Etykiety

Co tu się dzieje?

Witam!
Szybkim wstępem: Morfina to moja suka (Golden Retriever), przez którą wielokrotnie jestem świadkiem sytuacji których normalnie bym nie zobaczyła. Te sytuacje są opisywane na tym właśnie blogu. Jeśli jesteś tu przypadkiem to wiedz, że bardzo zbłądziłeś.

poniedziałek, 27 sierpnia 2018

Bo każdy ma swój system wartości, czyli o kolorowych bandażach

Opowiem Wam dzisiaj o czysto estetycznej rzeczy, jaką zauważyłam na przestrzeni lat w gabinetach weterynaryjnych.
Weterynarze dzielą się na takich, co mają w nosie estetykę i ważne są dla nich względy techniczne, oraz na takich, których to właściwie obchodzi i starają się połączyć jedno z drugim.
Ja, kiedy jeszcze pracowałam w gabinecie jako technik, byłam z tej drugiej grupy.
O czym ja właściwie mówię? Już wyjaśniam.
Bandaże samoprzylepne KRUUSE.
Jeśli Wasz pies kiedykolwiek miał jakiś zabieg, czy choćby pobieranie krwi, jest wysoko prawdopodobne, że spotkaliście się z tym produktem.
Kupuje się go na rolki i hurtownia zazwyczaj przywozi karton zarówno jednolitych kolorystycznie, jak i tych pokrytych rożnymi wzorkami bandaży.
Są to naprawdę różne wzory, od łapek, kości, tęczy i jednorożców, po drut kolczasty, moro i czaszki.
Otóż ja, jak i kilku weterynarzy oraz techników których znam, wyznajemy zasadę, żeby dobierać bandażyk do rodzaju, wielkości i urody pieska, kotka, świnki, czy co to tam akurat jest pacjentem. Podczas kiedy ta druga grupa wyciąga pierwszy bandaż, na jaki natrafi w szufladzie i go używa.
Nie zrozumcie mnie źle, nic do tego nie mam. W końcu to tylko bandaż.
Aczkolwiek kombinacje jakie wychodzą z takiego założenia są co najmniej komiczne.
Z naszego gabinetu wychodziły więc policyjne Owczarki z bandażem w różowe serduszka i słodkie, małe Maltańczyki przywdziane w moro i czaszki.
O ile nie było to problematyczne przy pobieraniu krwi, ponieważ w domu można już ściągnąć to cudo, to w przypadku większych zabiegów, gdzie owijana była na przykład cała noga i opatrunek musiał wytrwać załóżmy miesiąc, to stanowiło już powód pobłażliwych spojrzeń.
Mieliśmy autentycznie przypadek typowego karka, który oddał swojego Dobermana na operację rzepki i odebrał go w bandażu w jednorożce, który pies musiał nosić trzy tygodnie.
Jego mina była bezcenna. Postrach dzielnicy w opatrunku w rogate konie. Naprawdę chciałabym go zobaczyć, jak buja się z koleżkami po mieście z tym swoim bickiem 60 cm w obwodzie, Dobermanem o imieniu Killer na łańcuchu... w bandażu w jednorożce.
Dlatego ja zawsze starałam się dobrać - duże i groźnie wyglądające psy: moro, czaszki, drut kolczasty, kolor jednolity, małe i urocze: tęcze, jednorożce, serduszka, kwiatuszki. Zdarzało się, że właściciele małych psów sami pytali o czaszki, a opiekunowie dużych o coś słodkiego, ale poza tymi przypadkami starałam się celować w ogólną kompozycję.
Moja szefowa natomiast (cud kobieta) miała to jednak gdzieś i jeśli klientowi nie pasowało coś w zestawieniu kolorystycznym na swoim zwierzu, mógł się zmierzyć z nią w konfrontacji.
Tego jednak nikomu nie polecam i klienci też chyba wyczuwali to instynktownie, bo wystarczyło jedno spojrzenie tej kobiety i mijały im wszelkie wątpliwości co do słuszności bandaża w biedronki na swoim Bernardynie.
Także tak... estetyka rzecz względna.

1 komentarz:

  1. Ale Bernardyny sa takie kochane! Biedroneczki jak nic do nich pasuja! ;)

    OdpowiedzUsuń