Część pierwsza tutaj:
---> Kiedy jesteś opiekunką... <---
Klient nr 9.
Powtarzający się notorycznie.
Powtarzający się notorycznie.
Sytuacja 1:
- Dzień dobry, pilnuje pani dzieci? Dobrze się dodzwoniłam?
- Tak, niestety przez najbliższy miesiąc nie przyjmuję zleceń. Mam grypę i nie chcę zarazić żadnego dziecka. Odezwę się kiedy już kontakt ze mną będzie bezpieczny.
- Rozumiem, świetnie. Do widzenia.
Sytuacja 2:
- Potrzebowałabym całodniowej opieki nad dziećmi. Hubercik, lat 3 i Cecylia lat 5. One teraz troszkę chorują. Trzeba im sprawdzać temperaturę, podawać leki, takie tam. A córeczka ma jakąś wysypkę, chyba uczulenie.
- Chyba? Nie ma diagnozy lekarza?
- No nie, ale mamy iść.
- Przepraszam, ale nie pilnuję chorych dzieci. Mam kontakt z wieloma dziećmi dziennie i nie chciałabym niczego przenieść do innej rodziny. Taka zasada.
- To co ja mam z nimi zrobić? Jest pani bez serca, to tylko dzieci.
- Dzieci, które mogą zarazić inne dzieci, którymi będę się zajmować tego samego dnia.
- To niech się pani nie zajmuje innymi.
- To tak nie działa.
- Bo chore to już trędowate! Boisz się, że się sama zarazisz? Przecież to tylko dzieci, żegnam.
Klient 10.
Musiałam odebrać jednego pierwszoklasistę wcześniej ze szkoły, ponieważ wdał się w bójkę. Nauczycielka dzwoniła bezpośrednio do mnie, ponieważ wiedziała, że matka chłopca nie może odbierać telefonów poza przerwą.
Zadzwoniłam do rodzicielki kiedy ta kończyła zmianę.
- Tak, słucham?
- Dzień dobry, musiałam dzisiaj odebrać Maćka dwie godziny wcześniej bo brał udział w bójce na szkolnym korytarzu.
- Jezus Maria! Nic mu nie jest? Ktoś go pobił? Pewnie te rozwydrzone bachory z wyższych klas. Zawsze dokuczają młodszym. Jak tam wejdę jutro, to nie ręczę za siebie. To jest bezczelność, a nauczyciele oczywiście nie reagują, bo mają ciekawsze rzeczy do robienia na korytarzu. Co z moim synem? Wszystko z nim w porządku.
- Tak, nic mu nie jest, ma kilka siniaków.
- Ja ich zabiję. To się tak nie skończy. Staną przed sądem za naruszenie ciała mojego syna.
- Ale to Maciek zaczął...
- Słucham?
- Jego kolega nie chciał się z nim wymienić kartą, więc zaczął go okładać.
- Niemożliwe, mój syn by nigdy...
- Wsadził tamtemu chłopcu ołówek do nosa i dziecko zaczęło krwawić. Nauczycielka kazała pani przekazać, że matka drugiego chłopca żąda konfrontacji. Z tego co wiem nic się poważnego nie stało, ale w szpitalu byli zdziwieni.
- Cóż, to musiało być przypadkiem i niechcący...
Klient 11.
Dziecko podczas zabawy na placu zabaw przewróciło się i wpadło na drewnianą konstrukcję zjeżdżalni, rozcinając sobie wargę. Fontanna krwi, krzyk przebijający głośnością lot odrzutowca i piach w ranie. Porwałam kołującego rannego, przemyłam mu skaleczenie butelkowaną wodą, przycisnęłam chusteczkę do krwawiącego miejsca i posadziłam młodego na kolanach, żeby się przez chwilę nie ruszał.
Próbując go uspokoić, zadzwoniłam do matki dziecka, ponieważ większość rodziców chce być informowana o takich sytuacjach na bieżąco.
Próbując go uspokoić, zadzwoniłam do matki dziecka, ponieważ większość rodziców chce być informowana o takich sytuacjach na bieżąco.
- Tak, słucham?
- Dzień dobry. Jest taka sytuacja, że byłam z Kubą na placu zabaw i mały przypadkowo wyrżnął w zjeżdżalnię, rozcinając sobie wargę. Sytuacja jest opanowana, ale będzie ślad. Uznałam, że chciałaby Pani wiedzieć.
- Ach, tak. Proszę się nie martwić, on cały czas sobie coś rozbija. Ma grację po ojcu.
- Rozumiem, że mamy wrócić do domu?
- A po co? Jak już nie krwawi to go wypuścić i powiedzieć mu, że ma bardziej uważać, bo jest gapa. Zaraz sobie i tak coś znowu rozwali, ślamazara.
Klient 12.
- Dzień dobry, opieka do dziecka?
- Tak, słucham.
- Czy ma pani wolny piątek za tydzień? 3 godziny od 17?
- Już sprawdzę. Pani dzwoni z polecenia?
- Tak, zajmowała się pani dziećmi kuzynki. Wolę, żeby to był ktoś młody, bo mam bardzo energicznego syna i chciałabym żeby ktoś za nim nadążał, a nie tylko siedział i się złościł. Na niego trzeba uważać, bo ma głupie pomysły.
- Rozumiem. Mam wolne tego dnia...
- Adaś! Odstaw to do jasnej cholery! Co ja Ci powiedziałam? Odłóż to! Już! Przepraszam, proszę mówić.
- Więc mam w tych godzinach wolne w piątek.
- Och, to świetnie. K*rwa mać co ja Ci powiedziałam? I czego ryczysz? Sam to sobie zrobiłeś, mówiłam nie biegaj. Skaranie boskie z Tobą, przecież ja muszę porozmawiać. Ekhm. Tak jak mówiłam syn jest bardzo żywiołowy, wymaga dużej cierpliwości i należy go wyprowadzać na spacery w takich specjalnych szelkach...
Klient 13.
Klient 13.
Zjawiam się w przedszkolu po małego pędraka.
Dziecko jak tylko mnie widzi, rzuca wszystko co ma w rączkach i pędzi w moje objęcia jakby mnie nie widziało co najmniej kilka lat.
- A kto to po Ciebie przyszedł Kajtuś? - odzywa się przedszkolanka, podnosząc upuszczone przez chłopca przedmioty.
- Mama - woła dziecko.
- Nie, to nie jest mama - poprawia go kobieta - To niania.
- Mama! - mówi dziecko z większą złością.
- Twoja mama jest w pracy Kajtuś, to jest Twoja niania.
- Mama! - krzyczy głośniej chłopiec i zaczyna wylewać z siebie krokodyle łzy, trzęsąc wargą. Uspakaja się dopiero, kiedy przedszkolanka odpuszcza.
Klient 14.
- Kiedy będziesz mieć dzieci? - spytał bez pardonu chłopiec, którego pilnowałam, układając klocki.
- Ja? No ja to na razie nie planuję mieć...
- Nie lubisz dzieci.
- Nie, to wcale nie o to chodzi.
- Moja mama też nie lubi, dlatego nie mam braciszka.
- ...
Klient 15.
- Dzień dobry. Zajmuje się pani zwierzętami?
- Tak, słucham?
- Potrzebuję opieki do węża na kilka miesięcy.
- Wie pan co, nie specjalizuję się w gadach i zwierzętach egzotycznych. Mogę dać namiar do kolegi.
- Nie, to musi być kobieta.
- Dlaczego?
- Bo Rysiek zje tylko, jak mu jedzenie poda kobieta.
(Rysiek był 1,5 kg Pytonem Królewskim)
Klient 16.
- Żółwikami się pani zajmuje?
- Miałam już żółwie pod opieką.
- A będzie je Pani masować?
- Słucham?
- Bo one bardzo lubią jak się je masuje po skorupie.
Klient 17.
- Mamy w domu półroczne dziecko.
- Rozumiem.
- Pieluchy Pani zmienia?
- Oczywiście.
- Jaka dopłata?
- Za co?
- Za przewijanie.
- Przewijanie dzieci jest w cenie.
- A rzyga Pani wtedy?
- Przepraszam? Nie, dlaczego?
- Ja to się zawsze porzygam jak mam go przewijać. To się nie da.
Już mało co jest mnie w stanie zaskoczyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz