Idziecie do sklepu. W głowie
powtarzacie sobie listę zakupów tak, żeby niczego nie zapomnieć i nie musieć się
wracać. Kret (te granulki do rur), woda, mąka, bułki. Mijacie zakręt. Kret,
woda, mąka, bułki. Ostatnia prosta. Kret, woda, mąka, bułki. Wchodzicie do
małego, osiedlowego sklepu gdzie każdy zna każdego i produkty podaje
sprzedawczyni przy ladzie. Czekacie w kolejce, wciąż powtarzając cztery rzeczy
jakie musicie kupić. Przez głośniki sklepowe słyszycie swój ulubiony kawałek. Zaczynacie
sobie śpiewać w myślach. Przychodzi Wasza kolej, kasjerka pyta co podać a Wy
wyrwani z rozmyślań odpowiadacie szybko:
- Krew i wodę – po czym
orientujecie się że walnęliście gafę, więc myśląc wciąż o dwóch pierwszych
rzeczach postanawiacie dokończyć listę – i mąkę w bułce –
Sprzedawczyni obdarza Was
wzrokiem pod tytułem „Proszę powtórzyć”.
Strzelacie lekką cegłę
ale drugim razem już wychodzi. Zbieracie produkty i wychodzicie ze sklepu
czując na sobie wzrok sąsiadów i znajomej ekspedientki.
Moje życie w pigułce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz