojego zwierzaka? - spytała technik, która uzupełniała kartotekę pająka
- Pożyjesz jeszcze trochę, to już wszystko zobaczysz -
- Gdyby tam nie zerknęła, to by nawet nie wiedziała i wszystko byłoby w porządku -
- Niewiedza bywa błogosławieństwem, nie? - uśmiechnął się lekarz - I to dla obu stron -
- Rozumiem, że można nie tolerować jakiś zwierząt ale żeby zaraz tak agresywnie? -
- Mówi się, że człowieka poznaje się po tym jak traktuje zwierzęta. Ja się z tym nie zgadzam, czasem naprawdę popaprani socjopaci bardzo lubią zwierzęta. Inni mówią, że dobra osoba jest sympatyczna dla wszystkich, ale nie oszukujmy się takich jest niewiele. Jak dla mnie to człowieka można najlepiej poznać po tym jak traktuje wroga. Kogoś kogo nie lubi i nie trawi, ale jak przyjdzie co do czego to potrafi siedzieć cicho albo nawet wyciągnąć rękę na zgodę dla dobra ogółu. Bo można się nienawidzić z pogardą, a można się nienawidzić z szacunkiem i godnością -
Nastała cisza. Ja przyglądałam się doktorowi i przyglądali się pozostali technicy.
- Co? Zbyt filozoficznie? Za dużo kawy, sorki -
Chyba trafiam na bardzo mądrych i świadomych życiowo szefów.
Tak mi się coś wydaje.


1 komentarz: