Etykiety

Co tu się dzieje?

Witam!
Szybkim wstępem: Morfina to moja suka (Golden Retriever), przez którą wielokrotnie jestem świadkiem sytuacji których normalnie bym nie zobaczyła. Te sytuacje są opisywane na tym właśnie blogu. Jeśli jesteś tu przypadkiem to wiedz, że bardzo zbłądziłeś.

piątek, 5 kwietnia 2019

Nie wolno skubać piesków

Niemal na każdym spacerze Morświn spotyka kogoś znajomego. Znajomego dla niej, dla mnie już niekoniecznie mimo, że 90 % wyjść odbywa się w moim towarzystwie. Klucha zawsze zauważy jakiegoś człowieka, który nie wiadomo skąd zna jej imię, albo psa który z daleka merda na jej widok.
Kiedy weszliśmy na psie pola biegały już po nich psy różnych maści i wielkości. Morfina natychmiast wyszukała swoich najlepszych kumpli i bez zbędnych ceregieli pobiegła za nimi zostawiając mnie w ludzkim towarzystwie. Z całej grupy kojarzyłam tylko jednego człowieka, więc umiejscowiłam się taktycznie obok niego i obserwowałam jak Morfi z Guciem i Korą koszą z gracją krzaki swoimi rozpędzonymi ciałami. Psie czołgi zderzały się z drzewami i ze sobą nawzajem, terroryzując mikro psiaki które uciekały w popłochu na drugą część pola, przeznaczoną dla zwierząt mniejszych rozmiarów.
Zapowiadało się na deszcz więc wszyscy zgodnie stwierdziliśmy, że lepiej będzie wrócić nim chmury niebezpiecznie się do nas zbliżą.
Zawołaliśmy zapaśników i oczom naszym ukazały się brudne, pooblepiane rzepami (łopianem) i jakimiś klejącymi liśćmi abominacje które kiedyś były może psami, ale teraz przypominały bardziej jeżozwierze.
Kora i Morfina nie wyglądały najlepiej, za to Guciowi ze względu na jego krótką sierść upiekło się czyszczenie. Podczas kiedy większość właścicieli rozchodziła się do domów, ja i właścicielka drugiego oblepionego psiaka zmuszone byłyśmy zostać i wyskubać z psów całe te roślinne dobro. Nie mogły wejść do mieszkania w tym stanie. 
Chmury niebezpiecznie ciemniały i podchodziły bliżej, a my tracąc nadzieję wyciągałyśmy rzepy z poplątanej sierści. Większym wyzwaniem były jednak te klejące listki które zostawiały na futrze całą masę żywicy i nie miały zamiaru się poddać i opuścić futra.
Naszym poczynaniom przyglądała się mała dziewczynka, która czekała aż rodzice wpakują psy do samochodu. Dziecko spoglądało na nas i po dłuższych obserwacjach podeszło do mamy pytając:
- Mamo, a co te panie robią tym pieskom?
Kobieta przerwała grzebanie przy samochodzie i rozejrzała się dookoła.
- Wyskubują pieski - odpowiedziała w końcu, jakby miało to wyjaśnić konsternację dziecka.
- A po co one je skubią? Czy one chcą im wydłubać całe futro? Babcia tak skubała kurę do rosołu, czy te panie chcą zrobić rosół z piesków? Nie można zrobić rosołu z piesków, mamo powiedz im, że nie wolno! - zaczęła krzyczeć dziewczynka.
- Uspokój się, one im tylko wydłubują brud - próbowała uspokoić młodą niewiastę matka.
Dziecko jednak wiedziało swoje i nie dało sobie wciskać farmazonów.
- Ale one im wydłubują futro, patrz tam ile jest futra wydłubanego!
- Kasia, czasem jak się przyczepi coś do futra to trochę wyjdzie, uspokój się.
- Ale powiedz im, że się tak pieskom nie robi!
Dziecko zaczęło wpadać w taką histerię, że postanowiliśmy przerwać proces oczyszczania i poczekać aż samochód odjedzie. Zawstydzona zachowaniem córki matka wcisnęła ją do samochodu i pospiesznie odjechała z dziewczynką przyklejoną do szyby.
Kiedy ponownie podjęłyśmy się wyskubywania zaczynało już kropić. Nie wiem jak właścicielka Kory, ale ja do domu dotarłam kompletnie przemoczona z bardzo szczęśliwym mopem na smyczy.
Tym sposobem młoda obrończyni praw zwierząt nieświadomie zapewniła futrzakom kąpiel, która chociaż częściowo pozbawiła ich klejącej żywicy i była wstępem do szorowania które miało odbyć się w domu.
Rodzice powinni być dumni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz