Etykiety

Co tu się dzieje?

Witam!
Szybkim wstępem: Morfina to moja suka (Golden Retriever), przez którą wielokrotnie jestem świadkiem sytuacji których normalnie bym nie zobaczyła. Te sytuacje są opisywane na tym właśnie blogu. Jeśli jesteś tu przypadkiem to wiedz, że bardzo zbłądziłeś.

środa, 24 kwietnia 2019

Rant o introwertyzmie i społecznych lękach

Na pewno część z Was spotkała się z terminem Social anxiety, czyli w tłumaczeniu na polski - Lęk społeczny.
Czym jest lęk społeczny?
Według Wikipedii lęk społeczny jest
"(...) terminem określającym występowanie odczucia lęku w związku z różnymi relacjami interpersonalnymi. W zależności od autorów pojęcie to jest utożsamiane albo z fobią społeczną albo lękiem przed ludźmi, jednak nie na tyle silnym, aby było zakwalifikowane jako zaburzenie psychiczne lub normalnym zachowaniem większości ludzi, polegającym na występowaniu różnego stopnia lęku w sytuacjach, w których wymagane jest wywarcie na kimś określonego wrażenia bądź zachowanie danej osoby może zostać poddane ocenie."
Nie będziemy się jednak tutaj wdrażać w mowę naukową, bo od tego są specjalistyczne strony na których można delektować się taką konstrukcją zdania, która dla niektórych niewiele wnosi.
Przede wszystkim nie należy mylić lęku społecznego z osobowością borderline, o której można poczytać TUTAJ <----, ponieważ o ile borderline powinna zostać poddana leczeniu i jest niebezpieczna na dłuższą metę, tak lęki społeczne posiada niemal każdy w większym lub mniejszym stopniu.
Nie wierzycie?
Mały test.
Czy kiedykolwiek przechodząc obok grupki śmiejących się ludzi pomyśleliście, że mogą śmiać się z Was?
A może nie lubicie wykonywać telefonów do obcych ludzi, nawet jeśli musicie tylko zamówić pizzę, albo dopytać o coś w urzędzie?
Jesteście jednocześnie podekscytowani poznaniem nowych ludzi, ale też boicie się ich oceny?
Nie lubicie wystąpień publicznych?
Widząc jakąś krępującą sytuację skręca Was wewnętrznie w środku, czujecie pełen "cringe" i nie możecie na to patrzeć?
Jeśli odpowiedzieliście pozytywnie na chociaż jedno z tych pytań to znaczy, że chociaż raz w życiu, a prawdopodobnie i więcej razy mieliście do czynienia z lękiem społecznym który odpala w mózgu poczucie zagrożenia i stres. Reakcjami obronnymi mogą być unikanie kontaktu wzrokowego, bawienie się bransoletką lub zegarkiem, czy milczenie mylone często z nieśmiałością.
Najczęściej narażeni na społeczne lęki są introwertycy, którzy określani są błędnie jako gburowaci odludkowie. W rzeczywistości takie odcinanie się to nie oznaka wyższości, czy niechęci do drugiej osoby lecz usilna próba naładowania własnych akumulatorów. W przeciwieństwie do ekstrawertyków, którzy swoją energię czerpią z tłumu i uwielbiają być w centrum uwagi otoczeni wieloma osobami, z introwertyka wysysa to życie i wymaga olbrzymich pokładów energii.
Introwertyk potrzebuje chwilę w ciszy i samotności, bo jak to ujęła Susan Cain:
„Quiet. The Power of Introverts in a World That Can’t Stop Talking”
Introwertycy nie lubią dużych grup, głośnych miejsc i bezcelowych dyskusji, ale to nie znaczy, że nie potrzebują ludzi. Wolą jednak spotkać się w małej grupce bliskich znajomych niż przebywać na imprezie wśród wielu osób, których nigdy wcześniej nie widzieli. Czasem potrzebują dnia dla siebie i wieczoru przy książce. Przez swoją potrzebę chwilowej samotności dużo częściej mają jednak problemy ze społeczna fobią.
Lęk społeczny został określony przez niektórych badaczy jako choroba cywilizacyjna... tak jak zresztą otyłość.
Psychologowie opracowali mnóstwo technik jak radzić sobie z tym lękiem zarówno samemu jak i z pomocą specjalistów, ale wielu z nich zgodnych jest co do tezy, że jeżeli introwertyzm i lęki społeczne nie są skrajne i nie utrudniają życia danej osobie, to nie należy doszukiwać się w nich problemu.
Są ludzie, którzy twierdzą, że:
"Introwertyków najlepiej kształtuje się w szkolnych ławkach gdzie godzinami blokuje się kontakty interpersonalne. Potem już tylko internet i telewizja i niektórym tak zostaje na dłużej"
Co nie jest oczywiście prawdą. Wielu obecnych introwertyków było wychowywanych na ekstrawertyków, lecz nie potrafili się odnaleźć w takiej rzeczywistości. Otoczenie ma wpływ na ukształtowanie człowieka, ale osobiste predyspozycje jednostki zdają się odgrywać większą rolę. Introwertyk na pewno nie unika kontaktów z ludźmi. On je tylko ogranicza do niezbędnego minimum. Introwertycy tylko wydają się zdystansowani i zamknięci. Może czasami niechętnie mówią ale nie należy odbierać tego osobiście. Należy dać im czas na przemyślenia i zwolnić, pozostawić odrobinę przestrzeni żeby nie czuli się otoczeni i zmuszeni do ucieczki.

Nie zawsze fobie społeczne i introwertyzm są normalne, więc jak to rozpoznać?

Stresujesz się wykonaniem telefonu, ale po kilku głębokich wdechach, przekonaniu się że musisz go wykonać i powtórzeniu w myślach po raz dwudziesty tego co chcesz powiedzieć dzwonisz - norma, nie interweniować.

Stresujesz się wykonaniem telefonu do tego stopnia, że zwlekasz z nim tydzień, nie możesz przez to spać ani się na niczym skupić, a w końcu i tak błagasz kogoś by zrobił to za Ciebie lub rezygnujesz - nie norma, potrzebujesz pomocy.

Odmawiasz wyjścia ze znajomymi, bo czujesz że w ten dzień Twoja społeczna bateria jest na wyczerpaniu i potrzebujesz spokojnego wieczoru z jakimś serialem i kotem na kolanach żeby się odmóżdżyć, ale przy następnej okazji wychodzicie - norma, nie interweniować.

Odmawiasz wyjścia ze znajomymi za każdym razem bez wyraźnego powodu i ukrywasz się w swojej jaskini miesiącami wychodząc tylko po niezbędne zakupy i unikając ludzi jak ognia - nie norma, potrzebujesz pomocy.

Proste? Proste.

Ktoś jest cichy i spokojny, ale przy głębszym poznaniu okazuje się fajną osobą i po prostu potrzebował więcej czasu - normalne.

Ktoś jest ewidentnie zestresowany mimo, że znacie się od dawna, ma huśtawki nastrojów od dłuższego czasu, okalecza się, przejawia stany depresyjne nawet myśli samobójcze? - absolutnie nie jest to normalne. Należy zwrócić się o pomoc do rodziny i specjalisty.

Czasem oczywiście odróżnienie jednego od drugiego nie jest takie proste, ponieważ osoby z depresją i myślami samobójczymi potrafią ukrywać to w sobie tak dobrze, że nawet najbliżsi nie mają o tym pojęcia. Często takie osoby są bardzo żywiołowe i energiczne przy innych ludziach i dopracowują maskę "wszystko jest w porządku" do perfekcji.
Mówimy jednak o przypadkach ewidentnych.

Po co ten post właściwie powstał?

Właściwie w jednym celu. Żeby uświadomić ludziom, że zmuszanie innych do zachowań jakie sami uważamy za normę do niczego nie prowadzi. Jesteśmy różni. Jedni są introwertykami, inni ekstrawertykami. Jedni mają społeczne lęki, inni mogą tańczyć na golasa w fontannie śpiewając "You're the one that I want" i nie czuć nawet cienia zażenowania. Nikt nie każe ekstrawertykowi spędzać cichego piątkowego wieczoru w klubie książki, więc dlaczego od introwertyka wymaga się chodzenia na imprezy i zmusza się go do czynności które nie są dla niego wygodne tylko dlatego, żeby "nie był snobem i się zabawił". Jego to nie bawi, nie cieszy i nie zadowala.
Przestańmy.
Zaakceptujmy fakt, że jesteśmy różni nie tylko z zewnątrz ale i w środku i dajmy innym żyć. Ekstrawertyk potrafi doskonale dogadać się z introwertykiem, ponieważ jeden uwielbia skupiać na sobie uwagę i dużo mówić, a drugi potrafi go słuchać i nie ma nic przeciwko temu. Często jest nawet wdzięczny, że nie musi zabierać głosu.
O ile ktoś nie zatraca się w sobie zbyt bardzo i jego społeczne lęki nie przeszkadzają mu znacząco w codziennym życiu nie ma czego naprostowywać. Nie jesteśmy idealni, żadne z nas. Takie drobne niedoskonałości kształtują jednak osobowość i to kim jesteśmy.
Starajmy się zrozumieć innych, a może uda nam się lepiej zrozumieć i samych siebie.
Koniec rantu, można się rozejść.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz