Kobieta, która potrafi przypalić wodę na zupkę chińską, zdecydowała się zrobić samodzielnie cały, dwudaniowy obiad z deserem, na który zaprosiła wielu znajomych, w tym również mnie.
Już wtedy wiedziałam, że będzie to bardzo ciekawe doświadczenie.
Dziewczyna z samego rana udała się na zakupy ze starannie przygotowaną listą produktów i znalazła bardzo dokładne przepisy na dość wyszukane dania. W końcu jak trudne może być podążanie za instrukcjami? Wszystko musi się udać, jeśli tylko będzie robić to, co napisali jej profesjonaliści.
Umówieni byliśmy na 14:30.
O 10:30 dostałam jednak wiadomość o następującej treści:
Podejrzane do granic możliwości. Oczywistym dla mnie było, że dostałam taką przesłodzoną wiadomość nie bez powodu. Odpisałam więc:
Olśniłam dziewczynę, że istnieje znacząca różnica między mąką kukurydzianą, tortową, a ziemniaczaną, szklanka mleka nie równa się szklance mąki, ponieważ sypkiego zawsze wejdzie mniej niż płynnego, a cukier trzcinowy ma być brązowy.
Kto by pomyślał.
Można by przypuszczać, że to koniec problemów, jednak ja wiedziałam, że to dopiero początek.
Godzinę później przyszło to:
A następnie to:
Niepokoić zaczęłam się jednak dopiero w tym miejscu:
Postanowiłam interweniować.
Nikt nie narzekał, więc można przyjąć, że wszystkim smakowało.
Ucierpiały jedynie firanki.
Niestety chcieć nie zawsze znaczy móc...
Trzeba jednak trochę poćwiczyć, zaczynając od podstaw.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz