Etykiety

Co tu się dzieje?

Witam!
Szybkim wstępem: Morfina to moja suka (Golden Retriever), przez którą wielokrotnie jestem świadkiem sytuacji których normalnie bym nie zobaczyła. Te sytuacje są opisywane na tym właśnie blogu. Jeśli jesteś tu przypadkiem to wiedz, że bardzo zbłądziłeś.

czwartek, 16 sierpnia 2018

Co jest z tymi ludźmi?

Wiecie, nie mam nic do psów spuszczonych ze smyczy i chodzących luzem. To ich właściciele bardziej mnie przerażają.

Szliśmy z Morfiną (na smyczy) trawnikiem i każda z nas zajęta była sobą. Ja sprawdzałam wiadomości w telefonie, ona odczytywała właśnie maila zostawionego przez innego psa na pobliskich krzakach, kiedy podbiegł do nas Maltańczyk.
Spojrzałam tylko na obwąchujące się psy i wróciłam do telefonu.
Wtedy usłyszałam jak z kobiety oddalonej od nas o ładny kawałek, wydobył się nieokreślony dźwięk, przypominający wiertarkę udarową i z histerią zawołała:
- Aaaaaa! Ona ma cieczkę! -
Pomyślałam, no spoko. Dzięki za info.
Kobieta jednak kontynuowała:
- Ona ma cieczkę! Niech Pani trzyma psa -
Spojrzałam na babeczkę, która gnała do nas trawnikiem najszybciej jak tylko mogła. To znaczy tak mi się wydaje, bo była zadyszana chociaż jej nogi niespecjalnie odrywały się od ziemi.
- To też jest suka - odpowiedziałam, żeby laska zaraz nie dostała zawału, że mój pies 30 kg zgwałci jej psa 5 kg. (To się zdarza, ja wiem)
Zamiast jednak uspokoić się kobieta zbladła i przyspieszyła, mamrocząc do siebie "Jezu, Jezusie".
- One się zaraz pogryzą! Przecież to dwie suki, niech Pani trzyma swoją bo jak ją złapie w zęby to nic z mojej nie zostanie! Jezus Maria! -
Spojrzałam na psy.
Morfina leżała na boku i merdała ogonem, a biała kulka obwąchiwała jej uszy, również merdając ogonem. Uroczość.
- Wie Pani co, chyba nie specjalnie mają zamiar się gryźć -
Kobieta w końcu dopadła do swojej suki i podniosła ją na ręce, robiąc sobie z niej gustowny szaliczek.
- No niewiele brakowało! Matko jak się wystraszyłam -
- Może jak suka ma cieczkę to wartałoby ją mieć na smyczy jednak. Tak będzie bezpieczniej -
Kobieta chyba poczuła się urażona faktem, że śmiem zwracać jej uwagę bo odpowiedziała:
- A takie wielkie bydle to wartałoby mieć w kagańcu -
Nie miałam ochoty dyskutować już w temacie tego, że to jej pies do nas podbiegł ani tego, że oba były przyjaźnie nastawione i tylko się wąchały, więc wiedząc że laska i tak nie zobaczy swojej winy odpowiedziałam:
- No tak, przecież o mały włos nie odgryzła jej głowy -
Rozeszliśmy się każda w swoją stronę, chociaż mała kulka dalej puszczona była luzem mimo posiadania przez jej właścicielkę smyczy.
Inteligencja paruje chyba z upałem i ucieka do atmosfery, bo nie wiem jak to inaczej wyjaśnić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz