Etykiety

Co tu się dzieje?

Witam!
Szybkim wstępem: Morfina to moja suka (Golden Retriever), przez którą wielokrotnie jestem świadkiem sytuacji których normalnie bym nie zobaczyła. Te sytuacje są opisywane na tym właśnie blogu. Jeśli jesteś tu przypadkiem to wiedz, że bardzo zbłądziłeś.

piątek, 3 sierpnia 2018

Bo dzień Goldena był

Spacer z psem jak każdy inny.
Za plecami słyszę dziecięcy krzyk małego odkrywcy, który właśnie ujrzał co najmniej zaginioną Atlantydę:
- Golden! -
Odwracam głowę i widzę garstkę dzieci wpatrujących się we mnie jak lew w ranną antylopę i nie wiem czy uciekać, czy paść na ziemię i udawać trupa. Dzieci biegną w moją stronę i zatrzymują się w odległości bezpiecznego metra. W ich oczach świecą iskierki, jakbym na smyczy prowadziła co najmniej smoka albo chociaż jednorożca.
- Tak, to Golden - odpowiadam, nie za bardzo wiedząc w jakiej krainie się teraz znajduję.
- Ekstra! Możemy zdjęcie? -
Stoję tam, niedowierzając i zastanawiając się kiedy właściwie tak pospolita rasa stała się obiektem paparazzi ale patrząc na te żebrzące spojrzenia nie mogę się nie zgodzić.
Dziecki oblegają wniebowziętą Morfinę i cykają kilka fotek, po czym zbierają się i zaczynają wypatrywać następnej zdobyczy.
- Przepraszam, a właściwie po co wam te zdjęcia? -
- Wie Pani, mamy taką zabawę. Dziadek Tomka podzielił nas na zespół dziewczyn i chłopców i codziennie daje nam inną rasę psa. Który zespół jednego dnia znajdzie więcej psów tej rasy wygrywa po dychu na łebka! Tylko trzeba mieć zdjęcia, żeby nie wyszło że ktoś ściemnia. Dzisiaj jest dzień Goldena -
Myślę sobie, no można i tak.
W końcu wszystko za cenę świętego spokoju, a i dzieciaki chyba dobrze się przy tym bawią.
Ciekawi mnie tylko co zrobią, kiedy dziadek śmieszek wymyśli jakąś rzadką rasę typu Komondor, czy Podenco.
Te dzieci prędzej umrą z wycieńczenia szukając, niż oddadzą wygraną drużynie przeciwnej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz