Całodobowa klinika weterynaryjna. Godziny późnonocne. Przy słuchawce, w roli sekretarki i pierwszej pomocy w razie nagłych przypadków - ja i moja kawusia. W ciągu całej nocy ani jednego telefonu, jednak szczęście nie może trwać wiecznie i około pierwszej w gabinecie rozbrzmiewa dzwonek.
- Klinika weterynaryjna, w czym mogę pomóc? - pytam, podnosząc słuchawkę
- Jesteście otwarci, jak dobrze. Potrzebujemy pilnej pomocy, szybko! -
- Proszę się uspokoić i opisać mi sytuację -
- Pies zjadł czekoladę! Nie wiemy co robić, niech pani pomoże, mamy przyjechać, co mamy robić? To jeszcze szczeniaczek! -
- Spokojnie, jak dawno to było i jak zachowuje się pies? -
- Bogdan! Bogdan, kiedy on tę czekoladę zeżarł? Z piętnaście minut temu -
- Czy pies wykazuje jakieś nietypowe objawy? -
- Nie, normalny jest, ale niech pani coś zrobi, przecież to go może zabić! -
- Można wywołać wymioty. Ma Pani w domu wodę utlenioną? -
- Tak, tak mam. Bogdan Jezusmaria przynieś wodę utlenioną! Nie pytaj się głupio po co tylko zapieprzaj po wodę! -
- Proszę mi powiedzieć jeszcze jaki to jest pies -
- Łaciaty -
- Nie, nie. Mnie chodzi o wagę. Trzeba dostosować dawkowanie tej wody do masy ciała psa -
- Jakieś 40 kg, może 45 bo się spasł, masz tę wodę Bogdan? Szybko! -
- Szczeniaczek 45 kg? -
- Dog niemiecki -
- Rozumiem. Proszę się wstrzymać z tą wodą i powiedzieć mi jak dużo pies zjadł tej czekolady i jaka ona była. Mleczna, gorzka? -
- Matko Boska nie wiem, to ma znaczenie? -
- Ma. Przy tak dużym psie mała dawka mlecznej czekolady nie jest tak szkodliwa jak gorzka w dużych ilościach -
- Pani poczeka, ja dzieci spytam bo to one psa napasły -
- Dobrze -
- Bogdan odsuń się od tego psa z tą wodą. Tak, wiem co powiedziałam, wołaj smrody. Szybko do jasnej cholery tu się liczą sekundy! Dorota, Michał, jaką tą czekoladę żeście psu dali i jak dużo. Szybko! Praliny? Dropsy? Dropsy! Dziesięć dropsów! Jaka czekolada? Szybciej bo jak dupsko spiorę to przez miesiąc nie usiądziecie i czego się śmiejecie jeszcze głupio. Ja Wam dam poczekajcie Wy no. Jaka czekolada pytam! Nie wiedzą jaka! Firma? Jaka firma, no podawajcie! Triksi, coś takiego -
- Jest pani absolutnie pewna, że taka firma? -
- Tak, to lać tę wodę? -
- Ma pani jeszcze opakowanie? -
- Tak, chyba tak. Przynieś opakowanie i skończ się głupio śmiać ale już! No... już mam -
- Czy na opakowaniu jest coś napisane? Jest narysowany piesek? -
- O matko no jest -
- Trixie to psia firma. Dropsy które pani ma nie posiadają prawdziwej czekolady, są przeznaczone dla psów -
- Ja Was pozabijam. Czy Wy jesteście normalni? Przez Was bym psa do rzygania zmuszała i robię z siebie kretynkę -
- Halo, czy wszystko w porządku? -
- Ja bardzo Panią przepraszam, naprawdę. Dostaną manto, przysięgam. Ale macie wpieprz, na Waszym miejscu już bym zaczęła ryczeć -
- Cieszę się, że mogłam pomóc, życzę miłej nocy -
- Michał! Michał do mnie w tej chwili... -
*Klik*
No cóż, przynajmniej właścicielka troskliwa, przejęła się losem psa. Nie ma co narzekać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz