Etykiety

Co tu się dzieje?

Witam!
Szybkim wstępem: Morfina to moja suka (Golden Retriever), przez którą wielokrotnie jestem świadkiem sytuacji których normalnie bym nie zobaczyła. Te sytuacje są opisywane na tym właśnie blogu. Jeśli jesteś tu przypadkiem to wiedz, że bardzo zbłądziłeś.

sobota, 8 grudnia 2018

Mity na temat psów, w które niektórzy wierzą do dziś cz. 1

1. Szczękościsk i trzy tony uścisku

Żeby w ogóle zacząć omawiać problem tego mitu należy zrozumieć czym jest sam szczękościsk.
W oparciu o stronę medonet.pl dowiadujemy się, że szczękościsk objawia się czasowym lub całkowitym brakiem możliwości otwarcia jamy ustnej (u ludzi), lub pyska (u psów i innych zwierząt) wskutek odruchowego skurczu mięśni stawu skroniowo-żuchwowego, a dokładniej m. żwacza, m. skroniowego i mięśni skrzydłowych. Może być spowodowany zmianami zapalnymi w okolicy stawu skroniowo-żuchwowego, w gardle lub zębach.
To ostatnie zdanie jest tutaj kluczowe. Szczękościsk jest objawem choroby i nie pojawia się bez przyczyny u zdrowego zwierzęcia tylko ze względu na jego budowę szczęki. Zaprzecza to więc teorii wybranych ras, które mają predyspozycję to występowania szczękościsku.
Tak naprawdę szczękościsk rzadko dotyka psów i jest najczęściej spowodowany bakteriami Clostridium tetani, czyli w języku potocznym - Tężcem, który co prawda jest zakaźny ale nie zaraźliwy. Wrotami infekcji są bowiem skaleczenia i otwarte rany.
Z powodu tego mitu najbardziej ucierpiały Pit Bulle, których dotyczy również kolejna teoria, a mianowicie teoria trzech ton uścisku w szczęce i możliwości miażdżenia kości przez psy wybranych ras.
Właściwie nie wiadomo do końca kto ją zapoczątkował. Wiadomo natomiast że jest błędna.
Trzy tony uścisku to wartość, jaką mógłby osiągnąć trzynastometrowy, ważący sześc ton Tyranozaur.
Żaden pies nie jest w stanie choćby zbliżyć się do takiego wyniku i chyba oczywistym jest dlaczego.
Brady Barr, herpetolog (naukowiec badający płazy i gady) pracujący na potrzeby National Geographic w programie "Niebezpieczne spotkania" sprawdził z jaką siłą gryzą różne zwierzęta.
Wszystkich wierzących w to że bliskie spotkanie z psimi szczękami może okazać się tak bolesne i tragiczne w skutkach jak zderzenie z samochodem dostawczym muszę niestety rozczarować.
Psy wypadają licho w tym rankingu.
Pit Bull który gryzł rękaw z ukrytym specjalistycznym sprzętem pomiarowym okazał się słabszy od Owczarka Niemieckiego. Oba psy uzyskały wynik około 150 kg nacisku. Dla porównania ludzkie zęby potrafią zacisnąć się z siłą ponad 50 kg, szczęki żarłacza białego, czy lwa mogą szczycić się wynikiem 250 - 300 kg, natomiast osiągnięcie hieny to pół tony nacisku. Najlepszy wynik uzyskał krokodyl, który okazał się absolutnym zwycięzcą i dał radę ugryźć aparat z siłą szczęk wynoszącą 1130 kg.
Chyba nie trzeba dodawać nic więcej.

2. Człowiek alfa i dominacja nad psem

Teoria dominacji wzięła się prawdopodobnie z obserwacji zachowań wilków w naturze, które są przecież psimi przodkami.
W rzeczywistości sprawa jest bardziej skomplikowana. W wilczych watahach znajduje się jedna para przewodząca i kilka spokrewnionych z nimi osobników. Wilki nie przejawiają jednak wobec siebie agresji bez powodu i nie dążą do podziałów. Powód jest prosty - muszą przeżyć. Do polowań potrzebne jest całe stado i wszystkie osobniki muszą ze sobą współpracować. Nie ma tam miejsca na dominację, jedynie na przewodnictwo.
Naturalne zachowania ulegają zmianie, kiedy wilki trzymane są w zamknięciu, i znajduje się ich zbyt dużo na danym terenie, lub kiedy próbuje się łączyć stada. Wtedy osobniki są bardziej skore do podziałów.
Watahy wilków i stada likaonów, oraz innych psowatych żyjących w grupach sprowadzają się bardziej do pojęcia rodziny. Są w niej dojrzalsze i bardziej doświadczone osobniki, które nie dadzą sobie wejść na głowę podrostkom, zupełnie jak ludzie.
Psy różnią się jednak od wilków strukturą społeczną i nie są nastawione na uzyskanie najwyższego statusu w grupie. Nie muszą martwić się o przetrwanie, czy walczyć o pożywienie. Co więcej nie traktują nas wcale jak członków stada, a raczej jak coś powyżej. Zapewniamy im wszystko co mają: jedzenie, spacery, zabawę, czułość. Według teorii dominacji człowiek powinien być alfą i zdominować psa, zanim on zrobi to pierwszy. Psom jak się okazuje wcale na tym jednak nie zależy. Pies który warczy przy misce, lub odmawia oddania jakiegoś przedmiotu nie jest dominujący, on broni zasobów. Podobnie sprawa ma się z ciągnięciem na smyczy. To nie oznaka dominacji, a braku pracy z psem, jego nadmiernego pobudzenia i zainteresowania otoczeniem.
Promotorem tej teorii był Konrad Lorenz w 1940 r. który propagował przemoc i bicie psa do uzyskania posłuszeństwa, oraz przewracanie go na plecy, czy ciągnięcie za kark. Takie zachowanie może wyrządzić tylko szkodę. Wywołać strach, czy dezorientację oraz przyczynić się do zepsucia więzi z psem. Więzi, która jest kluczem do porozumienia i sukcesów w dalszej pracy. Ponadto w Polsce najbardziej znanym popularyzatorem tej teorii był John Fisher, autor książki "Okiem psa". Pod koniec życia nawet on wycofał się z własnych poglądów, przyznając że był w błędzie. Z dominacją nie należy jednak mylić wyznaczania granic. Pies czuje się bezpieczniej w uporządkowanym, przewidywalnym świecie, a to wyznaczenie granic ma na celu - określenie jasnych zasad.
Psa nie należy więc dominować. Wystarczy go tylko zrozumieć.

3. Starego psa nie da się nauczyć nowych sztuczek

Zarówno psy jak i ludzie uczą się całe życie. Równie dobrze można stwierdzić, że dziadka Staśka nie da się nauczyć obsługi komputera. Zajmie mu to stanowczo więcej czasu niż młodzikowi, ale z pewnością jest w stanie prędzej czy później przy systematycznej pracy odnaleźć się w elektronicznych nowinkach. To samo tyczy się psów. Nowym komendom będzie trzeba poświecić więcej czasu i cierpliwości, ale przy odpowiednim podejściu każdy pies załapie o co chodzi, niezależnie od wieku. 
To prawda, że łatwiej nauczyć starego psa, który już wcześniej był uczony i od którego wymagało się pewnych rzeczy. Taki pies pamięta poprzednie sztuczki, jego mózg jest bardziej "elastyczny" i potrafi szybciej łączyć wątki niż mózg psa, który nigdy wcześniej nie miał kontaktu z żadną formą tresury, czy wykonywaniem poleceń. 
Stwierdzenie "Im więcej nauczysz psa za młodu, tym szybciej będzie przyswajał nową wiedzę, kiedy będzie już stary" jest prawdziwe, jednak stwierdzenie "Nie nauczysz starego psa nowych sztuczek" prawdziwym nie jest. Nauczysz. Ponadto, niektórzy treserzy zgodnie przyznają że wolą szkolić dojrzalsze psy niż szczenięta. Dorosłe osobniki szybciej się uspokajają i mają już w głowie pewne zachowania, które mogą okazać się pomocne w dalszej pracy. Umysł szczeniaka jest czysty i trzeba go dopiero wypełnić. To dużo więcej roboty i zużytej energii niż przy psie staruszku. Oczywiście pomijamy tutaj przypadki, kiedy trzeba psa oduczyć jakiegoś niepożądanego zachowania, lub całkowicie zmienić jego podejście, na przykład w przypadku agresji. Jeśli chodzi tylko o dodawanie nowych komend czasem starsze osobniki łapią dużo szybciej.
Mogę potwierdzić tę teorię porównując szybkość nauki Morfiny na przestrzeni lat. Kiedy miała pół roku pojmowała średnio jedną bardziej skomplikowaną, lub dwie mniej skomplikowane komendy na tydzień. Obecnie (lat 6,5) uczy się jednej nowej sztuczki dziennie. Jeśli jest bardzo skomplikowana zajmuje jej to maksymalnie trzy dni. Kiedy była mniejsza miała problemy z zapamiętywaniem i koncentracją na jednej czynności dłużej niż trzydzieści sekund. Obecnie te problemy zostały zupełnie zniwelowane.
Sprawą zajęli się nawet "Pogromcy Mitów", którym udało się nauczyć stare psy nowych sztuczek, pomimo doboru rasy uchodzącej za trudną w szkoleniu.
Film poniżej:




4. Psie lata

Przyjęło się, że jeden rok życia psa to jego siedem lat. To założenie nie może być bardziej błędne.
Najstarsze zapiski, jakie udało się odnaleźć są inskrypcjami z 1268 roku, według których jeden rok ludzki to 9 lat psich. Te same zapiski kalkulują jednak koniec świata na rok 1400. Nie jest to więc najlepsze źródło wiarygodnych informacji.
Psy przechodzą przez różne fazy życia. To w jakim tempie to następuje zależy od wielu czynników, takich jak: rasa, wielkość, waga, zdrowotność, odżywianie, aktywność, uwarunkowania genetyczne, środowisko itp.
Mniejsze psy żyją dłużej, ponieważ ich organy zużywają się wolniej niż u psów większych ras. Dlatego Yorkshire terrier, ważący zaledwie 3 kg może żyć 16 lat, podczas gdy Dog niemiecki, ważący nawet 80 kg zaledwie 9 lat.
Nie można jednoznacznie stwierdzić ile lat psich przypada na ludzki rok. Służą do tego tabele z podziałem na psy mniejsze, średnie oraz większe, lub nawet specjalne kalkulatory obliczające wiek naszego psa po uzupełnieniu kwestionariusza odnośnie rasy, wagi, oraz ogólnej kondycji zwierzęcia.
Zasada, którą kierują się przeliczniki zaczyna od tego, że pierwszy rok życia psa to jego piętnaście lat. Później wszystko zależne jest już od wymienionych wcześniej czynników, w głównej mierze od wielkości.

5. Suka musi co najmniej raz mieć szczenięta

Kiedy to słyszę w kieszeni otwiera mi się scyzoryk. Nie ma absolutnie żadnych podstaw zarówno medycznych jak i psychologicznych do posiadania szczeniąt przez jakąkolwiek sukę świata.
Po pierwsze ciąża jak i sam poród są bardzo wyczerpujące dla suk i wymagają one wtedy większej uwagi, opieki oraz lepszego żywienia.
Po drugie z narodzonymi szczeniętami coś trzeba zrobić i te "coś" niejednokrotnie kończy się na porzuceniu, topieniu, czy w najlepszym wypadku oddaniu do schronisk, które są przepełnione między innymi przez takie właśnie teorie.
Po trzecie suki nie odczuwają instynktu macierzyńskiego w pojęciu ludzkim. To hormony wynikające z samej ciąży im ten instynkt uaktywniają. Wcześniej suka w całym swoim życiu nie odczuwa potrzeby posiadania szczeniąt, czy też powiększania rodziny. Ta część teorii jest podyktowana antropomorfizowaniem zwierząt i porównywaniem ich zachowań do zachowań ludzkich, które różnią się diametralnie od tego co czują zwierzęta.
Po czwarte u niewysterylizowanych suk może pojawić się ropomacicze, zapalenie listwy mlecznej, ciąże urojone, torbielowatość jajników, guzy, wyliczanka nie ma końca.
Sterylizacja suki w uproszczeniu powoduje przedłużenie na stałe fizjologicznej fazy spoczynku, uwalniając ją od okresowych skoków hormonów, które są potrzebne do rozrodu, ale dla zdrowia już niekoniecznie. U suki aktywność gonad jest tylko okresowa i znacznie dłużej od fazy aktywności jajników, trwa okres spoczynku, w którym ich czynności wydzielnicze są zupełnie minimalne. Każdy więc kto myśli, że sterylizując sukę nie tylko pozbawia się ją cudu narodzin i błogosławieństwa posiadania dzieci, lecz narusza się również jej gospodarkę hormonalną jest częściowo w błędzie. Owszem gospodarka hormonalna nie jest już taka sama, jednak staje się ona wyrównana i jedyne co ogranicza to zajście w ciążę. Sporadycznie po operacji pojawiają się problemy nietrzymania moczu, czy zaburzeń tarczycy, ale są one bardzo rzadkie i nie powinny zniechęcać do ograniczenia populacji bezdomnych zwierząt.
Tylko suki rozpłodowe, z dobrych hodowli należących do FCI (Międzynarodowa Federacja Kynologiczna) mają usprawiedliwienie dla posiadania szczeniąt. Młode rezerwowane są dużo wcześniej, a ich nowe domy odpowiednio sprawdzane. Nie ma tutaj miejsca na cierpienie i schroniska, czy wycieńczenie suk.
Dla dobra Waszych suk wyzbądźcie się tego mitu. Przyczynia się on jedynie do krzywdy niewinnych istot. Pies nie pamięta ani nie odczuwa braku narządów rozrodczych. Jeśli sterylizacja zmienia życie suki, to zazwyczaj na lepsze. Brak odganiania niechcianych natrętów, których zwabił zapach cieczki, brak możliwości niechcianych szczeniąt, wykluczenie uciążliwych i często bolesnych chorób. Tak naprawdę wymieniać można długo.

6. Zimny nos jest oznaką zdrowia

Nie zawsze mokra trufla jest oznaką zdrowia, a sucha choroby. Sprawa jest dużo bardziej skomplikowana.
Trufla psa zbudowana jest w taki sposób, że zostaje nawilżana przez rozprowadzanie po lusterku nosa łez produkowanych przez gruczoł łzowy. Parująca ciecz powoduje obniżenie temperatury tkanek i tym samym powstanie mokrego i zimnego nosa.
Suchy nos jest jednak łatwy do zaobserwowania u każdego psa, na przykład podczas snu, kiedy zwierzę nie oblizuje sobie pyska, czy w klimatyzowanych pomieszczeniach, lub u starszych psów. Niektóre rasy mają również predyspozycje do suchego nosa i nie świadczy to wcale o chorobie. Buldogi francuskie, Mopsy, Boston terriery mają często suchy nos i jest to spowodowane ich budową anatomiczną.
Często u ras psów brachycefalicznych (krótka, spłaszczona kufa) produkcja i przepływ łez jest prawidłowy, jednak z powodu ukształtowania pyska zwierzę nie może rozprowadzić łez i śliny po lusterku nosa, liżąc go.
Prawdopodobnie przyczyną powstania mitu mokrego nosa stała się nosówka - zakaźna choroba, objawiająca się między innymi suchym i gorącym nosem, który stawał się popękany (hiperkeratoza lusterka nosa). Dawniej, kiedy choroba była powszechna u psów, tak właśnie diagnozowali ją właściciele. Mimo że suchość nosa była powodowana gorączką i odwodnieniem, to przypisana została samej chorobie, a w przyszłości złemu stanowi zwierzęcia.
Suchy nos może świadczyć o gorączce, odwodnieniu, lub przebiegającej chorobie lecz wraz z wystąpieniem choroby, pojawiają się bardziej zauważalne i niepokojące objawy.
Zazwyczaj suchy nos jest tymczasowy, lub jest zależny od budowy pyska naszego psa.
Nie należy więc panikować, a popękany nos można nawilżać maścią tranową, linomagiem, czy maścią cynkową.

7. Pies je trawę kiedy jest chory

To prawda, że czasem pies zjada trawę, by podrażnić swój przełyk i w efekcie wywołać wymioty. Jednak nie zawsze takie zachowanie ma jeden cel. Zaledwie 25 % psów po zjedzeniu trawy zwraca to co wcześniej zjadło, z czego 10 % z nich przejawiało już objawy choroby, czy złego samopoczucia wcześniej.
Trawa jest wtedy połykana w całości, bez przeżuwania i wybierane są do tego stare i grube źdźbła.
Pozostałe psy pochłaniają trawę kiedy są znudzone, lub sfrustrowane, kiedy brakuje im błonnika lub innych substancji odżywczych. Są też psy które zwyczajnie lubią pożuć trawę i traktują to jako hobby, czy terapię relaksacyjną. W samym zachowaniu nie ma nic złego i wywodzi się ono jeszcze od psich przodków, którzy polując i zabijając zwierzęta zjadali nie tylko ich mięśnie i tłuszcz, lecz także narządy wewnętrzne wypełnione treścią pokarmową - w tym również trawą i innymi roślinami. Można więc powiedzieć, że żaden wilk nie jest w pełni mięsożerny. Uważać należy jedynie na opryski i trawę na terenach zurbanizowanych, która może być zanieczyszczona toksynami lub metalami ciężkimi. Zjadając trawę psy narażają się również na przyjmowanie pasożytów, dlatego tak ważne jest regularne odrobaczanie.
Istnieje nawet techniczne określenie na zjadanie wszystkiego co nie jest jedzeniem i tak naprawdę nie jest przeznaczone do spożywania przez wybrany gatunek i to określenie to "Pica", czyli tzw. łaknienie spaczone.

8. Rasy niebezpieczne i agresywne z natury

To prawda, że niektóre rasy psów mają silniejszy temperament i trudniejszy charakter od innych. Nie można porównywać Labradora do Wilczaka. Zdarzają się agresywni przedstawiciele pierwszej rasy i bardzo pokojowi drugiej.
Wszystko zależy od wychowania. Żaden pies nie rodzi się agresywny, tak jak żaden człowiek nie rodzi się rasistą.
"Agresywne rasy psów" to ludzkie dzieło.
Powody agresji mogą być różne, od problemów behawioralnych, po zbyt małą dawkę ruchu, ćwiczeń czy atencji właściciela. Agresję mogą wywoływać też choroby lub zła kondycja psa.
Lista agresywnych ras psów powstała w 2003 roku i była odpowiedzią na incydenty kolejnych pogryzień. Urzędnicy uznali, że rasy psów które pojawiały się w wykazach pogryzień najczęściej powinny trafić na taką listę. Intencje były dobre, chciano zwiększyć bezpieczeństwo i ograniczyć trafianie psów z trudnym charakterem w niepowołane ręce. Jedyne, co udało się tym osiągnąć to stygmatyzacja takich ras jak Amerykański Pit Bull Terrier, czy Rottweiler, które obdarzone odpowiednią opieką niczym nie różnią się od innych ras, lecz zyskały złą sławę bo trafiały na nieodpowiedzialnych opiekunów.
Przez mit agresywnych Pit Bulli i przypadki pogryzień niektórzy ludzie nabawili się fobii tak silnej, że nie potrafili przejść spokojnie nawet obok kilkumiesięcznego szczenięcia tej rasy.
Wielu z nich zdecydowało się na terapię i pomoc specjalisty, ponieważ fobia utrudniała im życie, a nawet kontakty z rodziną. Kiedy przekonali się, że nie taki diabeł straszny jak go w mediach malują, sami przyznawali że lęk był kompletnie nieuzasadniony i błędem było generalizowanie całej rasy tylko ze względu na przypadki agresywnych osobników.
Pit Bulle przez ponad sto lat, zanim ludzie postanowili zrobić z nich agresywne maszyny do walk, czyli przed rokiem 1976, były "psimi nianiami". Ze względu na swoje łagodne usposobienie i to jak bardzo opiekuńcze były względem dzieci ludzie hodowali je do opieki nad swoim potomstwem. 
Przyjrzyjmy się jeszcze statystykom pogryzień z 2018 roku dla USA.
Miejsce pierwsze zajmują co prawda Pit Bulle, tuż za nimi na drugim miejscu pojawiają się Rottweilery, a zaraz później Owczarki Niemieckie, ale cóż to? Labradory na miejscu dziesiątym i to przed Dobermanami, które są na miejscu trzynastym? Z niechlubną statystyką 56 osób ciężko rannych i 3 zabitych? Ale że jak to, przecież to rasa łagodna! To nie koniec. Nieco z tyłu, lecz również na liście trzymają się Goldeny, zajmując tym samym dwudzieste miejsce rankingu psów z najczęstszą kartoteką pogryzień, ze statystyką 11 osób rannych i 3 zabitych [1].
Czy to oznacza, że Labradory i Goldeny są agresywne? Nie. Żadne z tych psów nie są. To, że właśnie te rasy znalazły się na liście jest wynikiem niezrozumienia, jakim kierują się ludzie przy doborze psa. "Łagodny pies rodzinny" nie oznacza, że wychowa się on sam i nie należy poświęcać mu uwagi. Oznacza to tylko, że jest bardziej karny i łatwiej jest go ułożyć, niż psa z trudniejszym charakterem. Nie wszyscy właściciele to jednak rozumieją i są zdziwieni, kiedy pies zostawiony sam sobie zaczyna zachowywać się agresywnie. Co więcej, brak chęci do pomocy takiemu zwierzęciu przyczynia się do porzucenia go i tym samym pogłębienia wyrwy w jego psychice.
Na szczęście poziom świadomości zwiększa się, o czym może świadczyć fakt, że do niedawna Goldeny były trzecie na liście, zaraz za Owczarkami. Powodem była popularyzacja rasy i brak zaangażowania właścicieli w wychowywanie psów.
Czy istnieją więc rasy agresywne? Nie. Wina leży całkowicie po stronie społeczeństwa i rasa nie ma tutaj żadnego znaczenia, mimo że obwiniane za agresję są same psy, a nie ich opiekunowie.

9. Psy nie poznają, że to pies, kiedy jest on innej rasy

W słowniku psów nie ma pojęcia "rasa". Termin jest całkowicie wymyślony przez ludzi i zwierzęta nie są w stanie przypisać drugiego stworzenia do danej kategorii. Pies potrafi rozróżniać gatunki. Wie, że kot to kot, pies to pies, a człowiek to człowiek. Nie ma jednak pojęcia, że jego najlepszy kumpel jest Dalmatyńczykiem, a jego wróg Owczarkiem. To, że psy jednej rasy często bawią się ze sobą i lepiej porozumiewają wynika z podobieństw komunikacji i zachowań. Często zachowanie poszczególnych ras psów nieco się od siebie różni, co nie oznacza, że psy danej rasy nie traktują psów innej rasy w kategorii psów. Należy pamiętać, że najważniejszym zmysłem u tych zwierząt nie jest wzrok, jak u ludzi, lecz węch. To on mówi im kim jest dany osobnik i czy już miało się z nim wcześniej do czynienia. Co w przypadku kiedy zawiedzie węch? Okazuje się, że psy potrafią odróżnić drugiego psa mimo jego znacznych różnic w anatomii i wyglądzie.
Psy "czytają" inne psy wizualnie głównie z "twarzy". Niektóre rasy mają więcej ekspresji i mimiki na pysku niż inne. Dużą przewagę wykazują tutaj rasy "wilkopodobne" jak Husky, czy Owczarek niemiecki, lub Wilczak, nad rasami bardziej zmodyfikowanymi, o płaskich pyskach i klapniętych uszach, jak Cavalier King Spaniel, Shih tzu, czy Mops. Niektóre psy poza mimiką i możliwością kładzenia uszu mają również problemy z pozostałymi sygnałami socjalnymi. Brak ogona sprawia, że nie można nim merdać, lub jest to mało widoczne dla innych psów. Właśnie dlatego często (choć nie zawsze) psy jednej rasy dogadują się lepiej między sobą, niż z przedstawicielami innych ras. Zwłaszcza tych, które bardzo się od nich różnią. Nie ma w tym przejawu rasizmu, jedynie braki w zrozumieniu sygnałów i różnice w ich wysyłaniu.
Nie oznacza to jednak, że psy jednej rasy nie rozpoznają psów innych ras. Owczarek dalej wie, że to małe, beżowe to pies, tak jak Chihuahua wie, że to duże, włochate to także przedstawiciel jego gatunku, tylko po prostu wygląda inaczej. 
Przeprowadzono nawet badania, które polegały na odizolowaniu psa w zamkniętym pomieszczeniu i wyświetlaniu mu na ekranie twarzy przedstawicieli różnych gatunków. Ludzi, kotów, psów i innych zwierząt. Pies był nagradzany, kiedy reagował tylko na psie "twarze" i okazało się, że mimo wyraźnych różnic między rasami psy były w stanie zasygnalizować prawidłowo większość zdjęć na których znajdowali się przedstawiciele ich gatunku. Co więcej psy potrafiły określić emocje zwierząt na zdjęciach, przez ich mimikę i dostosować do tego własne zachowania.

10. Psy mają umysł dwuletniego dziecka

Według wielu behawiorystów i zapisków książek popularnonaukowych mentalność i emocjonalność psa jest wyznaczana na poziomie dwuletniego dziecka.
Takie stwierdzenie wyjaśnia nam często ich "dziecinne" zachowania i brak zrozumienia tego, czego od nich oczekujemy. Sprawa okazuje się jednak być nieco bardziej zawiła.
Według Stanley'a Corena z Uniwersytetu w Pensylwanii, profesora psychologii i neuropsychologii, inteligencję psa można podzielić na trzy grupy:
1. Instynktowna (zależna od rasy i pochodzenia, tzw. wrodzona)
2. Adaptacyjna (wykształcona w procesie nauczania z otoczenia)
3. Posłuszeństwa i pracy (ukształtowana przez ludzi)
W trzecim typie inteligencji zwyciężają Border Collie, na drugim miejscu są Pudle, a na trzecim Owczarki Niemieckie, na czwartym Golden Retrievery, a na piątym Dobermany. Takie ułożenie podium nie oznacza jednak, że w innych typach inteligencji ranking będzie wyglądał tak samo. Może się on bowiem diametralnie różnić.
Psy potrafią zrozumieć nawet 165 słów, a te z ponadprzeciętną inteligencją nawet 250, potrafią liczyć do pięciu, wykonywać proste działania arytmetyczne i tym samym znaleźć różnice i błędy w prostych działaniach jak 1+1=2, zamiast 1+1=3. W drodze obserwacji potrafią określić lokalizację wyznaczonych obiektów i skrócić do nich drogę, obsługiwać proste urządzenia wymagające użycia strategii, rozumieć symbolikę słów i ruchów, jak również rozpoznawać ją po tonacji głosu. Zarówno dwulatek jak i pies będą wpatrywać się przez dłuższy czas w przedmiot nie pasujący do otoczenia, lub z którym stało się coś co zwykle nie następuje. Oboje nie są również zdolni do abstrakcyjnego myślenia postępowego i snucia planów na przyszłość.
Profesor zaznacza również, że psy wyewoluowały w tym procesie swoje mózgi w porównaniu z wilczymi krewnymi i przejawiają zupełnie inne rozumienie problemu.
"Kiedy wskażesz palcem jakiś obiekt, wilk będzie wpatrywał się w palec, natomiast pies będzie wypatrywać tego, na co wskazuje" jak określa to Stanley Coren.

Jak widać inteligencja psa mimo iż zależy od rasy i treningu, przerasta nieco możliwości dwuletniego dziecka. 
Co z emocjonalnością?
Okazuje się że tutaj prawda jest bliższa stwierdzeniu, że psy mają emocjonalność na poziomie dwulatka. Małe dzieci uczą się pewnych emocji wraz z wiekiem i nie pojawiają się one u nich wcześniej. O ile dziecko z wiekiem doświadcza coraz więcej emocji i ich kombinacji, u psa proces ich nauczania kończy się na kilku podstawowych.
Jak pokazują dane zarówno dwulatek jak i pies są w stanie odczuwać podekscytowanie, rozpacz, zadowolenie, zniesmaczenie, strach, złość, radość, podejrzliwość, nieśmiałość, tkliwość i miłość. Pies nigdy nie będzie jednak w stanie odczuwać wstydu, dumy, poczucia winy i pogardy.
To zaskakująca wiadomość dla właścicieli zwierząt, którzy uważają że ich zwierzę wstydzi się kiedy zrobi coś złego i widzi w tym swoją winę. Smutny wyraz pyska, podwinięty ogon i położone uszy świadczą jednak o czymś innym. Są to sygnały uspokajające. Rodzaj obrony i reakcji, jaką przyjęły te zwierzęta w sytuacjach stresowych, na przykład kiedy właściciel ze zdenerwowaniem wskazuje obgryziony but, czy rozgrzebany śmietnik. Nie oznacza to wcale, że psy nie potrafią odróżnić dobrych zachowań od złych. Po prostu kiedy już nastąpią te złe, nie czują w tym swojej winy, mimo że wiedzą iż było to zakazane.
Podsumowując. Jeśli rozpatrujemy mit na poziomie emocjonalnym, można śmiało go potwierdzić, jednak jeśli chodzi o inteligencję, psy - niektóre w stopniu umiarkowanym, a inne znacząco pokonują dwulatki w tej konkurencji,

Część druga wkrótce.

[1] https://www.msn.com/en-ca/lifestyle/lifestylepetsanimals/22-dog-breeds-that-have-attacked-the-most-people/ss-BBJEdQJ

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz