Leżę na kanapie, przeglądając telefon. Na łóżku obok zalega podpity znajomy, czekający na transport jako jeden z ostatnich niedobitków imprezy w bloku obok, która musiała wyewakuować się ze względu na zakłócanie ciszy nocnej.
- Jesteś najpiękniejsza na świecie - słyszę nagle, ale nie odrywam wzroku z ekranu. No to już sporo procentów dotarło do baniaka, skoro mu się tak zmysł wzroku zaburzył.
- Taka mądra - kontynuuje i zastanawiam się po ilu litrach musi być znajomy, skoro do mnie podbija.
- Bardzo inteligentna - snuje dalej, a ja udaję, że go nie słyszę, co mu jednak ani trochę nie przeszkadza w prowadzeniu monologu.
- Taka wesoła zawsze jesteś.
Tak mi mów - myślę. Piękna, inteligentna, wesoła, niech te promile w krwiobiegu podnoszą moje ego.
- Ty masz najpiękniejszy uśmiech. Jak Ty się śmiejesz, to śmieje się cały świat - mówi.
Trochę to oklepane, ale dobry komplement nie jest zły. Nie ma co narzekać.
- Ja to Cię chyba kocham - pada z jego ust i zastygam.
Proszę hamulcować.
Chyba się trochę chłopak za szybko angażuje.
- A czy Ty mnie kochasz?
Niespecjalnie, ale jak to ziomkowi powiedzieć żeby mu nie zranić uczuć. Jest zapity, ale może to jutro pamiętać.
- Jaka Ty jesteś słodka i puchata - dodaje, nie czekając na odpowiedź.
Chwila, what?
Odklejam się od telefonu i wykręcam głowę tak, żeby spojrzeć na znajomego.
Koleżka miziając Morfinę, patrzy jej głęboko w oczy i kontynuuje:
- Nic, tylko Cię schrupać. Ja to Cię chyba uprowadzę. Czy zgadzasz się być moją księżniczką z wieży porwaną?
No tak... to wiele wyjaśnia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz