Etykiety

Co tu się dzieje?

Witam!
Szybkim wstępem: Morfina to moja suka (Golden Retriever), przez którą wielokrotnie jestem świadkiem sytuacji których normalnie bym nie zobaczyła. Te sytuacje są opisywane na tym właśnie blogu. Jeśli jesteś tu przypadkiem to wiedz, że bardzo zbłądziłeś.

środa, 31 lipca 2019

Cyrk, do tego na kółkach

Do miasta przyjeżdża cyrk.

Rozstawiona zostaje kasa, arena i małej wielkości wybiegi dla roślinożerców. Mimo coraz większej świadomości co do traktowania dzikich zwierząt, zmuszonych do pracy w cyrku, część osób dalej krąży wokół namiotu jak pszczoły wokół kwiatka, bo na plakacie jest tygrys, lwy i niedźwiedź, więc jak tu nie zobaczyć takiego widowiska? Nie ma to jak niedźwiedź z hula hopem, albo tygrys skaczący po beczkach. Rozrywka wysokich lotów.
To tylko zwierzęta, więc nikt nie zwraca uwagi na warunku bytowe, zwłaszcza drapieżników.

Lwy i niedźwiedzie pozbawione są wybiegu. Krążą w klatkach wielkości małej łazienki, w pełnym słońcu, upchane jak karpie na Wigilię w markecie. Wielbłądy, lamy i zebry mają zorganizowane wyjście z prowizorycznym ogrodzeniem (również w pełnym słońcu).
Część ludzi patrzy zniesmaczonych, część ekscytuje się jakby właśnie wygrali milion dolarów.

Do wybiegu lam podchodzi matka z trójką dzieci, z czego najmłodsze jest jeszcze w wózku. Tuż za nimi powoli podąża ojciec rodziny. Wygląda na typowego karka, który przez masę mięśniową rozbudowaną na bicepsie już dawno musiał zrezygnować z możliwości podrapania się po plecach własną ręką.
Przy wózku drepcze York. Pies już z daleka ujada i startuje do roślinożerców, co płoszy zwierzęta oddalające się od źródła hałasu.
- Proszę zabrać psa, bo pani stresuje zwierzęta - upomina kobietę jeden z cyrkowców.
- Co to za cyrkowe lamy, co się zwykłego psa boją?
- Są przyzwyczajone do konkretnego hałasu to raz, mają teraz przerwę i czas na odpoczynek to dwa, a trzy z psem i tak pani do cyrku nie wejdzie.
- Przecież stoję przed cyrkiem, tak? Dzieci chyba mają prawo sobie popatrzeć na zwierzątka, tak? To, że one się nie potrafią zachować jak trzeba to już pana problem - odpowiada niewiasta, próbując przegłuszyć drącego się Fafika.
Wątły mężczyzna w świecącym stroju spogląda na stojącego za kobietą bodyguarda, po czym rezygnuje z dalszych kłótni i odchodzi, upominając ponownie kobietę żeby nie płoszyła zwierząt i odeszła ze szczekającym psem nieco dalej.
Ani mamę Jessicę, ani psa Fafika to jednak nie wzrusza i do hałasowania po chwili dołącza jeszcze najmłodsze berbecie.
- Mama Was zabierze do cyrku, tak. Pooglądacie sobie zwierzątka.
- No nie wiem - przemawia w końcu ojciec - Słyszałem, że te zwierzęta się tam męczą.
Jestem pełna podziwu dla mężczyzny i mam ochotę zacząć mu robić jednoosobowe owacje, niestety jego małżonka ma inne zdanie w tym temacie.
- Co? Dzieciom żałujesz? Nie dość, że coś im raz do roku stawiasz, to jeszcze będziesz wybrzydzał? Adrianek chce zobaczyć tygrysy i tygrysy zobaczy - kończy wywód matka i zmierza z dziećmi do wejścia.
Pomijając fakt, że Adrianek nie jest jeszcze w stanie sformułować jednego zdania i jedyne czego obecnie chce to butelki i zmiany pieluszki, to starsze potomstwo też nie wygląda na specjalnie zainteresowane zwierzętami i woli przeglądać coś na ekranach swoich komórek.
Mężczyzna próbuje jeszcze kilkukrotnie delikatnie odciągnąć ukochaną od tego pomysłu, ale niestety kobieta upiera się, wykłóca przy kasie w związku z cenami biletów dla dzieci (bo przecież powinny wchodzić za darmo) i cała rodzina wchodzi do namiotu tylko po to, by piętnaście minut później z niego wyjść, ponieważ Adrianek wystraszył się wielkich kotów, starszej córce się nudziło, a drugiemu synowi zachciało się do toalety.

Tyle z przedstawienia, ale cyrk i tak zarobił i będzie mógł kontynuować swój obwoźny biznes ze zwierzętami które nigdy nie powinny znaleźć się w takim położeniu, ale znajdują się w nim dla rozrywki i zabawy ludności.

Niestety dla nich ma to mało wspólnego z zabawą i rozrywką.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz