Etykiety

Co tu się dzieje?

Witam!
Szybkim wstępem: Morfina to moja suka (Golden Retriever), przez którą wielokrotnie jestem świadkiem sytuacji których normalnie bym nie zobaczyła. Te sytuacje są opisywane na tym właśnie blogu. Jeśli jesteś tu przypadkiem to wiedz, że bardzo zbłądziłeś.

poniedziałek, 3 grudnia 2018

Ratler morderca i techniki Doga

W mieście pojawili się nowi ludzie, a wraz z nimi nowy pies. Wielki, czarny Dog niemiecki o usposobieniu owieczki i godnym imieniu Ragnar. Kiedy pierwszy raz spotkaliśmy cielaczka Morfina przyglądała mu się jak dziwnemu zjawisku natury. Niby pies, ale żeby wielkości kucyka? Trzeba było to zbadać, więc ostrożnie podeszła do olbrzyma. Najpierw nos, potem długo nic, potem tułów i na końcu merdający ogon. Pies okazał się bardzo przyjazny i już po dziesięciu sekundach wąchania się cielaczki biegały sobie wesoło po polu jakby znały się od lat. Na jeden krok Ragnara Morfina robiła cztery, ale starała się za nim nadążyć.
Szczęście nie mogło trwać jednak długo. Na horyzoncie pojawił się Ratler. Biła od niego chęć mordu i kiedy tylko zauważył inne psy ruszył szarżą warcząc jak wściekła farelka. Właścicielka nie miała szans go dogonić. Pies pruł z dwadzieścia na godzinę i nie miał zamiaru się zatrzymać. Mózg mówił mu że jest za mały na takie starcie, lecz waleczne serce podpowiadało inaczej. Morfina przerywając zabawę podbiegła wesoło w stronę małego ujadacza i zaczęła merdaniem ogona zachęcać go do zmiany nastawienia. Nic z tego, pies był już w połowie drogi i pragnął rozlewu krwi. Morfina widząc, że jej plan nie zadziała postanowiła się powoli wycofać, unikając konfliktu, lecz radar Ratlera był wycelowany właśnie w nią. Pies z impetem dopadł do suki i starał się z całych sił przebić małymi ząbkami przez grube futro, by przegryźć tętnicę i wyrwać narządy. Morfina spanikowała. Coś było wściekłe i chciało ją pożreć. Techniką ślizgową wparowała pod stojącego Ragnara i chowając się między jego łapami piskiem oznajmiała że ma dość takiej zabawy. Wtedy spanikował i Ragnar. Pies wielkości torby cukru rzucał się raz do jednego raz do drugiego wroga, nie mogąc zdecydować które z nich zabić pierwsze. Dog niemiecki postanowił przyjąć Goldenią taktykę i również schować się pod czyimiś nogami. Jako że innego psa nie było wybrał Morfinę i wpełzł pod nią, kiedy ta lekko się podniosła. Nie wziął jednak pod uwagę różnicy wielkości i kiedy wstał suka zawisła na nim jak ranna zdobycz na koniu. Ratler dziabał po nogach, a Ragnar postanowił spróbować ucieczki, z Morfinim szaliczkiem wokół szyi. Suce chyba średnio podobała się przejażdżka bo wyrażała swoje niezadowolenie pomrukami dezaprobaty. Cóż, przynajmniej łapki były bezpieczne, wisząc w powietrzu i powiewając na wietrze. Przy jednym z zakrętów świnkowi udało się ześlizgnąć z pleców większego kolegi i podjąć próbę ucieczki. Nie musiała jednak tego robić, tym razem celem był Ragnar. Kiedy Dog zmęczył się ucieczką stanął bezsilnie, merdając ogonem i czekał aż Ratler przyczepi się do tylnej łapy. Czarny olbrzym spanikował. Co robić? Gdzie się skryć? Tato pomocy. Wtedy pies postanowił usiąść. Nastała cisza. Coś kotłowało się pod ogonem Ragnara, jednak warkot jakby zelżał. Tyłek Doga wibrował i tańczył Lambadę ale cisza trwała. Ragnar nie wiedząc co się stało i czy małe zło już odeszło zaczął się przyglądać swoim wędrującym pośladkom, by ujrzeć wyłaniający się spod nich mały nosek.
Ragnar wstał. Ratler zaczął warczeć na nowo. Ragnar usiadł. Warkot umilkł. Pies był wyraźnie zafascynowany magicznymi właściwościami swojego tyłka. Właścicielka małego pieska była jednak mniej zadowolona.
- Aaaa! Piko! Pomocy, niech ktoś ściągnie tę bestię z mojego Piko! -
- To pani bestia napadła na nasze bestie - wtrącił właściciel czarnego cielaczka, który dalej robił przysiady na Ratlerze.
- Panie a co takie maleństwo może zrobić. Przecież on go zadusi, albo połamie! Piko! Piko! -
- Ragnar do mnie, wstawaj - zawezwał chłopak.
Ragnar jednak nigdzie się nie wybierał. Jego oczy mówiły: "Ale kiedy siedzę, to to małe jest cicho". Morfina krążyła wokół ogona Doga i merdając przyglądała się małemu pyszczkowi który pojawiał się raz z jednej strony tyłka, raz z drugiej.
- Ragnar, mówię do Ciebie -
Pies z sapnięciem zlazł z Ratlera i powlókł się do właściciela. Morfina widząc oswobodzoną bestię rzuciła się galopem w moją stronę, niemal kosząc nogi większego kolegi.
Właścicielka miniaturki wzięła lekko oszołomionego psa na ręce i z dalej ujadającym i warczącym Piko oddaliła się w stronę bloków.
Tego dnia Ragnar poznał pierwszą i najważniejszą technikę walki. Jeśli coś Cię wkurza, usiądź na tym.

1 komentarz:

  1. Wieki temu znajomy ponadnormatywny owczarek pana księdza w ten sam sposób pacyfikował atakujące lub zbyt aktywne psy, i to niezależnie od wielkości :) Podobno robił tak sam z siebie. Zwątpił przy szczeniaczku bernardyna wielkości cielaka :) :)

    OdpowiedzUsuń