Godziny szczytu w parku, każdy wyprowadza swoje psy, lub ćwiczy z nimi na uboczu. Mężczyzna o budowie i zaroście stereotypowego wikinga przechadza się po okolicy i komentuje z odległości.
- Mój by ich przegonił - mówi z dumą, widząc ścigające się kundelki, które nic sobie z tego jednak nie robią i dalej bawią się w "kto złapie pierwszy ogon konkurenta". Chwilę później gość wypatruje kobietę rzucającą psu frisbee. Border przeskakuje przez nią i łapie dysk w locie, po czym zwraca go rzucającej, by chwilę później znowu wykonywać w powietrzu półobroty.
- Mój to by skoczył wyżej i szybciej by złapał ten krążek - czuje się w obowiązku poinformować kobietę mężczyzna i przechodzi dalej, odprowadzany nieprzychylnym spojrzeniem właścicielki psa.
- Mój to by już tę dziurę dawno wykopał i wyciągnął to co tam siedzi - oświadcza, widząc psiaki kopiące dołek, i węszące dookoła. Właściciele patrzą po sobie, jednak nic nie mówią i odprowadzają człowieka wzrokiem.
W końcu "wiking" wypatruje również mnie i już wiem, że wkrótce Morfina zostanie pokonana w dyscyplinie dowolnej.
- Co, zmęczył się? - pyta mężczyzna, widząc że poję psa wodą.
- Właściwie to... -
- Mój by się nie zmęczył - dokańcza, nie dając mi dojść do słowa.
- Nawet do mnie nie podchodź człowieku - odzywa się chłopak siedzący na ławce ze swoim psem u boku, widząc co się święci - On gryzie -
- Na pewno mój ugryzłby mocniej -
- Jaki jest Twój problem? - pyta młodszy mężczyzna poirytowany zachowaniem brodatego osobnika - Czemu nie pokażesz nam tego psa cud, co to jest najszybszy, najmądrzejszy, najsilniejszy i najzwinniejszy. Gdzie go masz? Chętnie bym go zobaczył -
- Co jest? O co ten gówniarz się rzuca? - pyta kobieta, podchodząc do wikinga i stając u jego boku. Nadeszły posiłki.
- Gówniarz? Pilnuj faceta lepiej, wkurza cały park. Przechwala się psem, którego nawet nikt na oczy nie widział i zaczepia każdą jedną osobę, która jest zajęta swoimi sprawami. Tego gościa, tamtą parę, tą panią i tą też -
- Co Ty odwalasz? - pyta kobieta wikinga - Przecież my nie mamy psa -
- No nie mamy, ale ja tak mówiłem przyszłościowo, bo jak będziemy mieli to będzie najlepszy -
Po tych słowach wiking w chwale i blasku swego ego odchodzi z kobietą u boku, taszcząc ze sobą swoje wysokie oczekiwania względem planowanego zwierzęcia. Nie chcę być pesymistą, ale mam wrażenie że ktoś tu się pewnego dnia boleśnie zderzy z rzeczywistością.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz