Etykiety

Co tu się dzieje?

Witam!
Szybkim wstępem: Morfina to moja suka (Golden Retriever), przez którą wielokrotnie jestem świadkiem sytuacji których normalnie bym nie zobaczyła. Te sytuacje są opisywane na tym właśnie blogu. Jeśli jesteś tu przypadkiem to wiedz, że bardzo zbłądziłeś.

czwartek, 13 grudnia 2018

Niecodzienny przypadek pogryzienia

Nocna praca w klinice weterynaryjnej bywa... cóż, ciężko to określić, ale na jednej z moich zmian w okolicach trzeciej nad ranem zadzwonił telefon. Po drugiej stronie znajdowało się kilku mężczyzn. Ten, który ze mną rozmawiał był bardzo spokojny i opanowany, ale za jego plecami musiał rozgrywać się jakiś dramat, bo dźwięki jakie dochodziły ze słuchawki przywoływały mi wizje płonącego budynku, albo najazdu kosmitów.
- Kolega został pogryziony - tłumaczył powoli mężczyzna, podczas kiedy do słuchawki docierały bardzo martwiące odgłosy obdzierania kogoś ze skóry.
- Rozumiem, jak duże są obrażenia, jakie to było zwierzę i czy ma aktualne szczepienia? -
- Niech pani poczeka... Sebastian! Sebastian! Dobudźcie Sebastiana, muszę wiedzieć czy ma szczepienia... Raczej się teraz nie dowiemy, kolega jest niedysponowany. Obrażenia nie są duże, ale leci krew i jest wyraźnie zarysowany ślad po zębach -
- Aaaaa! - sprzeciwiał się głos w tle - Jak to napieprza! -
- I chyba go boli -
- Przepraszam, czy to ta pogryziona osoba? - spytałam
- Tak, ale pani nie zwraca uwagi, on histeryzuje -
- Duży był ten pies? -
- To nie był pies -
- Kot? -
- Nie -
- Koń, albo jakieś dzikie zwierzę? -
- Nie -
- To co go ugryzło? -
- Mój szwagier -
- ... -
- Mocno się wbił, trzeba mu przyznać -
- Mam nadzieję, że wie pan że żartując w ten sposób zajmuje pan tylko linię -
- Kazano mi dzwonić, więc dzwonię. Staszka dotkliwie pogryziono i nie wiemy co z tym zrobić -
- Proszę pana nie zajmujemy się ludźmi. To jest klinika weterynaryjna. Musi pan zadzwonić na pogotowie -
- Człowiek to też zwierzę, prawda? -
- To tak nie działa -
- Nie sądzę, żeby pogotowie miało przyjechać do takiego przypadku, poza tym jest tu wiele osób nietrzeźwych -
- Mimo wszystko proszę tam zadzwonić -
- Nie może pani odmawiać pomocy. Proszę chociaż powiedzieć co mamy robić -
- Moja rękaaaa! - przekrzykiwał rozmówcę pogryziony mężczyzna.
- Zamknij ryj Stachu, rozmawiam przez telefon! -
- Czy rana wymaga szycia? Jest rozległa? Czy są jakieś zakładki ze skóry? -
- Co pani, Sebastian to nie tygrys. Krwawi to, ale żeby szyć to chyba nie. Głębokie tyle że jest -
- Ranę należałoby zdezynfekować i zabezpieczyć czystym materiałem, najlepiej bandażem do przyjazdu karetki -
- Krzychu! Weź flaszkę! Nie, nie masz polać. Wylej mu to na rękę. Wiem, że szkoda, ale inaczej się baran nie zamknie i leć po jakieś czyste szmaty -
- Proszę tego nie... - zaczęłam, jednak nie dane było mi skończyć.
Nastąpiła chwila ciszy, a następnie krzyk tak rozdzierający, że sama zaczęłam odczuwać proces dezynfekcji jaki przeprowadzali mężczyźni.
- Chodziło mi bardziej o wodę utlenioną - wtrąciłam - Albo jakiś inny środek -
- Nie mamy wody, wódka się nadała. Siedzi cicho, co teraz? -
- Proszę to delikatnie zawinąć w czysty materiał i zadzwonić po karetkę -
- Krzychu owiń mu tę łapę. Zrób mu mumię, kokon, cokolwiek Ci podpowiada fantazja, tylko delikatnie bo go znowu uruchomisz i zacznie jęczeć -
- Czy mogę spytać jak właściwie doszło do pogryzienia? -
- Poszło o zęby -
- Chyba nie rozumiem -
- Stachu się naśmiewał z Sebastiana, że jak ma sztuczne to nie potrafiłby nawet cycka krowie chwycić. Że muszą być tępe jak jego żona, no to się szwagier wkur... zdenerwował i postanowił mu udowodnić, że jego zęby są bardzo dobre -
- Gryząc? -
- Pani jak on się uwiesił, żeby pani to widziała, no nie szło go odczepić. Dopiero ktoś wziął pustą flaszkę i go obezwładnił -
- Czy ten pan jest nieprzytomny? Proszę sprawdzić czy ma obrażenia i czy są zachowane funkcje życiowe -
- Pani się o niego nie martwi, on średnio dwa razy w tygodniu tak obrywa. Mam go na oku jakby co -
- No dobrze, a co z tym pogryzionym? -
- Krzychu! Ale nie całego, tylko rękę... No kolega mu właśnie robi piękny opatrunek... ale weź go tak nie macaj bo się budzi -
- Proszę zadzwonić po pogotowie, najlepiej do obu panów -
- Dobra, już dzwonię. To dziękujemy za pomoc i życzę miłej nocy -
- Zostaw mnie, co Ty mi robisz! - zaczął ponownie wydzierać się głos w tle.
Połączenie zostało rozłączone, a ja trzymając w ręku słuchawkę zastanawiałam się czy tacy przyjaciele to błogosławieństwo, czy bardziej przekleństwo.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz