Etykiety

Co tu się dzieje?

Witam!
Szybkim wstępem: Morfina to moja suka (Golden Retriever), przez którą wielokrotnie jestem świadkiem sytuacji których normalnie bym nie zobaczyła. Te sytuacje są opisywane na tym właśnie blogu. Jeśli jesteś tu przypadkiem to wiedz, że bardzo zbłądziłeś.

wtorek, 11 grudnia 2018

"Ciągnie swój do swego"

Post nadesłany przez Przemka Adamskiego z Grudziądza.
Wszelkie prawa autorskie do historii zostały przekazane autorce bloga "Codzienna dawka Morfiny" do użytku wewnętrznego.
Mam kumpelę, mniej więcej w moim wieku. Poznałem ją w 3 klasie gimnazjum. Widziałem, że kuleje na lewą nogę i ma dość sporą bliznę na szyi oraz że z tego powodu jest wyśmiewana przez towarzystwo. Miała kilka koleżanek ale zazwyczaj siadała sama i rysowała coś na papierze. Interesowałem się wtedy rysunkiem a dziewczyna robiła obłędne szkice, więc odważyłem się zagadać i okazało się że jest również bardzo miła. Z czasem zaczęliśmy więcej rozmawiać i udało mi się delikatnie zapytać dlaczego utyka i czy jest to coś poważnego. Ona uśmiechnęła się i podwinęła nogawkę spodni. Zobaczyłem metalową konstrukcję protezy. Nie miałem pojęcia co wtedy powiedzieć, kompletnie się tego nie spodziewałem więc powiedziałem tylko, że mi przykro. Dziewczyna odpowiedziała, że niepotrzebnie. Wytłumaczyła, że ma ją od niedawna i wciąż uczy się na niej chodzić, dlatego kuleje ale kiedy już to opanuje to nie będzie widać różnicy w chodzie między zdrową nogą a tą. Podziwiałem jej optymizm i to, że kompletnie nie przejmowała się opinią innych i głupimi komentarzami. Kiedy zobaczyła, że jestem godzien zaufania i nie mam zamiaru się z niej nabijać opowiedziała mi jak to się stało. Okazało się, że przeżyła wypadek samochodowy, kiedy miała 10 lat. Noga była tak zmiażdżona, że konieczna była amputacja. Chodziła najpierw o kulach, potem o protezie tymczasowej a teraz miała stałą protezę hydrauliczną.
Powiedziała, że rodzice musieli nazbierać sporo pieniędzy, ponieważ fundusz nie pokrywał całych kosztów ale w końcu się udało. Jednak do czasu protezy jej życie nie było łatwe a dzieci w szkole okazały się okrutne i odizolowały ją od siebie. Czując się odrzucona, zdołała namówić rodziców na psa, żeby miała chociaż jednego towarzysza do zabawy. Rodzice chcieli kupić psa rasowego, z hodowli ale koleżanka uparła się na jakiegoś kundelka ze schroniska. Pojechali więc. Dziewczynka o kulach i z jedną nogą obchodziła klatki, szukając pieska dla siebie. Rodzice zostawili jej w wyborze wolną rękę ale kiedy decyzja została już przez nią podjęta byli w szoku. Koleżanka wybrała małego młodziutkiego pieska, który dreptał wesoło po klatce, ciągnąc za sobą łapki wspierane na wózku. Powiedziała mi, że kiedy go zobaczyła wiedziała, że nie wyjdzie stamtąd bez niego. Rodzice nie podeszli jednak tak entuzjastycznie i starali się odwieźć córkę od pomysłu przygarnięcia niepełnosprawnego psa. Po długiej dyskusji, kiedy wiedzieli że ich córka nie odpuści zgodzili się. Okazało się, że ktoś wyrzucił psiaka z samochodu i odjechał a ten nierozważnie wszedł na jezdnię i został potrącony. Od tej pory nie miał czucia w tylnych łapkach. Dziewczyna wszędzie zabierała pieska ze sobą i byli nierozłączni. (Tak właściwie dalej są, mimo że obecnie pies to staruszek).  Zakochałem się w tym psiaku i kiedy tylko mogłem, chodziłem z nimi na spacery. Pewnego razu zapytałem ją, czemu wzięła wtedy ze schroniska psa na wózku, kiedy mogła wziąć zdrowego. Odpowiedziała mi tylko, że „ciągnie swój do swego”. Gimnazjum się skończyło i poszliśmy do różnych szkół, w różnych miastach ale dalej utrzymujemy kontakt i spotykamy się, kiedy mamy trochę wolnego czasu. Pojechałem do niej ostatnio, ponieważ umówiliśmy się na pizzę. Wieczorem wyszliśmy razem na spacer z psem. Wzbudzała sensacje tylko wśród ludzi, którzy nie widywali jej na co dzień, reszta już się przyzwyczaiła. W lato niewiele osób zakłada długie spodnie i ona też tego nie robiła. Widać wtedy metalowe konstrukcje nogi ale kto by się tym przejmował, skoro jej samej to nie przeszkadza. Zdarzają się jednak komentarze, ciekawskie spojrzenia lustrujące ją albo psa i pytania dzieci, które ciężko obwiniać o brak taktu w tym wieku. Pies trochę się zmęczył spacerem, więc usiedliśmy na ławce niedaleko placu zabaw i zaczęliśmy rozmowę, kiedy podbiegł do nas chłopiec na oko 4-letni i wskazując na protezę spytał bezceremonialnie:
- A co Ci się stało w nogę? –
Koleżanka uśmiechnęła się i już miała udzielić odpowiedzi, kiedy podbiegła matka chłopca i ciągnąc go za ramię, zaczęła przepraszać i wycofywać się na plac zabaw. Koleżanka powiedziała, że udzieli chłopcu odpowiedzi. Kazała się dziecku nachylić, jakby miała mu do zdradzenia wielki sekret i szepnęła mu do ucha:
- Tak naprawdę jestem transformerem, tylko nic nikomu nie mów bo to wielka tajemnica i jak się wygadasz, będę miała problemy z dowództwem. – po czym położyła palec na ustach a chłopiec powtórzył ruch i obiecał, że będzie milczał. Jego źrenice rozszerzyły się tak bardzo, że ledwo było widać tęczówki. Zaczął z matką odchodzić, kiedy nagle zatrzymał się, odwrócił i podbiegł do nas jeszcze raz, wskazując na psa koleżanki:
- A on też jest? – w oczach było widać narastające napięcie i nadzieję.
- No oczywiście, że tak. Przecież widzisz, że ma kółeczka – wskazała na wózek.
Po tych słowach rozradowany chłopczyk uciekł do grupki kolegów, gdzie zapewne dotrzymywał swojej tajemnicy. Było to widać na ich twarzach. Odwróciłem się do koleżanki i powiedziałem w żartach:
- Jesteś złem, wiesz? Oszukujesz niewinne dzieci –
- Och przestań. Kiedy mają żyć w świecie fantazji, jak dorosną? Zanim się obejrzą przestaną wierzyć w świętego Mikołaja i zajączka wielkanocnego. Przynajmniej w ich oczach będę kimś wyjątkowym. –

Jesteś i to nie tylko w oczach tych dzieciaków.

Wiem, że nigdy nie pozwoliłabyś mi tego udostępnić, ale uważam że wiele osób może się od Ciebie uczyć i dlatego to zrobiłem. Jeśli kiedyś na to wpadniesz, zanim mnie zabijesz wiedz, że kierowało mną wyłącznie poczucie, że kilku ludziom przywrócisz wiarę w ludzkość. Może ktoś obecnie znajduje się w podobnej sytuacji.
Dziękuję za zgodę autorce bloga. Może komuś ten post pomoże w jakikolwiek sposób.
~~~~~~
Jako autorka bloga chciałam bardzo podziękować. Brakuje takich ludzi.
P.S. Nie zabijaj go, to dobry kolega...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz