Ostatnio próbowałam
wyciągnąć sukę z piachu w którym się zagrzebała, jednak ona stanowczo odmawiała
współpracy. Zapierała się łapami i widać było że bardzo chce zostać tam gdzie
jest. Mam wrażenie, że gdyby był prowadzony jakiś dialog między nami,
wyglądałby mniej więcej tak (błędy gramatyczne zamierzone):
- Morfi wstawaj, idziemy
–
- Ne –
- Morfina musimy iść –
- Ne –
- Morfina wstawaj, już –
- Ne chce –
- Nie będziesz tu
siedzieć cały dzień –
- Bede. Pacz –
- Morfi! –
- Ne. Piach. Piach fajny.
–
- Morfinek idziemy –
- Ne. Zostawi mnie. Ne
dotyka. Idzie sama. Sio. –
- Żabo idziemy, leżałaś
tu już długo –
- Mój piach. Kocham Cię
piachu –
- Morfi, zobacz co
mam… ciacho! –
- Da –
- Chodź, weź sobie –
- Da mi ciacho –
- No i ładnie. Masz. Grzeczny
pies. Zjadłaś? To idziemy –
- Ja dobry pies. O, Pacz!
Piach! –
- Morfina nie. Nie
idziemy już do piachu, idziemy w drugą stronę –
- Da. Da piach. Mój
piach. –
- Morfi, zobacz kto tam
idzie! –
- Gdze? Tu? Kto idze –
- Tam, zobacz idziemy
tam. Kto tam idzie? -
- Ne widze. Tu? Tu? Ne
widze. Tu? Gdze? Tu? Pacz ogon! Złapie ogon! –
- Morfi nie kręć się.
Patrz, tam idzie! Kto to? –
- Tu? Co? Tu? Gdze? -
- Boże w końcu jakiś
progres pies. Pół godziny grzebać się w górce z piachu, to Twój rekord –
- Pani oszukista. Ne ma
kto. Tu nikt ne ma –
- Masz ciastko i nie
obracaj się za siebie –
- Ciacho. Dobre ciacho
dla dobry pies. Da ciacho. Dać łapa? Ma. Ma dwie. Czyma łapa i da ciacho. –
Sądząc po mimice Morfiny,
takie dialogi byłyby przeprowadzane kilkanaście razy dziennie. Czasami się
cieszę, że psy nie potrafią mówić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz