Etykiety

Co tu się dzieje?

Witam!
Szybkim wstępem: Morfina to moja suka (Golden Retriever), przez którą wielokrotnie jestem świadkiem sytuacji których normalnie bym nie zobaczyła. Te sytuacje są opisywane na tym właśnie blogu. Jeśli jesteś tu przypadkiem to wiedz, że bardzo zbłądziłeś.

piątek, 14 grudnia 2018

Irys i skarpetka

- Tatoo! - rozbrzmiewa cienki, piskliwy głosik za oknem - Tatoo! -
W jakiś sposób mimo powstania telefonów komórkowych i funkcjonujących domofonów dzieci dalej zachowują tradycję wołania rodziców pod balkonami. Niezwykłe, tylko czy to musi odbywać się o 5:30?
Wyglądam przez okno i widzę syna sąsiadów z Huskim na smyczy. Młody wypruwa sobie płuca, budząc przy okazji cały blok, ale ojciec w końcu wychodzi na balkon w piżamie i kurtce.
- Nie drzyj się, sąsiadów obudzisz! -
Za późno panie sąsiedzie. Tak gdzieś o czternaście "Tato!" za późno.
- Bo Irys zeżarł skarpetkę! -
- Co? -
- Taką cienką pończoszaną jak mama nosi -
- A gdzie on to znalazł i czemuś mu nie zabrał? -
- Tu pod balkonami leżała, nie zdążyłem! -
- No to musiała być niewyprana że się piesek skusił na sery - komentuje z uśmiechem starszy pan, przechodząc obok i kierując się do sklepu
- I co teraz? - zapytuje młodzieniec. Pies, sądząc po wyrazie pyska niczego nie żałuje.
- Teraz będziesz miał mniej sprzątania bo kupa wyjdzie już zapakowana - kontynuuje staruszek - Wyjdzie taka w kształcie damskiej nóżki -
- Tato! - krzyczy dziecko, kierując swoją bezsilność na balkon, gdzie ojciec zastanawia się nad skutkiem pochłonięcia przez ich psa kawałka odzieży.
- Trzeba mieć nadzieje, że mu wyjdzie drugą stroną - odpowiada w końcu.
- A jak nie? -
- To pojedziemy do weterynarza... co on robi? - pyta mężczyzna wychylając się bardziej, żeby przyjrzeć się psu
- On rzyga! - krzyczy podekscytowane dziecko - Rzygaj Irys, rzygaj! -
Ludzie gromadzą się na balkonach na porannego papierosa i przyglądają się kibicującemu chłopcu, którego pies pompuje na trawniku. Na pewno zastanawiają się skąd taki entuzjazm, ale zapewne bardziej dziwi ich fakt, że ojciec dziecka postanawia dołączyć i też zostać Cheerleader-em.
- Dajesz Irys, wyrzyguj! -
Publiczność przygląda się z niepokojem, a pies pompuje. Emocje rosną.
W końcu Husky uwalnia z siebie kosmitę i jego organizm opuszcza skarpetka wraz z trawą i czymś co kiedyś było jego śniadaniem.
- Jest! Wyrzygał to! -
- No! Całe szczęście. Teraz go zabierz zanim to znowu zeżre -
- Dobry Irys! Dobry! - skanduje dziecko, odciągając psa od kupki nieszczęścia ze skarpetką na wierzchu.
Publiczność zdezorientowana, dziecko w euforii, ojciec szczęśliwy. A to wszystko przez fakt, że pies właśnie opróżnił swój żołądek na trawniku. Jednak nie takie perełki się tu zdarzały, więc każdy akceptuje taki stan rzeczy i sąsiedzi kończą swoje papierosy.
- Co tu się dzieje? - pyta zszokowana kobieta, zawinięta w kokon z koca, wychodząc na balkon. To żona sąsiada. Bardzo zdziwiona żona. Kobieta patrzy na syna, na psa, na to co zostawił pies i w końcu na męża, szukając odpowiedzi.
- Irys haftował - odpowiada mężczyzna.
- I Ty się tym cieszysz durny? -
- Skarpetkę zeżarł -
- A gdzie on znalazł skarpetkę? -
Tutaj dialog powtarza się i wygląda niemal identycznie jak ten przeprowadzony kilka minut wcześniej z chłopcem. Tłumek na balkonach wraca do mieszkań. Koniec przedstawienia. Były emocje, była niepewność, był wielki finał w postaci psiej fontanny. Nikt jednak nie klaskał, publiczność jest wymagająca.
Może następnym razem...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz