Etykiety

Co tu się dzieje?

Witam!
Szybkim wstępem: Morfina to moja suka (Golden Retriever), przez którą wielokrotnie jestem świadkiem sytuacji których normalnie bym nie zobaczyła. Te sytuacje są opisywane na tym właśnie blogu. Jeśli jesteś tu przypadkiem to wiedz, że bardzo zbłądziłeś.

poniedziałek, 22 kwietnia 2019

Migracja ubrań

W naszej rodzinie nie wyrzucamy ubrań chyba, że są zniszczone lub bardzo stare. Jeśli ich stan jest dobry, ale nie chcemy ich już mieć w swojej garderobie po prostu oddajemy je innym członkom rodziny którym mogą przypaść do gustu. Powód oddania może być różny: nietrafiony prezent, wyrośnięcie, przytycie... to znaczy zbiegnięcie się w praniu, jak i wiele innych. Mogę śmiało powiedzieć, że taki sposób obrotu ubraniami stanowi ponad połowę mojej garderoby. Te ubrania są zazwyczaj w bardzo dobrym stanie, czasem jeszcze mają na sobie metkę co znaczy, że nie były używane. Mogą to być ubrania markowe od bogatszej części rodziny, albo po prostu bardzo ładna taniocha. To na co się trafi jest loterią.
W ten sposób worki z odzieniem migrują między miastami po całym kraju, a czasem i nawet za granicę, zazwyczaj przewożone przez członków rodziny którzy akurat przejeżdżają obok, albo zatrzymują się u nas na chwilę. Jeśli żadne z przywiezionych ubrań nie spełnia wymagań, albo część z nich nie pasuje do ogólnie przyjętego przez nas stylu (w moim przypadku pojęcie stylu nie istnieje) to jest ono pakowane ponownie i zwiedza dalszą część Polski w nadziei na znalezienie nowego właściciela. 
Zdarza się, że ten sam zestaw trafia do jednego domu wielokrotnie. Nikt przecież nie podpisuje na worku gdzie już był, a przeważnie dorzucane są do niego jakieś nowe drobiazgi. Bywa też, że ubrania wracają do oryginalnego właściciela i nie jest to zabieg celowy.
Właśnie przed chwilą zdarzyła się taka sytuacja. Wujek spod Warszawy przytaszczył ze sobą wielką reklamówkę w której moja ciocia odnalazła swoją kurtkę, którą wysłała w podróż pół roku temu. Na pytanie skąd wujek to wziął, skoro przesyłka oryginalnie jechała do Częstochowy, a potem nad morze ten odpowiedział tylko, że on to ma od Sabinki z Warszawy.
Teraz rodzi się pytanie kim jest Sabinka i jaka część naszej rodziny mieszka w Warszawie. Ja w każdym razie nie kojarzę i po minie ciotki sądzę, że ona również...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz