Etykiety

Co tu się dzieje?

Witam!
Szybkim wstępem: Morfina to moja suka (Golden Retriever), przez którą wielokrotnie jestem świadkiem sytuacji których normalnie bym nie zobaczyła. Te sytuacje są opisywane na tym właśnie blogu. Jeśli jesteś tu przypadkiem to wiedz, że bardzo zbłądziłeś.

niedziela, 14 kwietnia 2019

Palemka pobiegła

Niedziela Palmowa 2019. Już od rana ludzie odziani w swoje najlepsze ubrania prześcigają się w drodze do kościoła. Trwa walka o to czyja palemka największa, czyja najszersza, czyja najkolorowsza, albo najbardziej naturalna.
Z daleka paradzie kolorowych badyli przygląda się Morfina. Pies wzdycha ciężko i spogląda na mnie mając nadzieję na zabawę takim ładnie ozdobionym patyczkiem. Ku rozpaczy Świniaka nie zezwalam na pościg za ludźmi dzierżącymi swe roślinne berła. Puchate i żebrzące próbuje przekonać mnie jeszcze hipnotyczną czernią swoich oczu, niestety odporność na takie bajery wyrobiona na przestrzeni lat przyczynia się do braku efektywności techniki.
Pies jest niepocieszony. Szkoda żeby się marnowały takie wielkie gałęzie, jeszcze z jakimiś piórkami i innymi ozdóbkami. Genialnie by się to ciamkało.
Morfina nie jest jednak jedynym koneserem badyli. Po patyczka deluxe biegnie właśnie spuszczony ze smyczy Reks. Z prędkością małego geparda dopada do ludzi, którzy by uchronić swoje palemki przyjmują teraz pozę Statuy Wolności. Właścicielka biegnie po psa, ale przegrywa z rozbrykanym czworonożnym, który przebiega od człowieka do człowieka szukając jakiegoś niżej położonego patyka. Ofiarą padają małe dzieci, które niosą swoje palemki skonstruowane z jednej gałązki bukszpanu i dwóch piórek. Nawet nie orientują się kiedy z małych rączek znika dzierżony przed chwilą badylek. 
Reks z uśmiechem na pysku wymija slalomem swoja panią i pędzi na trawę, gdzie będzie mógł w spokoju rozkoszować się rozrywaniem zdobyczy na strzępy. Przynajmniej do momentu pojawienia się właścicielki, ale wtedy po prostu przeniesie się ciutkę dalej. 
Morfina patrzy na to wszystko z zazdrością i obdarza mnie spojrzeniem mówiącym "A on to może". Jej dezaprobatę do mojej osoby czuję przez płaszcz.
Rozpoczyna się nietypowy mecz baseballu. Reks dobiega do pierwszej bazy i mimo kontrataku jego pani jak i rodzica dziecka pies ma szansę zdobyć punkt. Ślizgiem przedziera się między ludzkimi nogami i jest już w połowie drogi do kolejnej bazy kiedy niespodziewanie na boisko wkracza trzeci gracz, który podstępem i parówką próbuje przekonać psa do oddania zdobyczy. Reks zastanawia się chwilę i kalkuluje, ale w końcu oddaje mecz walkowerem i porzuca wyciumkaną palemkę. Pies dostaje wędlinę i wędruje na smycz, dziecku zwrócone zostaje utracone dobro i dziewczynka patrząc z niedowierzaniem na patyk głaszcze piórka, które jeszcze na nim zostały, chwyta rękę rodzica i idzie dalej wesoło zamiatając palemką chodnik.
Wszystko kończy się tak szybko jak się zaczęło. Tylko Morfina wydaje się nie być zadowolona z sytuacji. Ona też chce badyla z piórkami. Wylewa się z niej poczucie niesprawiedliwości. Brak parówki boli ją chyba jeszcze bardziej niż brak palemki. Świniak patrzy tęsknie za odchodzącymi gałązkami i wzdycha tak głęboko, że zmianę prądów obserwować można aż nad morzem.
Życie bywa takie niesprawiedliwe.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz