Etykiety

Co tu się dzieje?

Witam!
Szybkim wstępem: Morfina to moja suka (Golden Retriever), przez którą wielokrotnie jestem świadkiem sytuacji których normalnie bym nie zobaczyła. Te sytuacje są opisywane na tym właśnie blogu. Jeśli jesteś tu przypadkiem to wiedz, że bardzo zbłądziłeś.

środa, 16 września 2020

Gdzie się podziały leśne psy?

Nasz plan opuszczenia arki był prosty: 

spakować się ➡️ wysprzątać arkę ➡️ załadować zwierzęta do samochodu ➡️ upewnić się, że wszystko zostało zabrane ➡️ wsiąść do samochodu ➡️ odjechać w siną dal

Niestety, jak się okazało, nastąpiły pewne komplikacje w realizacji tego planu.

Po pierwsze żadne z puchatków nie miało zamiaru zapakować się do pojazdu i dotyczyło to zarówno Morfiny, jak i leśnych pyśków. Świniak nauczony doświadczeniem ośmiogodzinnej jazdy postanowił odmówić i udawać największe zmęczenie i senność w dziejach ludzkości, natomiast reszta towarzystwa była zbyt nieufna, żeby dać się uprowadzić. Zignorowane zostały nawet kotlety rozłożone w samochodzie. Zostawić psów w lesie jednak nie mogliśmy, więc postanowiliśmy przejść do planu awaryjnego, a mianowicie ciastka uspokajające z tryptofanem - niezbędnik każdego posiadacza psa lękliwego.

Owinięte w szynkę ciastka zostały zaaplikowane i w nadziei czekaliśmy na efekty. Takie wynalazki nie działają oczywiście na każdego psa, ale mieliśmy nadzieję, że oprócz Morfiny, która po piątym ciachu była już skłonna do skakania przez płonące obręcze, znajdzie się jeszcze jakiś psiak czuły na składniki uspokajające.

Ciacha podziałały tylko na Borysa, który zrelaksowany i lekko przyćpany zasiadł w bagażniku, rozglądając się po wnętrzu samochodu. Z mocą szynki i lekkiej perswazji do pojazdu udało się zaciągnąć także Agrafkę i Adasia, którzy weszli do maszyny zła tylko dlatego, że wszedł tam przywódca, który teraz był w stanie ukojenia i odnajdywał swoje zen w innym wymiarze. Nie mieliśmy pewności jak psy zareagują na jakikolwiek ruch samochodu, ale planowaliśmy podrzucić całą trójkę do domu tymczasowego znajomej w Warszawie. Byliśmy przygotowani na walkę, podrapania i pogryzienia. Dla pewności Morfina, trojaczki i Kotlet jechali w drugim samochodzie.

Poza śpiewem godowym pingwinów, podróż odbyła się spokojnie. Żaden pies nie próbował nas atakować, a część z nich ucięła sobie nawet krótką drzemkę. Wszystkie pyśki znalazły się na miejscu i podczas kiedy Borys zaczynał odzyskiwać świadomość tego, gdzie się znalazł, reszta wybrała się na zwiedzanie i zapoznawanie z pozostałą częścią psich lokatorów.

Z tego co nam wiadomo, Agrafka i Adaś znaleźli już nowe domy, natomiast Borys zamieszka na stałe w stolicy, ponieważ nawiązuje bardzo dobre relacje z resztą tymczasów.

Tak, musieliśmy rozdzielić stado, ale było to nieuniknione. Mało kto decyduje się na adopcję aż trzech psów jednocześnie, zwłaszcza biorąc pod uwagę wymiary dwóch z nich. Naszym zdaniem jest to jednak niska cena za stały, kochający dom, regularne posiłki i opiekę weterynaryjną, na którą psy nie mogły liczyć w lesie.

Zanim znajdą się obrońcy psiej wolności, te psy zostały tam porzucone. Nie były na wakacjach. Musiały walczyć o pożywienie i utrzymanie się przy życiu podczas chłodu, pożarów i powodzi. I tak, niestety na ich miejsce pewnie pojawią się kolejne zwierzęta, które nie uzyskają pomocy. Nie na wszystko mamy niestety wpływ. Cieszy nas jednak, że przynajmniej tej czwórce się udało i nie muszą się już martwić o to kiedy będą jadły i czy będą miały gdzie spać. Bo żaden pies nie powinien się o to martwić.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz