Etykiety

Co tu się dzieje?

Witam!
Szybkim wstępem: Morfina to moja suka (Golden Retriever), przez którą wielokrotnie jestem świadkiem sytuacji których normalnie bym nie zobaczyła. Te sytuacje są opisywane na tym właśnie blogu. Jeśli jesteś tu przypadkiem to wiedz, że bardzo zbłądziłeś.

niedziela, 9 grudnia 2018

Jegomość na promilach vs architektura uczelni

Czasem zdarza się, że ludzie próbują dostać się na zajęcia w stanie... lekkiej nieważkości, lecz zadanie okazuje się zbyt trudne i decydują się odwołać misję. Cóż, nie ten młody dżentelmen który od piętnastu minut walczy z grawitacją przy wejściowych drzwiach. On jest zdeterminowany i zdecydował, że wejdzie do środka choćby to była ostatnia rzecz jaką miałby zrobić. Pokonał jak prawdziwy Heros cztery schody i teraz próbuje rozkminić zagadkę automatycznych drzwi, które nie chcą się otworzyć. Rozgląda się i widzi, że reszta ludzi mija go i znika za ścianą. Postanawia również podjąć próbę przejście przez peron 9 i 3/4 i staje przed ścianą kładąc na niej rękę. Coś mu jednak nie pasuje i przykłada drugą. Dalej nic. Zaczyna pchać ścianę, która nigdzie się jednak nie wybiera. Biedny chłopak nie ma szans wygrać tej walki. Macha ręką i ze zrezygnowaniem wraca do drzwi, które może by się otwarły gdyby nie awaria i kartka formatu A3 o treści "Prosimy wchodzić drzwiami obok" ze strzałką, kierującą w lewo. Mężczyzna jej jednak nie widzi, jest zbyt pochłonięty procesami myślowymi, zachodzącymi w jego pustej komorze losującej. W końcu bierze większy rozkrok dla równowagi i rzecze: 
- Sezamie... opf.... optfu... -
Nic z tego język wykonuje taniec łabędzia i uniemożliwia człowiekowi skonstruowanie pojedynczego zdania.
Student się jednak nie poddaje i podejmuje drugą próbę, biorąc głęboki wdech:
- Sezamie opfusz sięęę -
Udało się. Znaczy wypowiedzieć zdanie, bo drzwi pozostają niewzruszone. Rozczarowanie maluje się na twarzy chłopaka i przykłada czoło do szyby.
- Dlaczego Ty mi to... dlaczego - rzecze, patrząc na ludzi po drugiej stronie drzwi. Upojony procentami mózg podpowiada mu, że skoro w środku są ludzie to musieli tam jakoś wejść. Do tego znikają za ścianą. Mężczyzna cofa się i spogląda na napis z nazwą wydziału, żeby upewnić się że to nie żaden Hogwart. Kiwa głową i wraca do drzwi. Stanowczo tutaj ma się znaleźć.
- Ej... wpuszczaj mnie gupia szkło! - krzyczy w stronę drzwi, grożąc im pięścią.
- Użyj drzwi obok - podpowiada mu tajemniczy głos.
Czyżby to sam Władca świata zsyłał mu odpowiedź? Patrzy w zadaszenie i szuka źródła głosu, podczas gdy jego wybawiciel stoi tuż za nim.
- Ale one nie chcą - próbuje wyjaśnić smakosz Żołądkowej Gorzkiej, machając energicznie rękami i dalej wpatrując się w sufit.
- Obok masz drzwi, skończ świrować - dodaje głos, po czym znika za drzwiami obok jak tłum pozostałych studentów.
Oświecony promilowicz kiwa głową i podąża za mądrością, kierując się pod ścianę, przy której już dzisiaj stał. Może to tu trzeba zaklęcie? Warto spróbować.
- Sezamie... opfusz sięęe -
Nic się nie dzieje.
- Sezamie Ty... otwieraj do chuja! -
Wydziera się zirytowany mężczyzna, po czym obserwuje jak ktoś wymija go, skręca za róg ściany i otwiera drzwi boczne.
A więc to taka magia. Chłopak klepie się po czole, uznając własną głupotę i tanecznym krokiem podchodzi do drzwi.
Zaczyna pchać, jednak nic się nie dzieje. Pcha mocniej i dalej nic. Może dlatego, że drzwi trzeba pociągnąć, a może dlatego że dzisiaj cały świat postanowił stanąć przeciw niemu. Ktoś w końcu uświadamia jegomościa zanim ten zdąży wyważyć drzwi i student wkracza do budynku w rekordowym czasie trzydziestu minut. Kroczy dumnie przez korytarz jak ktoś kto właśnie przebiegł maraton i przerwał sobą wstęgę mety. Lecz co to, nogi przestają pracować. Baterie się wyładowały i mężczyzna zatrzymuje się w środku holu. Najwyraźniej sam jest zszokowany tym zjawiskiem, bo przygląda się raz jednej kończynie raz drugiej i próbuje ustalić która z nich rozpoczęła strajk.
- Chłopaki idzie... idziemy - motywuje je właściciel, jednak te ani drgną. Ponadludzką siłą chłopak przesuwa je stylem ślizgowym po posadzce. Źle jednak to rozplanował i teraz jedna noga wybiera się w stronę schodów a druga próbuje wyewakuować się do drzwi, przez które dopiero przeszła. Mężczyzna zaczyna się rozjeżdżać i niewiele brakuje mu już do szpagatu. Jego oczy wzywają pomocy, a na twarzy maluje się panika. Okręt tonie, a kapitan zmuszony jest tonąć razem z nim. W ostatniej chwili student ratuje się rękami i przechodząc do pozycji czworaczej, stara się wznieść ciało ponownie w górę. Za czwartym razem się udaje i widać, że wieża kontrolna jest naprawdę dumna z pilota, bo gość z rogalem na twarzy podejmuje ponowną próbę dostania się do schodów. Wykonuje dwa kroki w przód i jeden w tył, jednak udaje mu się dotrzeć do poręczy. Spogląda w górę na Nemezis każdego pijanego człowieka - schody. Kiwa zaprzeczająco głową. To się nie uda. Nie potrafi przemieszczać się poziomo, co dopiero mówić o pionie. Jego oblicze rozświetla blask. Przebłysk geniuszu. Tak musi wyglądać każdy odkrywca, który dojdzie do jakiejś nowej konkluzji, która zmienia oblicze świata. Winda. Może pojechać windą. Tańcząc walca chłopak dociera do panelu windy i usiłuje wcisnąć guzik. Kończyna jednak nie współpracuje i student tylko molestuje ścianę dookoła przycisku paluchem. Zrządzeniem losu ktoś na górze zjeżdża na parter i drzwi się otwierają. Zdeterminowany jegomość rzuca się do wnętrza windy jak tygrys i uruchamia cały panel. Przejedzie przez wszystkie sześć pięter i w końcu trafi na właściwe. Drzwi zamykają się z mężczyzną kiwającym się jak na okręcie podczas sztormu. Winda rusza, a wraz z nią kapitan Żubrówka.
Nie mam pojęcia czy dotarł i ile mu to zajęło ale wiem jedno. Chłopak się kurczę łatwo nie poddaje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz