Siedziałam na łóżku w
pokoju babci i czytałam jakąś książkę, kiedy do pomieszczenia weszła Morfina,
domagając się pieszczot. Spojrzałam na nią i westchnęłam. Cały pychol, włącznie
z czołem był usmarowany w czymś białym. Suka była tym faktem bardzo zadowolona.
- Babciu, czym nakarmiłaś
psa? – krzyknęłam w kierunku kuchni, gdzie obecnie babcia urzędowała
- Ja jej nic nie dałam –
- Babciu nie kłam, bo nie
potrafisz –
- Jestem niewinna,
domagam się adwokata –
Nachyliłam się i
przyjrzałam suczy bliżej.
- Babciu czy dałaś psu
śmietankę? –
- Nie –
- Serek? –
- Nie –
- Jogurt? –
- … -
- Babciu, dlaczego pies
jadł jogurt? Wiesz, że nie wolno jej dokarmiać
-
- … -
- Babciu, wiem że mnie
słyszysz. Dałaś jej coś jeszcze? –
- … -
- Dałaś jej psie ciastka
prawda? Ile? –
- Mam prawo zachować
milczenie, kontaktuj się z moim agentem –
Po przeprowadzonym
śledztwie okazało się że pies wylizał 3 kubki po jogurcie i opracował 5
ciastek. Kiedy wieczorem spiskowały na balkonie udało mi się podsłuchać jak
babcia mówiła do Morfiny:
- Następnym razem daj się wytrzeć zanim do
niej pójdziesz ptyśku, bo znowu będzie nadawać że Cię dokarmiam –
Morfina, która z natury
jest bardzo gadatliwa odpowiedziała z przejęciem :
- Mnomnomnom –
- No ja Ciebie też ptyśku
–
P.S. Babcia była
poinformowana czego psu absolutnie jeść nie wolno i jeśli już ją dopieszczała
to produktami legalnymi w psiej diecie, więc zdarzało się że przymykałam oko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz