Etykiety

Co tu się dzieje?

Witam!
Szybkim wstępem: Morfina to moja suka (Golden Retriever), przez którą wielokrotnie jestem świadkiem sytuacji których normalnie bym nie zobaczyła. Te sytuacje są opisywane na tym właśnie blogu. Jeśli jesteś tu przypadkiem to wiedz, że bardzo zbłądziłeś.

niedziela, 26 sierpnia 2018

Dzisiaj będzie poważny temat

Uwaga ten post może zawierać opisy, oraz obrazy nieprzyjazne i nieodpowiednie dla młodszych czytelników, lub osób cierpiących z powodu depresji i innych zaburzeń psychicznych. Czytasz na własną odpowiedzialność.

Tak się złożyło, że pracuję na ulotkach. Jako student dzienny, któremu w październiku zaczyna się nowy semestr nie miałam za dużego wyboru, gdyż nawet prace dorywcze preferowałyby pracownika na okres dłuższy niż miesiąc. Czegoś jednak złapać się musiałam, jako że ktoś finansowo musi pokryć koszt operacji Morfiny. Tę historię już znamy.
Tyle drogą wstępu, teraz temat właściwy.
Spacerując tak z tymi ulotkami kilka godzin, właściwie po pewnym czasie nawet nie zauważa się twarzy ludzi, chyba że czymś się wyróżniają. Zwraca się za to uwagę na ręce, które te karteczki odbierają.
Można zauważyć pewne analogie. Na przykład, że ręce spracowane i nierzadko brudne, sięgają po ulotkę częściej niż ręce zadbane, ze złotymi zegarkami na przegubie.
Są ręce, które opowiadają historie. 
Młode i silne ręce, brudne od smaru, czyste i zadbane, stare i pomarszczone, zawinięte w bandaże, pokryte wyblakłymi tatuażami, czy drogą biżuterią. Każde z nich mówią coś o właścicielu, mimo że nie wypowie on do nas ani słowa.
Niektóre ręce opowiadają jednak historię, której nie chce się wysłuchać, czy nawet zauważyć. Historię, której szczegółów nie znamy ale wiemy że nie była przyjemna, ani wesoła.
Mówię tutaj o rękach pokrytych regularnymi, równoległymi bliznami, które często sięgają aż zgięcia łokcia. Zadziwiająco często ręce te należą do młodych twarzy, które uśmiechają się, ale tylko dlatego że tak zostały nauczone.
Zaczęłam liczyć ile takich rąk mijam dziennie. Czasem były to ręce żeńskie, czasem męskie, ciemne, jasne, pokryte tatuażami, czy biżuterią. Ślady na nich w większości zabliźniły się, lecz spotykałam też świeże, kilkudniowe rany.
Chodziłam, liczyłam i zastanawiałam się ile fałszywych historii się za nimi kryje: "podrapał mnie kot", "nóż omsknął mi się na bułce", "spadłem z roweru na żwir", oraz ile razy ktoś uwierzył w te historie, tylko dlatego żeby nie wierzyć w prawdę.
Ludzie nie lubią prawdy, prawda bywa niewygodna. Ludzie lubią udawać, że wszystko jest w porządku, bo tak jest prościej. Dla obu stron.
Jednego dnia pojawiła się tylko jedna para takich dłoni, następnego trzy. Zdarzały się też dni, gdzie dłonie z przykrą historią nie pojawiały się wcale. Możliwe, że tego dnia były zajęte, miały inna trasę, czy po prostu pominęłam je w tłumie ludzi.
Rekord takich dłoni na dzień, do tej pory wynosi sześć par. Pragnę podkreślić, że miasto w którym pracuję nie jest duże, a ja krążę w kółko tylko po jednej ulicy i często omijam ludzi po drugiej stronie, gdzie ulotki rozdaje mój kolega.
Zastanawiam się ile wynosi jego rekord i czy w ogóle to zauważa. Może uda mi się namówić go, żeby również liczył. Wtedy statystyki będą dokładniejsze o jedną ulicę.
Chciałam się teraz skierować przede wszystkim do ludzi, których smutna historia jest wypisana na ich rekach nie tuszem lecz krwią i bliznami.
Może Wam się wydawać, że to jedyne rozwiązanie i nikogo nie obchodzi Wasza historia, że nikt jej nie zauważa i musicie sami radzić sobie z problemem, którego często nie jesteście w stanie nawet sprecyzować.
Jednak ludzie widzą. Może jest to kasjerka, która wydaje Wam resztę w sklepie, lub ulotkarz wciskający reklamę banku, albo kontroler biletów w autobusie.
Obserwujemy, ale nie oceniamy. Nie mamy do tego prawa.
Są jednak ludzie, z którymi możecie porozmawiać anonimowo. Których nie musicie nawet oglądać jeśli nie macie ochoty. Często ci ludzie też mają swoje smutne historie i wiedzą jak pomóc.
Nie jesteście sami, nigdy nie będziecie.
Proszę Was tylko o szansę dla samych siebie. Zadzwońcie. Te numery są darmowe.
Dziękuję.

Telefon Zaufania dla Dzieci i Młodzieży: 116111
Telefon Zaufania dla Osób dorosłych w Kryzysie Emocjonalnym: 116123
Linia wsparcia dla osób w stanie kryzysu psychicznego: 800702222 (całodobowa)

Są to telefony ogólnopolskie, jeśli mieszkasz za granicą w internecie znajdują się numery obowiązujące w Twoim kraju.

Zdaję sobie sprawę, że niektórzy tną się "dla szpanu", czy posiadają egzotyczne zwierzę, które im w taki sposób naznacza swoją obecność.
Jestem jednak zdania, że lepiej wyciągnąć rękę, która zostanie odrzucona, niż nie wyciągnąć jej wcale.
Tutaj prośba do wszystkich.
Nasze społeczeństwo obejmuje coraz większa znieczulica. Przywykliśmy do faktu, że choroby psychiczne są chorobami wstydliwymi i nie należy się do nich przyznawać, ponieważ społeczeństwo odrzuca takich ludzi. O zdrowie mentalne należy się jednak troszczyć tak samo jak o zdrowie fizyczne.
Jeśli nie potraficie pomóc, wskażcie specjalistę. Czasem wystarczy zwykła rozmowa. Nie odwracajmy jednak wzroku, nie udawajmy, że nic się nie dzieje.
Nie mówmy osobie z problemami, żeby przestała, uśmiechała się więcej lub zobaczyła jaśniejsze strony. To tak nie działa, to nie na tym polega.
Wiem, że ten post jest dość nietypowy dla takiego bloga, ale czasem jest on konieczny.
Jeśli otworzy chociaż jedne oczy i zamknie chociaż jedną ranę, znaczy że było warto.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz